Świat karmi nas cukierkowymi obrazami macierzyństwa. I oczywiście, pojawienie się dziecka to dla większości rodziców ogromne szczęście. Ale mamy dogania też obniżony nastrój…
Bycie mamą to praca trwająca 24 godziny na dobę, bez urlopu i zwolnień lekarskich. Mieści w sobie bycie terapeutką, pielęgniarką, nauczycielką, dietetykiem, trenerem i wiele, wiele innych zadań. Matkowanie jest odpowiedzialnym, pochłaniającym zajęciem. Oczywiście daje mnóstwo satysfakcji i może być najwspanialszą przygodą w życiu. Ale są momenty, kiedy należy szczególnie zwrócić uwagę na to, jak ma się mama.
Baby blues
W amerykańskich serialach zaraz po bardzo trudnym porodzie na twarzy matki pojawia się szeroki uśmiech i zalewa ją fala miłości do noworodka. Tak bywa. Ale tak być nie musi i jest to zupełnie naturalne. Poród bywa ekstremalnym, czasem bardzo trudnym doświadczeniem. Kobieta potrzebuje czasu, by wrócić do równowagi. A na dodatek kilka dni po tym, jak wróci z dzieckiem ze szpitala, może pojawić się baby blues. To częste zjawisko, stosunkowo niegroźne, ale wymaga otoczenia kobiety opieką. Co się dzieje?
Po porodzie zmienia się poziom hormonów – spada stężenie progesteronu i kortykotropiny, a wzrasta poziom oksytocyny i prolaktyny. Takie zamieszanie w gospodarce hormonalnej zaburza pracę układu nerwowego. Kobieta może być płaczliwa, rozdrażniona, może pojawić się obniżenie nastroju, smutek i przygnębienie, a nawet dolegliwości fizyczne np. ból głowy, przewlekłe zmęczenie.
Stres związany z rolą mamy, obawy czy kobieta jej podoła, wątpliwości czy dobrze opiekuje się dzieckiem nie pomaga czuć się lepiej. Ponadto młoda mama doświadcza deprywacji snu, zaburzenia rytmu dobowego, boryka się z fizjologią po porodzie. Wszystko to działa niekorzystnie na jej nastrój.
Ten stan jest trudny, ale na szczęście nie trwa długo. Baby blues mija samoistnie po kilku dniach. Jeśli trwa dłużej niż 2 tygodnie, może okazać się, że mamy do czynienia z depresją poporodową.
Jak pomóc? Przede wszystkim nie zostawiać młodej mamy samej na całe dnie. Może czuć się zmęczona i rozbita, potrzebuje pomocy przy maluszku. Wsparcie partnera, mamy lub przyjaciółki może okazać się nieocenione. Kobieta w okresie połogu musi dużo spać, odpoczywać i mieć czas, by wrócić do równowagi. Jednocześnie trzeba zajmować się maluszkiem całą dobę. Zabranie dziecka na spacer, zajęcie się nim pomiędzy karmieniami, pomoc w ogarnięciu obowiązków, to realna pomoc i wsparcie dla młodej mamy. Zmniejszając presję i dając szansę na wypoczynek, pomagamy mamie uporać się z baby blues.
Depresja poporodowa
Jeśli smutek po porodzie trwa ponad dwa tygodnie, a dodatkowo zauważalne jest zaniedbywanie obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem, konieczne jest skorzystanie z pomocy specjalisty. Objawy depresji poporodowej mogą osłabić więź matki z dzieckiem, a w skrajnych przypadkach może być niebezpieczna dla dziecka.
W depresji poporodowej matka nie tylko jest smutna i zniechęcona, czasem wydaje się bez kontaktu, nie tylko z dzieckiem, ale również z innymi bliskimi. Mama nie ma siły, rezygnuje z aktywności, przestaje zajmować się dzieckiem lub opieka jest niewystarczająca. Pojawiają się natrętne myśli o skrzywdzeniu dziecka. Dlatego nie wolno lekceważyć depresji poporodowej – to zagrożenie i dla kobiety i dla dziecka.
Co ważne – depresja poporodowa może się rozwinąć kilka tygodni, a nawet miesięcy po porodzie, baby blues pojawia się kilka dni po urodzeniu dziecka. Depresja przychodzi, gdy opada euforia po pojawieniu się dziecka, rodzina i przyjaciele przestają tak mocno interesować się życiem młodej mamy, zostaje sama na długie godziny, bo ojciec najczęściej wraca do pracy po 2 tygodniach urlopu, a obciążenie związane z opieką nad maluszkiem nie maleje.
Jak pomóc? Jeśli obserwujemy u młodej mamy objawy depresji poporodowej, konieczna jest interwencja lekarska. Można zacząć od kontaktu z lekarzem pierwszego kontaktu albo położną zajmująca się młodą mamą. Skuteczne może okazać się wsparcie terapeutyczne, ale jeśli objawy depresji są nasilone, wskazana jest konsultacja z psychiatrą. Są dostępne leki, które można przyjmować nawet, jeśli kobieta karmi piersią. Niezbędne jest także wsparcie bliskich i pomoc mamie w opiece nad dzieckiem do czasu, aż dojdzie do siebie. Konieczne jest zaopiekowanie się mamą, by ona, gdy dojdzie do siebie, mogła wrócić do opiekowania się dzieckiem. To niezmiernie ważne. Nieleczona depresja poporodowa wpływa na dalsze życie kobiety i jej relację z dzieckiem.
Wypalenie rodzicielskie
Do niedawna mówiło się o wypaleniu zawodowym, z tym terminem jesteśmy już oswojeni. Ale wypalenie rodzicielskie? Jest to stan (z ang. parental burnout), w którym matka (czasem także ojciec dziecka) doświadcza przewlekłego stresu, chronicznego zmęczenia związanego z opieką nad dziećmi. Mamy określają ten stan jak niekończące się poczucie zmęczenia i przeciążenia. Nie cieszy ich już bycie mamą, bo zmienia się ono w niekończącą się listę zadań do wykonania, spraw, które trzeba dopilnować. Wypalenie rodzicielskie pojawia się często w rodzinach z kilkorgiem dzieci, bez zaplecza przedszkolnego. Dzień mamy składa się wtedy w większości ze spraw dzieci, ich problemów i potrzeb. Kobiety określają ten czas jako poczucie nieistnienia. Ich sprawy, problemy schodzą na znacznie dalszy plan – zawsze priorytetem są potrzeby dzieci.
Przedłużające się wypalenie rodzicielskie nie tylko negatywnie pływa na jakość opieki, ale także na nastrój matki, która może zareagować stanami depresyjnymi.
Jak pomóc? Bezcenne jest wsparcie innych kobiet. Niezwykle ważne jest, by mama mogła mówić o swoich uczuciach bez poczucia, że jest oceniana, niewystarczająca w roli mamy. Ważne więc, by wysłuchać jej i powstrzymać się od oceny. Zamiast tego ważne, by zapytać co u niej słychać. U niej, nie u dzieci. Nie w szkole, nie u pediatry. U niej. Czego by chciała, czego potrzebuje. Niezwykle ważne jest też podarowanie mamie czasu – możemy to zrobić np. zajmując się przez cały dzień czy weekend jej dziećmi. Dzień bez dzieci, krótki wyjazd na weekend sprawi, że wypocznie, przewietrzy głowę i wróci do domu stęskniona za dzieciakami. Musi mieć jednak przychylność bliskich (bez oceniania, a ze zrozumieniem) na to, by je na jakiś czas zostawić oraz możliwość – żeby ona mogła odpocząć, ktoś musi zająć się dziećmi. Pomocne może być też poszukanie regularnych zajęć, które mogłyby być odskocznią od opieki nad dziećmi. Basen, nordik walking z przyjaciółką, nauka języka? Dwie godziny w tygodniu nie sprawią, że rodzinny świat się zawali, a da mamie oddech.
Puste gniazdo
To czas, kiedy dzieci dorastają i wyprowadzają się z domu rodzinnego. Wyjeżdżają na studia, zaczynają pracę, zakładają własne rodziny. W domu zostaje pusty pokój. A w emocjach mamy może pojawić się ogromny smutek i tęsknota. Ten okres zbiega się często z menopauzą, kobieta boryka się ze zmianami, które przechodzi jej ciało, zmienia się poziom hormonów – to wszystko wpływa na nastrój. Syndrom pustego gniazda to nie choroba, to raczej trudny stan, kryzys rozwojowy człowieka, kiedy trzeba przedefiniować swoje życie. Bo mama może zadać sobie pytanie: skoro już na co dzień nie zajmuję się opieką nad dziećmi, moje dzieci są dorosłe, to kim teraz jestem? To pytanie jest bardziej dotkliwe u mam, które nie podjęły pracy zawodowej.
Jak pomóc? Zachęcać do szukania nowych wyzwań. Gdy dzieci się wyprowadzają, zyskujemy czas, który wcześniej przeznaczony był na ich sprawy. Warto wrócić teraz do swoich zainteresowań, pasji, zadać sobie pytanie; „czego nowego chciałabym się nauczyć”, „jak chciałabym przeżyć ten etap życia”. Ważne jest także odnowienie relacji z partnerem. Wspólne wyjazdy, wyjścia mogą przynieść wiele satysfakcji. Mamą nie przestaje się być, ale w etapie pustego gniazda trzeba też na nowo poczuć się sobą – człowiekiem, partnerką, przyjaciółką. To może być fascynujące zadanie!
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Wyszkowie