Wydarzenia

1 / 2

Spór o WYSZKÓW (FOTO)

24.03.2022
autor: Sylwia Bardyszewska
Gmina proponuje postawić na pl. Miejskim duży, podświetlany napis WYSZKÓW. W radzie miejskiej nie brakuje jednak głosów sprzeciwu wobec przeznaczenia na ten cel 180 tys. zł. Część radnych uważa również, że taki pomysł powinien zostać poddany konsultacjom. - Prosiłabym, żebyście państwo uszanowali wizję promocji miasta, która jest realizowana. Rozmawialiśmy o tym dużo wcześniej, państwo byliście zwolennikami tego pomysłu. Nie róbmy ze wszystkiego przedmiotu sporu – przekonuje zastępczyni burmistrza Aneta Kowalewska.
 
Na inwestycje gmina planuje przeznaczyć w tym roku dodatkowo aż 15 mln zł (w sumie budżet inwestycyjny przekroczy kwotę 50 mln zł). Decyzje radni podejmą na najbliższej sesji, ale o propozycjach nowych przedsięwzięć rozmawiali na wspólnym posiedzeniu komisji w środę 23 marca.
Największą dyskusję wzbudziły plany przeznaczenia 180 tys. zł na wykonanie podświetlanego napisu WYSZKÓW, który miałby stanąć na pl. Miejskim.
O tym pomyśle pisaliśmy już w październiku ubiegłego roku, kiedy został przedstawiony radnym komisji promocji. Napis miałby zastąpić podświetlane kubiki, które nie zdały egzaminu. - Są dosyć zniszczone, ale wykorzystamy je jeszcze. Zostaną przestawione tak, by dzieci nie miały do nich dostępu - mówi naczelnik wydziału promocji Edyta Wittich.
Jesienią radni i urzędnicy dyskutowali również o przywróceniu tzw. chłopków - drewnianych witaczy, które lata temu zniknęły z poboczy dróg wjazdowych do Wyszkowa. Pojawiła się również kwestia najlepszej lokalizacji dla rzeźby przedstawiającej żurawie (metaloplastyki), która w latach 70. stanęła nad Bugiem, niedaleko głównego wejścia do parku miejskiego (dziś znajduje się w tym miejscu pomnik poświęcony ludziom morza). Kilkanaście lat temu zniszczone żurawie miały trafić na złom, a ocalił je Marek Siekierski, ówczesny prezes Wyszkowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Odrestaurowane stanęły na terenie spółki przy ul. Komunalnej.
 
To nie czas i miejsce
- Kto zaproponował wykonanie napisu za 180 tys. zł? - na środowym posiedzeniu dopytywał Bogdan Osik, który należy do komisji promocji. Przypomniał, że komisja składała wniosek do budżetu o postawienie witacza. - A nagle w budżecie mamy napis za 180 tys. zł. To nie czas i miejsce, są o wiele pilniejsze potrzeby - uważa. - Proponuję wyrzucić to z tego budżetu. Tak ciężko najpierw porozmawiać z mieszkańcami?
Naczelnik wydziału promocji zapewniła, że kwestia ustawienia witacza cały czas jest rozważana. - W większości miast odchodzi się jednak od nich. Stoją przy ruchliwych drogach, są niefunkcjonalne, nie można przy nich stanąć, zrobić zdjęcia, „napędzić” promocji - dodała. - Ponieważ są w budżecie pieniądze z nadwyżki budżetowej, zaproponowałam napis na pl. Miejskim. Takie napisy stawiane są w miastach w Polsce i na świecie. To obecnie trend promocyjny. Na komisji promocji nie było głosowania, ale większości z państwa się spodobał. Chcemy go wykonać w naprawdę dobrej technologii, żeby był odporny na różne warunki atmosferyczne.
Napis może być podświetlany w różnych barwach. - Na przykład na biało-czerwono w święta narodowe, teraz, gdy solidaryzujemy się z Ukrainą, na niebiesko-żółto - dodała Edyta Wittich.
180 tys. zł nie jest ostateczną kwotą, bo gmina musi zrealizować przedsięwzięcie w ramach procedury zamówień publicznych. - Będziemy wychodzić z zapytaniami do różnych firm - zapowiedziała naczelnik.
Nie ma też ostatecznej decyzji w kwestii samego projektu: czy będzie to sam napis WYSZKÓW, czy obok stanie serce ze słowem „Pokochaj”.
Zdaniem Moniki Bieżuńskiej środki lepiej przeznaczyć na inne inwestycje: - Skoro mamy nadwyżkę, to do mojej miejscowości jest niedokończony chodnik, chętnie przyjmę te pieniążki. 
 
Gdzie żurawie?
Z kolei żurawie gmina proponuje postawić przy WOK Hutnik. - To miejsce dostępne dla wszystkich, tam byłyby widoczne i wyeksponowane - argumentowała Edyta Wittich.
Ten pomysł również nie podoba się Bogdanowi Osikowi: - Wielokrotnie mówiłem: spytajmy mieszkańców, ale ciężko to zrobić. My nigdy nie potrafimy zrobić konsultacji. Czy muszą być przy Hutniku? Czy nie lepiej, żeby były nad Bugiem?
Podobnego zdania jest Adam Szczerba, który uważa, że miejsce przy Hutniku nie nawiązuje do pochodzenia żurawi: - Mamy sporo terenów nad rzeką: skwer przy kościele św. Idziego, park.
Burmistrz przyznał, że teren nad Bugiem był pierwszym wyborem, ale stoi tam już za dużo elementów, m.in. pomniki Mordechaja Anielewicza oraz Ligi Morskiej i Rzecznej, tablice informacyjne, maszt, a po drugiej stronie drogi - pomnik żołnierzy wyklętych, haubica, punkt widokowy. Z kolei na skwerze Jana Pawła II znajdują się już jego rzeźby.
Monika Bieżuńska zapytała, czy pod kątem żurawi wycięto drzewa przy Hutniku. Burmistrz odpowiedział, że rosły na kanale deszczowym i były chore: - Nie nadawały się do przesadzenia. W sezonie zrzucały kilogramy owoców, na których żerowały osy i muchy. Mieliśmy uwagi również z przedszkola. Kilka lat temu mieszkańcy ul. Dworcowej wymusili na nas wycinkę owocujących drzew, a dziś rosną tam już spore akacje.
 
Miasto jest zbiorem różnych pomysłów
Zastępczyni burmistrza Aneta Kowalewska przypomniała, że w kwestii przedsięwzięć dotyczących przestrzeni publicznej zawsze ścierają się różne opinie. Tak było w przypadku pomnika burmistrza Wolskiego czy ławeczki Jerzego Różyckiego. - Miasto jest zbiorem różnych pomysłów, planów - zauważyła. - Prosiłabym, żebyście państwo uszanowali wizję promocji miasta, która jest realizowana. Rozmawialiśmy o tym dużo wcześniej, państwo byliście zwolennikami tego pomysłu. Nie róbmy ze wszystkiego przedmiotu sporu, uszanujmy swoje gusta i wizje. Samorząd sam w sobie jest konsultacją, państwo jesteście konsultacją. Więc nie jest tak, że tego procesu nie ma. Jednemu się podoba jedno, drugiemu coś innego, ale szukajmy tego, co nas łączy, a nie dzieli. 
Grzegorz Nowosielski dodał, że napis nie wyklucza postawienia witacza: - Te oczekiwania nie są wzajemnie znoszące się. Nie jest też tak, że jeśli nie postawimy tego napisu, to pobudujemy wszystkie drogi.
- Przypomnę, że gdyby nie ograniczenia prawne, to zaręczam, że ten chodnik byłby już zrobiony - zwrócił się do radnej Bieżuńskiej. - To ważna inwestycja, zostanie wykonana i będzie to jeden z kosztowniejszych chodników w gminie. Burmistrz odniósł się również do pomysłu przeprowadzania konsultacji w mediach społecznościowych: - Można wpaść w pułapkę. Tworząc grupę, mamy wrażenie, że cały świat myśli tak, jak my, ma takie same poglądy. Ale to ułuda. Istnieją też grupy absolutnie przeciwne, myślą zupełnie coś innego.
Adam Szczerba zaproponował przeprowadzenie szerszej ankiety internetowej, nie zawężanie jej do określonej grupy, np. użytkowników mediów społecznościowych. - Rada miejska ustala regulaminy, przepisy, ale ingerowanie w przestrzeń publiczną trzeba zdecydowanie konsultować z mieszkańcami - uważa.
- W kontekście podniesienia podatków, zbyt małej podwyżki diet dla strażaków, wydanie 180 tys. zł na element promocyjny dla miasta, które nie żyje z turystyki, wydaje się być wizerunkowo wręcz strzałem w stopę - dodał.
- Jesteśmy okolicą turystyczną, rozrosły się osiedla. Musimy też to centrum tak kształtować, aby przyciągać ludzi, żeby to miejsce polubili - uważa Dariusz Glinka.
- Tych osób nie będą przyciągały napisy ledowe, a lasy i rzeka - skomentował Adam Szczerba.
Zastępczyni burmistrza zauważyła, że samorząd działa na wielu różnych polach i dla różnych ludzi ważne i warte poddania konsultacjom są różne kwestie. - Państwo jesteście przedstawicielami społeczeństwa, pan często mówi, że mieszkańcy się do pana z czymś zwracają, występuje pan w imieniu mieszkańców - zwróciła się do Adama Szczerby. - Gdybyśmy każdą sprawę konsultowali, sparaliżowalibyśmy pracę urzędu. Musimy brać odpowiedzialność za decyzje. Przychodzi moment, że realizowana przez nas wizja jest weryfikowana. 
Grzegorz Nowosielski przypomniał, że we wszystkich przedwyborczych sondażach internetowych przegrywał z kretesem: - Kontrkandydaci byli po prostu bardzo sprawni w Internecie. Jedynie wiarygodne byłoby badanie socjologiczne, wybranie grupy docelowej. Plebiscyt wygra ten, kto się zmobilizuje, ale to nie będzie miało nic wspólnego z prawdą.
Zdaniem burmistrza napis WYSZKÓW w centrum miasta będzie budował lokalną tożsamość: - Wszędzie takie napisy są na placach, pasażach, gdzie ludzie chodzą, przystają, robią zdjęcia na pamiątkę. Na Facebooku mnóstwo jest zdjęć z ławeczką Różyckiego. Ten napis może być kolejnym takim elementem.
Elżbieta Piórkowska zauważyła, że jak tylko zrobiło się ciepło, na placu Miejskim przebywa mnóstwo młodych ludzi. - Zadzwoniłam do 10 młodych osób i powiedziały, że taki napis w tym miejscu to chyba niezły pomysł. Przekonały mnie rozmowy z młodymi ludźmi, którzy lubią plac Miejski - dodała.
- To według mnie nie jest zły pomysł, choć mam nadzieję, że koszty będą niższe - przyznał Radosław Biernacki.
- Dzielą nas przede wszystkim pieniądze, a nie sam napis. Kwota 180 tys. zł robi wrażenie. Gdyby była mniejsza, nie byłoby tej dyskusji - uważa Eugeniusz Zaremba.
 
Jest sprzeciw i petycja
Burmistrz Nowosielski i Bogdan Osik mają się jeszcze spotkać w kwestii lokalizacji żurawi.
Tymczasem w Internecie, na stronie petycjeonline.com ruszyła zbiórka podpisów pod „Sprzeciwem wobec próby „uszczęśliwienia nas” napisem „Pokochaj Wyszków” za 180 tys.”
 
Nina Wiśniewska -ados
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość