- Przez myśl mi nie przeszło, żeby ten przetarg był ustawiony. Ktoś, kto czyta tak krótki termin w Ostrołęce czy Przasnyszu, bardzo często w tej branży odnosi takie wrażenie - swoje wystąpienie na sesji w kwestii przetargu na przebudowę wyszkowskiego dworca tłumaczył radny Waldemar Karłowicz.
- Uważam, że jest niedopuszczalne, żeby sugestie o tym, że przetarg był ustawiony, w jakiejkolwiek narracji padały. To jest zachowanie poniżej wszelkiej krytyki - uważa jednak Alicja Staszkiewicz.
Temat ogłaszanych przez gminę przetargów radny Karłowicz przedstawił na przykładzie postępowania mającego wyłonić wykonawcę przebudowy wyszkowskiego dworca: - Nie rozumiem naszej polityki przetargowej względem tej inwestycji. Mamy pozwolenie na budowę z 2 października 2024 r. Mamy projekty wykonawcze z 5 grudnia 2024 r. A publikujemy ogłoszenie o przetargu 11 marca. To jeszcze pół biedy. Ale z terminem 26 marca, przedłużony do 28 marca. Pierwotnie daliśmy wykonawcy 11, 13 dni roboczych. No 14. Musimy sobie zdawać sprawę, że to bardzo krótki czas. To nie jest sztampowa inwestycja typu budowa nowego obiektu, gdzie doświadczony wykonawca z dużym potencjałem, mając przedmiary, wrzuca tylko swoje cyfry. Tu mamy zburzenie, rozbudowę, nadbudowę. Jeżeli dajemy na to 2 tygodnie, to w branży implikuje dwa tematy. Idzie w Polskę, tu absolutnie o to nie podejrzewam, ale tak to niestety w branży funkcjonuje, że przetarg jest ustawiony. Ustawianie tego typu przetargów, nie mówię absolutnie o tym przetargu, żeby to była jasność, natomiast to jest sygnał dla wykonawców, że jeżeli to jest tak krótki czas na złożenie oferty, to po prostu często któryś z wykonawców miał wcześniej dostęp do dokumentacji i mógł więcej na to poświęcić. Druga sprawa jest taka, że jeżeli dajemy tak krótki okres, to ciężko jest zebrać nawet oferty od podwykonawców, np. na głupie balustrady, których wykonawca sam nie wykonuje, tylko musi dostać te ceny od podwykonawców. Skutego tego jest taki, że mając tak krótki czas i nie mogąc tak skrupulatnie i bardzo precyzyjnie się nad tym pochylić, nie mając czasu, wykonawca przyjmuje tzw. współczynnik bezpieczeństwa, czyli dokłada powiedzmy 20% do kwoty, która mu wychodzi. Wydaje mi się, że przy tego rodzaju inwestycjach okres ofertowania powinien być dłuższy. Jeśli na 700 m chodnika na ul. Kasztanowej dajemy taki sam okres, jak na rozbudowę dworca, to zakres prac jest nieporównywalny.
Sugestie radnego postawiły w trudnej sytuacji naczelnik wydziału inwestycji Żanetę Kozak.
- Pozwoli pan, że w ogóle nie odniosę się do pierwszej części pana wypowiedzi - skomentowała.
- Nawet przez myśli mi nie przechodzi, że tak to u nas funkcjonuje - zapewnił Waldemar Karłowicz.
- Ale wypowiedział pan to - odpowiedziała Żaneta Kozak.
- Wypowiedziałem dlatego, że tak w środowisku krótkie przetargi są odbierane - wyjaśnił radny.
- Kilkukrotnie z panem rozmawiałam i mówiłam, że jeżeli ze względu na swoje doświadczenie zawodowe ma pan jakieś sugestie, propozycje, rozwiązania, które, wg pana, w jakiś sposób poprawią jakość realizowanych przez nas inwestycji, prosiłam, żeby pan przyszedł do mnie, porozmawiał ze mną - urzędniczka zwróciła się do radnego. - Pozwoli pan, że nie odniosę się do pierwszej części, bo nie wiem, jak to skomentować. Realizujemy zadania zgodnie z przepisami. W ramach tej inwestycji przewidziane były dwie wizje lokalne. 10 firm się na nie zgłosiło. W ramach tych wizji lokalnych nie padły żadne sugestie ani prośby ze strony potencjalnych wykonawców o wydłużenie terminu na złożenie ofert.
W obronie pani naczelnik stanęli burmistrz Piotr Płochocki i jego zastępczyni Alicja Staszkiewicz.
- Jeżeli wszystkim nam zależy na dobru gminy, żeby nasze inwestycje były organizowany w sposób należyty, macie pewną wiedzę, którą możecie się podzielić i ona wpłynie na to, że nasi urzędnicy poszerzą swoją wiedzę, w konsekwencji, że przetargi będą realizowane w sposób bardziej profesjonalny, to czekamy na was - do radnych zwrócił się Piotr Płochocki. - Bardzo chętnie wszystko, co zostanie nam przedstawione, przeanalizujemy. Jeśli ktokolwiek z radnych do nas przychodzi i mówi nam o takich rzeczach w zaciszu gabinetu, kiedy możemy to przeanalizować, mówić w sposób luźniejszy, bardziej poufny, kiedy nie mówimy tego na forum, tak jak teraz, to jako burmistrz Wyszkowa rozumiem, że taki radny ma dobrą intencję. Ale jeśli taka uwaga pada na forum, w takiej formie, jak teraz, to jakkolwiek obudowana byłaby kwiecistą deklaracją, że ma się dobre intencje, to dla mnie przede wszystkim i wielu urzędników, nie jest to oznaka żadnej dobrej intencji. A dla mnie dodatkowo jest to przede wszystkim występ medialny.
- Nie był moją intencją żaden występ medialny. Jeżeli chodzi o konsultacje, zapytania, to działa w dwie strony - odpowiedział Waldemar Karłowicz.
- Uważam, że jest niedopuszczalne, żeby sugestie o tym, że przetarg był ustawiony, w jakiejkolwiek narracji padały. To jest zachowanie poniżej wszelkiej krytyki - dodała Alicja Staszkiewicz.
Sytuacje próbował załagodzić przewodniczący rady Adam Szczerba: - Nie traktujmy tej dyskusji w kontekście stawiania jakichkolwiek zarzutów.
- Jeszcze raz podkreślam, że nie mówię o tym przetargu, tylko mówię ogółem. W środowisku budowlanym tak są odbierane tego typu rzeczy. Nic więcej, ani kropki. Przez myśl mi nie przeszło, żeby ten przetarg był ustawiony. Ktoś, kto czyta tak krótki termin w Ostrołęce czy Przasnyszu, bardzo często w tej branży odnosi takie wrażenie - po raz kolejny zapewnił Waldemar Karłowicz.
- Diametralna różnica polega na tym, że kiedy mówi pan to urzędnikowi oczy w oczy, to mamy prawo rozumieć, że taką miał pan intencję. Jeżeli pan mówi to na forum, to każdy kto tego słucha, do kogo to dociera, może to zinterpretować na swój sposób. To taka sugestia medialna: aha, to oni ustawiają przetargi - uważa jednak burmistrz.
- Myślę, że z tej wypowiedzi kluczowe będzie to, żebyśmy, zgodnie z sugestią, spróbowali wydłużać te terminy w kontekście dobrej praktyki, którą można zastosować - burzliwą dyskusję zakończył Adam Szczerba.