Ponownie czytamy malarstwo (foto)

Wydarzenia

Ponownie czytamy malarstwo (foto)

07.11.2016
autor: Elżbieta Szczuka
O twórczości tzw. malarzy naiwnych: Henri Rousseau, Adolfa Wölfliego i  Séraphine Louis mówił 3 listopada w miejskiej bibliotece, podczas pierwszego w kolejnym cyklu spotkań „Czytamy malarstwo”, kulturoznawca Jarosław Górski.
- Były prośby od naszych czytelników, żeby pan wrócił – ujawniła dyrektor biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko.
Jarosław Górski podziękował pani dyrektor i czytelnikom za możliwość ponownego spotkania się i rozmów o sztuce. W nowym cyklu będzie 10 zajęć.
- Pomyślałem, że wśród państwa są osoby, które same zajmują się twórczością plastyczną, niekoniecznie wyuczoną na akademiach. Dlatego chciałbym pokazać państwu coś, co dla mnie jest niezwykłym tematem i frapuje mnie od kilku lat. To twórczość artystów, którzy weszli do kanonu jako artyści wybitni, którzy mają bardzo wielu naśladowców, swoje muzea, których prace wiszą w największych muzeach sztuki, którzy uczyli się sztuki nie u znanych malarzy, ale można powiedzieć: z powietrza. Istotą ich sztuki jest wyobraźnia.
Najwięcej czasu Jarosław Górski poświęcił francuskiemu malarzowi Henri Rousseau (1844-1910), zwanemu Celnikiem (lekko na wyrost, bo pracował w urzędzie akcyzowym, pobierał opłaty wwozowe na rogatkach Paryża). Malować zaczął po czterdziestce. - To niezwykle barwna postać – zaznaczył wykładowca,
Ulubionym tematem jego obrazów była dżungla, choć prawdopodobnie nigdy w niej nie był, natomiast lubił czytać w gazetach relacje podróżników. Trochę fantazjował, np. malował zwierzęta, które w dżungli nie występują. Również rośliny często są wymyślone przez artystę. Rousseau był człowiekiem ubogim, wielokrotnie tracił pracę, mieszkał w złych warunkach. Jego twórczość została doceniona dopiero po 1905 roku, ale stawki za obrazy były niskie. Do końca życia żył w nędzy. Wielkim przyjacielem Rousseau był poeta Apollinaire. - Malarstwo Rousseau jest niezwykle efektowne wizualnie – zaznaczył prowadzący. 
Drugim z omawianych artystów był Adolf Wölfli (1864-1930), Szwajcar. Najmłodszy z siedmiorga rodzeństwa, w dzieciństwie porzucony przez ojca alkoholika; miał 9 lat, gdy zmarła mu matka. Cierpiał na schizofrenię, jego urojeniom towarzyszyły napady agresji. Umieszczony w zamkniętym zakładzie dla chorych psychicznie oddał się tworzeniu (zachęcali go do tego lekarze). Rysował abstrakcyjne ornamenty, kompozycje z mnóstwem szczegółów. - Jego obrazy można analizować godzinami, godzinami się przyglądać, próbować odczytywać zdania, słowa, które tam wpisywał – zauważył Jarosław Górski.
Jedyną kobietą w omawianym gronie była Francuzka Séraphine Louis (1864-1942). - Stuprocentowa wariatka, do tego upośledzona umysłowo. Malowała zupełnie automatycznie, nie dało się z nią porozmawiać o jej twórczości. Jej obrazy są absolutnie genialne, jeśli chodzi o kompozycję, dobór kolorów – opisywał prowadzący.
Pochodziła z ubogiej rodziny, jej twórczość przypadkowo odkrył w 1912 roku marszand Wilhelm Uhde. Malowała wyłącznie motywy roślinne, w żywej kolorystyce. Po 1930 roku znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Zmarła z głodu, bo hitlerowcy w czasie okupacji ograniczali przydział żywności do szpitali i przytułków – to był ich plan wyniszczenia ludzi chorych i chorych umysłowo.
Następne spotkanie w bibliotece z Jarosławem Górskim za dwa tygodnie.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość