Jeszcze nie tak dawno klucze odlatujących na południe żurawi były symbolem jesieni, a ich donośny wrzask zapowiadał wiosnę. To już powoli zaczyna przechodzić do przeszłości, o czym na własne oczy (i uszy) przekonują się mieszkańcy gminy Somianka, gdzie zimuje duże stado tych pięknych, ale głośnych ptaków. - Nic im nie grozi - zapewnia nadleśniczy nadleśnictwa Wyszków Waldemar Wańczyk.
Żurawie na zimę odlatują daleko do Afryki i zachodniej Azji. Zazwyczaj… Jak zauważa dr Jarosław Nowakowski ze Stacji Badania Wędrówek Ptaków Uniwersytetu Gdańskiego, coraz więcej żurawi uważa nasz kraj za zdatny do przezimowania i wcale nie zamierza odlatywać w cieplejsze strony.
Pokaźne stado ok. stu ptaków zimujące na terenie gminy Somianka zmyliła ciepła jesień. Można je spotkać w okolicach Skork, Kozłowa Starego i Woli Mystkowskiej. Jeśli nie widać, to wystarczy dobrze się wsłuchać i w ten sposób do nich trafić. - To dość głośne sąsiedztwo - żartują okoliczni mieszkańcy.
Głośne, ale płochliwe i wstydliwe. Gdy tylko wyczuje zainteresowanie, od razu zrywa się do lotu.
- Czy nie powinniśmy jakoś pomóc, dokarmić w te mrozy? - zastanawia się nasz czytelnik.
Nadleśniczy zapewnia, że dzięki upierzeniu żurawie nie są wrażliwe na niskie temperatury, nawet takie mrozy, z jakimi mieliśmy ostatnio do czynienia. Zwłaszcza, że do odlotu z pewnością się przygotowywały, gromadząc zapasy tłuszczu. - W takich warunkach, kiedy trudno o pożywienie, wytrzymają bez niego nawet 2 tygodnie - dodaje Waldemar Wańczyk.
Poza tym, jak podkreśla nadleśniczy, dokarmianie dzikich ptaków wcale nie jest takie oczywiste. W ten sposób przyzwyczajają się i tym bardziej zwlekają z odlotem.
Żurawie to zresztą nie jedyne ptaki, które nie poczuły zbliżającej się zimy. - Łabędziom, czaplom, bocianom też zdarza się zostać - zauważa wyszkowski nadleśniczy. Żurawie sobie poradzą, a jeśli już jakiś ptak, potrzebuje pomocy to np. pojedyncze łabędzie, którym zdarza się przymarznąć do lodu.
