W nocy z soboty na niedzielę dozorców rodzinnych ogródków działkowych w Kamieńczyku zaniepokoiły strzały. Okazało się, że oddał je pijany warszawianin, który nie posiada pozwolenia na broń. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Dozorcy, którzy byli świadkami, jak jeden z wypoczywających działkowiczów oddał dwa strzały i kilkakrotnie przeładowywał broń, wezwali policję. Po przybyciu na miejsce mundurowi dotarli do 41-letni mieszkańca Warszawy, który początkowo zaprzeczał wszystkim faktom. Jak się później okazało, pistolet i amunicję ukrył, zakopując w ziemi kilkadziesiąt metrów od działki.
Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało w organizmie mieszkańca stolicy blisko 1,5 promila alkoholu. 41-latek trafił do policyjnej celi. Na podstawie zebranego materiału dowodowego prokurator w poniedziałek przedstawił mu zarzut z art. 263 par. 2 kodeksu karnego.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. O jego dalszym losie zdecyduje sąd. Za popełnione przestępstwo grozi mu do 8 lat więzienia.