To bardzo przykre, że tak łatwo było mi pisać tę książkę

Wydarzenia

To bardzo przykre, że tak łatwo było mi pisać tę książkę

24.03.2021
autor: Sylwia Bardyszewska
„Filip i hydra” - książka pochodzącego z Wyszkowa Patryka Fijałkowskiego, pełna silnych emocji, momentami wstrząsająca, dosłownie opisująca dramat człowieka wychowywanego w domu, w którym przemoc jest codziennością. Tym bardziej wstrząsająca, że w dużym stopniu autobiograficzna. - Kiedy wyobrażałem sobie, że ta książka się ukaże i będzie takie spotkanie, to powiem, że Filip jest wersją mnie, która sobie nie poradziła. To było bardzo błędne, ponieważ ja też sobie nie do końca poradziłem, tylko w inny sposób - poruszająco mówił autor na spotkaniu online, na które zaprosili Biblioteka Miejska i stowarzyszenie „Pan Hilary”.
 
O czym jest „Filip i hydra” mówił sam autor: - To powieść o przemocy domowej i o tym, jak wygląda życie dziecka, które wychowuje się w domu, gdzie ta przemoc jest praktykowana niemalże codziennie. I też o tym, jak takie dzieciństwo może wpłynąć na dorosłego człowieka. Powieść dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych. W teraźniejszości mamy dorosłego, ale młodego Filipa, który żyje z traumą z dzieciństwa. Druga płaszczyzna to Filip kilkuletni - najpierw w przedszkolu, potem w szkole podstawowej, który próbuje sprostać temu, co dzieje się w jego domu. W teraźniejszej linii mamy jeszcze tytułową Hydrę, która jest dosłownie Hydrą, czyli mitologicznym potworem, wielogłowym, niemalże nieśmiertelnym. Hydra jest bardzo prostą metaforą traumy z dzieciństwa, z którą Filip musi sobie radzić, dosłownie z nią walczy. Ta walka przybiera na sile, ponieważ po 10 latach od ostatniego kontaktu do Filipa odzywa się jego ojciec, który był w domu oprawcą. Chce się spotkać i to trzęsie posadami świata, który Filip sobie zbudował.
- Strach jest nie do wyobrażenia. Czyta się tę książkę ze ściśniętym gardłem - przyznała dyrektor biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko.
Akcja książki po części dzieje się w Wyszkowie. - Do pewnego momentu w twojej książce miejsca są anonimowe. Dopiero powolutku odsłaniasz pewne tropy. Pojawia się łąka, rzeka, okazuje się, że to Liwiec. Potem wprost informujesz, że to nasze miasto. Ta brutalność, przemoc, którą opisujesz, działa się tu, w Wyszkowie - zauważył Piotr Adler z „Pana Hilarego”.
- To było świadome - przyznał Patryk Fijałkowski. - Wynikało z tego, że akcja w Wyszkowie dzieje się przede wszystkim, kiedy Filip jest mały. Dla niego światem jest dom i to, co jest za blokiem. To, co jest po drugiej stronie ulicy, jawi się już jako kraj. Dorosły Filip żyje w Warszawie i jedzie do Wyszkowa skonfrontować się ze swoimi wspomnieniami. Dlatego nazwa pada konkretnie na późnym etapie.
- Wyszków nie jest fajnie przedstawiony. Nie jest ani ładny, ani przyjemny, ani sympatyczny. Pada określenie, że są w nim ludzie, którzy nic mu nie zrobili, ale też którym on nic nie zawdzięcza. Czy to twój stosunek do tego miasta? - zapytał Piotr Adler.
- Nie, nie jest to mój stosunek. Może częściowo, z czasów, kiedy zacząłem studiować. Myślę, że naturalnie coś takiego wytwarza się u każdego, kto wyjeżdża z małego miasta do dużego i zmienia mu się perspektywa. Po jakimś czasie lawirowania między Warszawą a Wyszkowem nauczyłem się doceniać oba miasta. Nie ma we mnie żalu do Wyszkowa z powodu przeszłości. Dużo dobrego też mnie w Wyszkowie spotkało.
Wątek traumatycznych wydarzeń kontynuowała Małgorzata Ślesik-Nasiadko, nawiązując w szerszej perspektywie do społecznej znieczulicy: - To dla mnie bardzo ważna książka, bo dotyka zjawiska - jak to się mówi - prania własnych brudów we własnym domu. Mamy z tym jeszcze problem, że ofiara przemocy wstydzi się prosić o pomoc. Czasy się zmieniają, system również, ale pomoc w dalszym ciągu jest niewystarczająca. Sam zresztą mówiłeś w wywiadzie, że rozumiesz ludzi, którzy nie reagują, wiedząc, że u sąsiadów za ścianą rozgrywa się dramat. Mam nadzieję, że książki takie, jak ta będą nas zmieniać, docierać do naszych sumień. Mają siłę rażenia. Zwłaszcza ta część retrospektywna, mówiąca o cierpieniu dziecka, jego bezsilności. To jest bardzo mocna książka.
- Wątek znieczulicy jest bardzo drobny - zauważył autor. - To też jest skutkiem tego, że we mnie ciągle siedzi to małe dziecko, które to przeżywało. Wtedy w ogóle nawet nie myślałem o tym, że zasługuję na to, żeby ktoś mi pomógł.
Patryk Fijałkowski przyznał, że - jak na ironię - że nie miał problemu z pisaniem tak osobistej książki: - Pisanie nawet najbardziej drastycznych scen nic mnie nie kosztowało. Podchodziłem do tego bardzo analitycznie, rzemieślniczo. Patrząc z perspektywy - bo myślę, że jestem już trochę mądrzejszy niż człowiek, który pisał tę książkę - to bardzo przykre, że tak łatwo było mi pisać tę książkę. To tylko pokazuje, jak nadal jestem odcięty od tych wspomnień. 
- Żebyśmy nie przerazili czytelnika. Są też sceny optymistyczne - zauważył Piotr Adler.
- Bardzo nie lubię dzielenia kultury na wysoką i niską. To bardzo snobistyczne. W każdym tekście kultury można znaleźć wartość. To kwestia odbiorcy. Dlatego bardzo lubię też łączyć różne światy. Poważne, ciężkie rzeczy chciałem mieszać z czymś czysto popkulturowym, miejscami może nawet kiczowatym - mówił autor.
- Kiedy wyobrażałem sobie, że ta książka się ukaże i będzie takie spotkanie, to powiem, że Filip jest wersją mnie, która sobie nie poradziła. To było bardzo błędne, ponieważ ja też nie do końca sobie poradziłem, tylko w inny sposób - przyznał Patryk Fijałkowski. - Mimo wielu wspólnych punktów, chciałem żeby to jednak była fikcja. W pewnym momencie musiałem się rozstać z Filipem, żeby poszedł ścieżką swoich traum. Długo myślałem, że sobie zdrowo poradziłem, że ten rozdział jest zamknięty w moim życiu. Dopiero po skończeniu tej powieści uświadomiłem sobie, że jest we mnie jednak więcej z Filipa. Ta książka była trochę terapeutyczna, ale nie wiedziałem o tym.
Zachęcamy do obejrzenia spotkania autorskiego z Patrykiem Fijałkowskim na facebookowych profilach Biblioteki Miejskiej i „Pana Hilarego”. A przede wszystkim do przeczytania książki dostępnej w księgarniach (lubimyczytac.pl).
***
Patryk Fijałkowski (ur. 1992 w Wyszkowie) - autor powieści Śnieg widmo (2014) i projektant zadań fabularnych do gier wideo. Wcześniej dziennikarz współpracujący m.in. z Polygamia.pl i Gry-Online.pl. W 2017 przyłapany na przypadkowym romansie z tłumaczeniem - z angielskiego przełożył książkę Indie games. Podręcznik niezależnego twórcy gier. Czasem nieśmiało tworzy muzykę.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość