Rada gminy podjęła uchwały o zamiarze likwidacji szkół w Dalekiem i Sieczychach. Długosiodło jest drugą gminą w naszym powiecie, która decyduje się w tym roku na ten trudny krok. Powodem jest przede wszystkim kryzys demograficzny i rosnące koszty oświaty.
Przypomnijmy, że podobne uchwały - o zamiarze likwidacji najmniejszych szkół w Knurowcu, Nowych Budach i Turznie - niedawno podjęła gmina Brańszczyk. Teraz przyszła kolej na dwie najmniejsze podstawówki w w gminie Długosiodło.
Z apelem o wstrzymanie się z decyzją o likwidacji szkoły w Sieczychach na sesji rady gminy wystąpiła radna Danuta Pakieła: - Mówimy o instytucji, która przez lata tworzyła fundament naszej lokalnej społeczności. Mówimy o miejscu, które wychowało kolejne pokolenia. O miejscu będącym sercem wsi i to nie jest przesada. Decyzja o zamknięciu szkoły nie jest jedynie kwestią finansów czy statystyki. To decyzja o tym, jak będzie wyglądało życie naszej miejscowości za kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Czy Sieczychy będą miejscem, w którym wciąż tętni życie, czy staną się kolejną wioską, w której coś poważnego po prostu wygasło.
- Po pierwsze szkoła to nie tylko budynek. To przestrzeń, w której dzieci uczą się świata, budują relacje, odkrywają talenty i czują się bezpiecznie - kontynuowała radna. - Mała szkoła daje im nie tylko wiedzę, ale także indywidualną opiekę, której większe placówki często nie są w stanie zapewnić. Każde dziecko jest tu zauważone, każde dziecko ma odwagę być sobą. Może rozwijać swoje pasje bez obawy, że ktoś to oceni czy wyśmieje. Zmiana środowiska to duży ciężar psychiczny, z którym niektóre dzieci po prostu sobie nie poradzą. Wpłynie to na pogorszenie wyników w nauce, co jeszcze zwiększy presję. Po drugie zamknięcie szkoły to cios dla lokalnej społeczności. Szkoła w Sieczychach to miejsce spotkań, wydarzeń, integracji i tradycji. Gdy zabraknie szkoły, zniknie ważny element życia społecznego. Wieś bez szkoły traci swoją energię. Przestaje przyciągać młode rodziny, które chcą mieszkać w miejscu dającym ich dzieciom dobre, bliskie i bezpieczne środowisko do nauki. Po trzecie dla wielu z nas ta szkoła to wspomnienie, ale dla naszych dzisiejszych dzieci to teraźniejszość. Dowożenie dzieci do odległych placówek to dodatkowe godziny w autobusie, mniej czasu na odpoczynek, mniej czasu na kontakt z rodzina. Dla najmłodszych to ogromne obciążenie, dla rodziców dodatkowy stres, dla gminy wcale nie zawsze oszczędności.
- Czy naprawdę chcemy, by ich codzienność zmieniła się w długie dojazdy, wczesne pobudki, większe zmęczenie, tylko dlatego, że jako gmina nie potrafiliśmy znaleźć innego rozwiązania? - zwróciła się do radnych. - Bronimy również naszej historii. To właśnie w Sieczychach poległ Tadeusz Zawadzki „Zośka”, jeden z największych bohaterów Szarych Szeregów. (…) Czy możemy pozwolić na to, by w miejscu tak zaznaczonym odwagą i poświęceniem, w miejscu, które Tadeusz Zawadzki wpisał w historię, zniknęła szkoła? Symbol edukacji, wartości, ciągłości pokoleń? Czy naprawdę chcemy, by tu, gdzie młody bohater walczył o lepsze jutro dla młodych Polaków, nasze dzieci musiały codziennie dojeżdżać do odległych szkół, tracąc godziny i bezpieczeństwo?
- Zamknięcie szkoły jest decyzją nieodwracalną. Gdy ją raz zlikwidujemy, nie odzyskamy jej. Dlatego apeluję do państwa radnych, zanim powiemy „zamykamy”, spróbujmy powiedzieć „poszukajmy wyjścia”. Nie podejmujmy tej decyzji pochopnie. Porozmawiajmy z rodzicami, dyrekcją, mieszkańcami. Niech nikt nie ma poczucia, że ta decyzja zapadła ponad ich głowami. Nie odbierajmy ludziom poczucia wpływu na własną przyszłość. Szukajmy rozwiązań, nie likwidacji. Ale przede wszystkim jako radni miejmy odwagę walczyć o tę szkołę, choćby po to, by móc spojrzeć mieszkańcom i dzieciom w oczy i powiedzieć: zrobiliśmy wszystko, co możliwe - zakończyła Danuta Pakieła.
Wójt Stanisław Jastrzębski podkreślił, że takiego rozwiązania samorząd szuka już od 20 lat. - Wynikiem szukania rozwiązań było m.in. przekazanie prowadzenia placówki stowarzyszeniu. Najpierw mieszkańcy stwierdzili, że powołają swoje stowarzyszenie, dołożą starań. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło i szkołę prowadziło nasze stowarzyszenie, utworzone przez gminę - mówił wójt. - Nie chodzi o budynek, bo jego nikt nie zabierze. O tym, w jaki sposób będzie wykorzystywany ten i wszystkie publiczne budynki, decydują mieszkańcy, ich zaangażowanie, potrzeby i to, w jaki sposób potrafią organizować swoje życie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by szkoła nadal pozostała placówką kultury, budynek pozostanie wiejskim ośrodkiem kultury. Ale w tym wszystkim najważniejsze są dzieci. Nikt nie przekona dorosłego człowieka, że jeżeli w klasie zostaje jedno, dwoje, a nawet pięcioro dzieci, to tworzymy im najlepsze warunki nie tylko edukacji, ale do rozwoju. Zmuszeni przez rzeczywistość, zaczynamy łączyć klasę 0 z klasą I, II i III. W jaki sposób zapewnić prawidłowy rozwój tym dzieciom, które potrzebują szans, żeby wykorzystać swój potencjał intelektualny? Namawiam, żebyśmy myśleli o rozwoju tego dziecka, o dodatkowych zajęciach, profesjonalnych warunkach, gdzie można prowadzić ćwiczenia z biologii, chemii, fizyki.
Wójt odniósł się też do kwestii dowożenia uczniów: - Nie mamy potrzeby wożenia dzieciaków po 50 km w jedną stronę. Ze szkoły w Dalekiem będziemy dowozili dzieciaczki do szkoły w Blochach, bo tam mamy klasy od 8 do 12 dzieci. Będziemy pracowali wspólnie, żeby jeszcze poprawić warunki wpływające na poziom edukacji. Jeśli chodzi o Sieczychy, proponujemy szkołę w Starym Bosewie. Zapewniamy transport. Jeśli w wiejskim domu będzie potrzeba, żeby dzieci mogły po lekcjach spotkać się i odrobić lekcje, oczywiście dołożymy starań. Żaden z obiektów nie będzie stał pusty, jeżeli tylko mieszkańcy będą chcieli z nich korzystać. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tym budynku dalej kultywować tradycje „Zośki” Zawadzkiego. Chcemy nawiązać kontakt z harcerzami im. „Zośki”. Bez względu na zaangażowanie miejscowej społeczności, będziemy kultywowali to miejsce pamięci, jako symbol walki żołnierzy AK. Rozumiem, że myśląc o dzieciakach, częściej używamy serca niż rozumu. Muszę przyjąć do wiadomości, że nawet gdyby jedno dziecko zostało w tej klasie, to dla rodziców jest najważniejsze. Ale gdybyśmy odebrali dziecku możliwość kontaktowania się w środowisku, rozwiązywania problemów, uczenia się wzorców, to nie znam rodziny, która by odbierała swoim dzieciom takie możliwości. Rozumiem niepokój rodziców, społeczności lokalnej, ale są sytuacje, są organy, do których należą wójt, radni, sołtysi, że musimy mieć odwagę rozwiązywania najtrudniejszych problemów z poczuciem pełnej odpowiedzialności. Nie możemy zaniechać decyzji tylko dlatego, że są niepopularne albo bardzo trudne. Mogę tylko prosić o odwagę, poczucie odpowiedzialności. Każda decyzja będzie miała swoje konsekwencje.
Za uchwałą o zamiarze likwidacji szkoły w Dalekiem zagłosowało 8 radnych: Katarzyna Fijałkowska-Laska, Adam Iciński, Mariola Kruszewska, Jadwiga Łazarecka, Marcin Naruszczka, Teresa Paradowska, Rafał Pawłowski, Arakdiusz Pych. 6 radnych było przeciw: Anna Głogowska, Marek Krzyżański, Marek Machnowski, Danuta Pakieła, Małgorzata Pujer, Małgorzata Zakrzewska.
Podobnie ułożyło się głosowanie w sprawie zamiaru likwidacji SP w Sieczychach. Za podjęciem uchwały zagłosowało 7 radnych: Katarzyna Fijałkowska-Laska, Adam Iciński, Mariola Kruszewska, Marcin Naruszczka, Teresa Paradowska, Rafał Pawłowski, Arkadiusz Pych. Przeciwnych było 6: Anna Głogowska, Marek Krzyżański, Jadwiga Łazarecka, Marek Machnowski, Danuta Pakieła, Małgorzata Pujer. Od głosu wstrzymała się Małgorzata Zakrzewska.
- Czy do końca pana kadencji zlikwidujemy szkołę w Blochach? - zapytał Marek Krzyżański.
- Chyba wszyscy wiedzą na terenie całej gminy, że szkoły w Blochach nie zamierzamy likwidować, bo nie ma takiej potrzeby, ani takiej możliwości - odpowiedział wójt. - W tej chwili w tej szkole uczy się ok. 110 dzieciaczków. Jeżeli dokooptujemy 30, będzie to super średnia szkoła. Mamy tam fajną dyrekcję, fajne grono pedagogiczne. Jeżeli zostaną wzmocnieni stosownie do potrzeb, to jestem przekonany, że nie będziemy rozmawiali o tym, żeby utrzymywać klasy jedno, dwu czy trzyosobowe, tylko o tym, jak zrobić tam pracownie, podnieść poziom nauczania, stworzyć warunki. Nie ma na tę chwilę i na najbliższe 10 lat planów, żeby jakieś jeszcze zmiany odbywały się w strukturze naszych placówek. Placówki Długosiodło, Stare Bosewo i Blochy są potrzebne, niezbędne naszym dzieciom.




