Dokładnie 2 tygodnie temu odszedł nasz Kolega, absolwent I LO im. C.K. Norwida – rocznik matury 1981. Piotr Adler zmarł 25 lipca 2025 roku we Francji, w wyniku obrażeń, które odniósł w wypadku samochodowym. Miał zaledwie 62 lata, a głowę pełną planów i pomysłów. W ostatniej drodze towarzyszyło Mu mnóstwo osób, które 5 sierpnia zapełniły kościół parafii św. Wojciecha i cmentarz na Nadgórzu, gdzie w rodzinnym grobie spoczęły Jego prochy.
Trudno uwierzyć, że już Go więcej nie zobaczymy, nie porozmawiamy z Nim, nie obejrzymy kolejnego spektaklu, który wyreżyseruje czy wystawy fotograficznej, którą zorganizuje.
Trudno pogodzić się z Jego odejściem, trudno o Nim pisać w czasie przeszłym.
Był człowiekiem niezwykłym, ciągle poszukującym nowych pól do działania. Nie poddającym się i zawsze znajdującym niszę, którą warto byłoby zagospodarować. Stał się spiritus movens wielu aktywności, m.in. lokalnej prasy – tygodników „Wyszkowiak” i „Nowy Wyszkowiak”, wydawnictwa „Edytor”, a także, wraz z Andrzejem Zaorskim, nieformalnej grupy byłych harcerzy i instruktorów harcerskich (głównie absolwentów naszego LO) „Rdzewiejące Niezbędniki”, która od 25 lat utrzymuje stały kontakt z old skautami z czeskiego Vyskova. Wyjazd przedstawicieli „Nowego Wyszkowiaka” do Vyskowa był także jego pomysłem.
A zaczęło się w liceum. – W czasach licealnych zaangażowany harcerz – zapamiętał druh Władek, czyli nauczyciel i dyrektor naszego liceum Władysław Klimaszewski. – Miał zawsze wiele pomysłów. Uczestniczył w obozach, zimowiskach, rajdach harcerskich. Miał artystyczne zacięcie, tym się wyróżniał.
Po maturze Piotr działał w Harcerskim Klubie Turystycznym, który z kolegami absolwentami utworzyli w 1981 roku, by kontynuować harcerską przygodę. Nie tylko brali udział w rajdach, ale też je organizowali.
Po studiach Piotr wrócił do Wyszkowa. Najpierw pracował w domu kultury „Hutnik”, gdzie założył amatorski teatr. W latach 1990–1996 był dyrektorem Ośrodka Kultury Filmowej „Kino Stare”, który pod jego rządami tętnił życiem. Sprowadził do Wyszkowa Młodzieżową Akademię Filmową, zorganizował młodzieżowy teatr. W „Kinie Starym” odbywały się koncerty ówczesnych gwiazd polskiej sceny muzycznej m.in. Kultu, Dżemu, T. Love. Na spotkania przyjeżdżali wybitni aktorzy i reżyserzy.
Przez 9 lat był współwłaścicielem „ Nowego Wyszkowiaka”. W 2006 roku został na krótko (do 2007 roku) zastępcą burmistrza Wyszkowa.
Jego oryginalnym pomysłem, realizowanym w ostatnich latach, była Akademia Umiejętności „Pan Hilary”, której pierwotnym celem było zachęcenie osób dojrzałych, by wróciły do swoich pasji z młodości, by znowu śpiewały, malowały, grały w teatrze czy fotografowały. Swoim działaniem Akademia objęła także dzieci i młodzież, organizując dla nich turnieje szachowe, a także Młodzieżową Akademię Teatralną – na sprowadzane z całej Polski wybitne spektakle przychodzili uczniowie szkół podstawowych i średnich. Z ogromnym aplauzem przyjmowane były przez publiczność przedstawienia Teatru Niezbędnego (początkowo grali w nim głównie przyjaciele Piotra z „Rdzewiejących Niezbędników”), którego był twórcą. Potem grono aktorów amatorów systematycznie się powiększało.
„Dokonywał rzeczy niemożliwych, które tylko tacy jak On pasjonaci mogli wymyślić i zrealizować. To On sprowadził do Wyszkowa największych polskich pianistów, aby po raz pierwszy w historii mogli spotkać się na jedynym w swoim rodzaju wydarzeniu upamiętniającym Vacka Kisielewskiego - Vacek Festival” – podkreśliła Elwira Czechowska.
Z liceum nie stracił kontaktu. Brał udział w spotkaniach rocznikowych i zjazdach absolwentów nie tylko jako uczestnik, ale i organizator. Szczególnie był zaangażowany w obchody 100-lecia Liceum. To On w dużej mierze sprawił, że jubileusz miał taki rozmach. W Komitecie Organizacyjnym kierował tzw. Obszarem Artystyczno-Programowym. Organizował m.in. koncerty „Absolwenci grają i śpiewają”, grał w serialu „ Nasze liceum”, przygotowywał premiery kolejnych jego odcinków, współtworzył magazyn „Absolwent”. Nie liczył swojego czasu, angażował się maksymalnie.
Dla młodszych koleżanek i kolegów był Panem Piotrem, autorytetem, który jednak bardzo szybko skracał dystans przy bliższym poznaniu. Bywał bezkompromisowy w swoich decyzjach i działaniach, ale to dlatego, że był wierny swoim ideałom, trzymał się wyznaczonych ścieżek. Nie chodził na skróty i od swoich współpracowników i partnerów także wiele wymagał.
„Był pełen energii, pomysłów, pasji – miał w sobie coś, co poruszało innych. Dzięki niemu mogliśmy doświadczać kultury wysokiej blisko, lokalnie, prawdziwie. To ogromna strata. I wielki smutek” – napisała na jednym z forów internetowych nasza szkolna koleżanka Małgorzata Bajowska.
I pod tymi słowami podpisujemy się wszyscy: znajomi, przyjaciele, koledzy, cała społeczność Norwida.
Nie żegnamy się Piotrze, mówimy do zobaczenia…