Dla Mateusza Tryca był to pierwszy pojedynek, do którego przygotowywał go nowy trener Andrzej Liczik. Walka od początku przebiegała pod dyktando wyszkowianina, który spychał przeciwnika do obrony. Wenezuelczyk miał jednak swoje momenty i w jednej z rund kilka razy mocno trafił naszego zawodnika, który jednak wytrzymał chwilowy napór przeciwnika i po chwili znów rozgrywał walkę na swoich warunkach.
Po przypadkowym zderzeniu głowami w czwartej rundzie Mateusz Tryc doznał rozcięcia prawej powieki. Mimo że uraz był niegroźny, przeszkadzał jednak wyraźnie w walce.
W siódmej Wenezuelczyk wylądował dwukrotnie na deskach, ale sędzia nie zdecydował się na liczenie, klasyfikując to jako poślizgnięcie. W ostatniej rundzie Polak ponownie kilka razy mocniej trafił, jednak nie zdołał zwyciężyć przed czasem.