Wpadła w fotografię (foto)

Wydarzenia

Wpadła w fotografię (foto)

01.03.2017
autor: Elżbieta Borzymek
Wernisaż wystawy fotografii „Zatrzymane chwile”, pierwszej w dorobku artystycznym wyszkowianki Anny Mierzejewskiej- Miziołek odbył się w WOK Hutnik w piątkowy wieczór 24 lutego. – Cieszę się, że „Zatrzymane chwile” trafiły do naszego ośrodka, potwierdzając tezę, że tylko w fotografii czas pozwala się zatrzymać – zauważył dyrektor WOK Mariusz Kowalski.
- Gdyby ktoś spytał panią Annę, jakie zdjęcie jest jej ulubionym, odpowiedziałaby: „To, które zrobię jutro”. Jest to motto jej twórczości i dzisiejszej wystawy – uważa instruktor  plastyki w WOK Irena Filipowicz. To świadczy też o tym, że autorka zdjęć ma ciągle niedosyt  swojej twórczości, a także o jej profesjonalizmie. – Nie szczyci się tym pięknem, które już sfotografowała, a niektóre fotografie naprawdę są powalające – nie kryła podziwu Irena Filipowicz. – Ma już pierwsze osiągnięcia, chociaż fotografuje od niedawna. Na polskim portalu Natinal Geographic zdobyła trzy wyróżnienia, ostatnie w styczniu br. (za wierzby pokazane na wystawie). Fotografuje bardzo dużo pejzaży, przyrody. Przygotowuje się do fotografowania martwej natury, a to jest już wyzwanie nie lada.     
Anna Mierzejewska serdecznie powitała wszystkich na swojej pierwszej indywidualnej wystawie. Jej przygoda z fotografią zaczęła się trzy lata temu, kiedy kupiła pierwszą lustrzankę. – Musiałam nauczyć się fotografii, świadomej fotografii. Miałam to szczęście, że trafiłam na kursy Marka Waśkiela, mojego nauczyciela, guru, który wprowadził mnie w tajniki fotografii i stwierdziłam, że wpadłam w fotografię. Stała się moją pasją. Cały czas się uczę, czytam.
Teraz najważniejsze dla niej są krajobrazy, ale może z czasem to się zmieni. 
Podziękowała za pomoc w zorganizowaniu wystawy dyr. Mariuszowi Kowalskiemu, Irenie Filipowicz i Edycie Wittich, wszystkim za przybycie.  
Obecnym bardzo podobały się nastrojowe i bardzo malarskie fotografie.  
- Mnie podoba się ta głębia na tej pionowej fotografii, ta mgła z tyłu – zdradziła Irena Filipowicz.  
- A mnie to, że kobieta  potrafi tak wcześnie rano wyjść do lasu, na łąki, żeby dobre ujęcie złapać – mówił Wiesław Czapski, również miłośnik i fotograf przyrody. 
Anna Mierzejewska-Miziołek pracuje w zawodzie zupełnie niezwiązanym z fotografią – w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawa, gdzie codziennie dojeżdża. Zajmuje się należnościami cywilnoprawnymi, tzw. windykacją. – To, co ja robię z fotografią, odstresowuje mnie niesamowicie. Jak mam tylko weekend, zabieram ze sobą aparat, plecak i wyruszam w plener. W weekendy już w ogóle nie sprzątam w domu. Nic. Po prostu tylko fotografia – zdradza. Przy okazji także to, że od zawsze interesowała się malarstwem. Już jako mała dziewczynka chodziła do „Hutnika” na zajęcia kółka plastycznego, które prowadził Adam Lamparski. – Potem interesowałam się wszystkim, fotografią, malarstwem, rzeźbą, stąd te znajomości z rzeźbiarką Anną Dębską i malarzem Ludwikiem Maciągiem. Stąd to wynikało, a konie były jakby kolejnym powodem... 
Uwielbia fotografować wschody słońca, chociaż kiedyś była największym śpiochem, jaki tylko istnieje. – Ale jak się widzi wschód, bardzo często zdarzało mi się, że nie byłam w stanie fotografować. Było tak pięknie. Stałam i tylko obserwowałam, jak sparaliżowana. Przytykało mnie.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość