Bogate w symbolikę, rewolucyjne malarstwo Roberta Campina było tematem kolejnego spotkania z cyklu „Czytamy malarstwo”, na który zaprasza Biblioteka Miejska. Dla słuchaczy było okazją do zmierzenia się z zagadkami, które w swojej twórczości zostawił flamandzki malarz.
Przypomnijmy, że prowadzony przez Jarosława Górskiego cykl „Czytamy malarstwo” poświęcony jest klasyce światowego malarstwa i wybitnym artystom. - Dziś przenosimy się o 100 lat do przodu – spotkanie, które odbyło się 24 marca, rozpoczął prowadzący. - Najpierw byliśmy w Pompejach i przenieśliśmy się do Padwy i średniowiecznych Włoch. Teraz przenosimy się do Flandrii, czyli dzisiejszej Belgii. Tematem jest Robert Campin. Malarz, który może nie jest tak bardzo znany, jak malarze włoskiego renesansu, o których będziemy mówić na kolejnym spotkaniu, ale jest uważany za rewolucjonistę malarstwa przełomu XIV i XV wieku.
By łatwiej było sobie to wyobrazić, Jarosław Górski zauważył, że czas twórczości Roberta Campina, to czas naszej bitwy pod Grunwaldem, czas rządów Władysława Jagiełły i średniowiecza. - Polska XV w. to bardzo ciekawe zjawisko. Po wygranych wielu bitwach z Krzyżakami, Polska znalazła się w centrum uwagi europejskiej polityki, weszła do europejskiego obiegu. W Polsce nie było jednak wówczas wybitnych twórców, a co za tym idzie - pracowni. Podziwiamy genialnych twórców, ale sztukę tworzyły pracownie. Robert Campin jest przykładem takiego twórcy, pracowni, która miała ogromny wpływ na malarstwo tamtego czasu, ponieważ miał bardzo wielu uczniów.
Robert Campin był rewolucjonistą z kilku powodów. Pierwszy powód to jego technika. Przełom XIV i XV w. to czas, kiedy powoli zaczęło się upowszechniać malarstwo olejne. Campin postaci zaczął malować w stylu rzeźbiarskim, który – co ważne – przekazał swoim uczniom. - Zamysł był taki, żeby oglądający miał wrażenie, że to rzeźby w drewnie – podkreślił Jarosław Górski.
Styl Campina poznał… jeszcze w dzieciństwie. - W późnych latach 70. chodziłem na religię do salki katechetycznej. Główną atrakcją dla dzieci były wówczas rozdawane obrazki. Bardzo, bardzo kolorowe, przedstawiały różne święte sceny. Część miała złote aureole, co mnie bardzo fascynowało. Zapamiętałem jeden z obrazków – scenę zwiastowania, który rozpoznałem później, kiedy już oglądałem malarstwo. Po studiach z zachwytem oglądałem album Campina i zobaczyłem właśnie ten tryptyk – opowiadał prowadzący.
Chodzi o Ołtarz Mérode. - To tryptyk malutki. Wszystkie trzy skrzydła mają 1,20 szerokości i 60 cm wysokości, łącznie z ramą – podkreślił prowadzący.
Skąd pomysł na tak mały ołtarz? - W czasach późnego średniowiecza zaczyna się tworzyć zjawisko prywatnej dewocji, pobożności bogatych ludzi. Zaczynają się oni uczyć, pisać, zamawiają prywatne księgi – opowiadał Jarosław Górski.
Ołtarz Mérode to jedno z najsłynniejszych dzieł Robert Campina. Szczególnie ciekawe nie tylko ze względu na rewolucyjną na owe czasy technikę, ale też niezwykle bogatą symbolikę, której prowadzący „Czytanie malarstwa” poświęcił sporo czasu, zachęcając do snucia własnych interpretacji.
- We flamandzkim realizmie, który był kontynuowany do końca XV w., każdy z elementów jest realistyczny. One są oczywiście przesadzone, ale mamy już do czynienia z realizmem. Poza, w jakiej siedzi Matka Boża brana jest już z modela. Twarz też nie jest czysto konwencjonalna, ma już swoją odmienność. Być może do postaci pozowała córka fundatorów tego ołtarza. Przypominam, służył do dewocji prywatnej. Otwierano go, gdy ktoś z rodziny przychodził się pomodlić. Dlatego tu jest tak wiele elementów, które są tajemnicze i symboliczne. To służyło medytacji – podkreślił prowadzący.
Ołtarz główny przestawia scenę zwiastowania; boczne – być może fundatorów dzieła oraz św. Józefa – stolarza zajętego… robieniem pułapki na myszy. - Campin uwielbiał tego typu zagadki, symbolikę, której w jego dziełach było mnóstwo – do samodzielnego analizowania dzieł zachęcał prowadzący.
Na kolejne spotkanie w cyklu „Czytamy malarstwo” Biblioteka Miejska zaprasza 14 kwietnia, jak zwykle o godz. 18. Temat intryguje: „Udane i mniej udane eksperymenty artystyczne Leonarda da Vinci”.