Termin wykrywacz kłamstw jest bardziej terminem zwyczajowym niż profesjonalną nazwą słynnego urządzenia. Ściśle mówiąc, wariograf rejestruje zmienne fizjologiczne, w tym ciśnienie krwi, tętno i oddychanie. Następnie z tych wartości można wywnioskować obciążające kłamstwo. Jakie były początki wariografu w kryminalistyce?
Początki badań nad wariografem
Od początku wieku urządzenie podobne do dzisiejszego wariografu było przedmiotem eksperymentów i badań. W 1906 roku ukazuje się artykuł chirurga dr. James Mac Kanzie, w którym opisuje on urządzenie o nazwie lie detector, które zostało wynalezione i skonstruowane na tej samej zasadzie, co dzisiejszy wariograf. Chirurg wykorzystał wspomniany wynalazek podczas badań lekarskich i nie miał pojęcia, że można go również wykorzystać do ujawnienia prawdy lub kłamstwa. Pomysłem tym po raz pierwszy zajął się William Marston, uważany za najważniejszą postać w całej historii powstania wykrywacza kłamstw. Psycholog i profesor Uniwersytetu Harvarda był przekonany, że kłamstwo objawia się zmianą ciśnienia krwi, dlatego pod jego kierownictwem rozpoczęto badania oparte na prostych pytaniach i odpowiedziach.
Współpraca z żoną
Marston i jego żona Elizabeth opracowali system, w którym zadawali serię pytań i mierzyli ciśnienie krwi pięć razy na minutę. Następnie połączyli poszczególne punkty w ciągły wykres i na jego podstawie określili reakcje badanej osoby. Testy przeprowadzone na innych ochotnikach osiągnęły zdaniem profesora 96% skuteczności. W ten sposób Marston dał do zrozumienia, że zachowanie ciśnienia krwi jest praktycznie nieomylnym sposobem na wykrywanie kłamstwa.
Sądowe eksperymenty w Bostonie
Podczas I wojny światowej twierdzenia Marstona zwróciły uwagę specjalistów psychologii z Harvardu, którzy zapewnili dodatkowe fundusze na badania. Marston przeprowadził więc testy na oskarżonych w Sądzie Miejskim w Bostonie, twierdząc, że jeden z eksperymentów zakończył się stuprocentowym sukcesem. Nie było to przekonujące dla jego przełożonych i po raz pierwszy zaczęły pojawiać się ostrzeżenia, że zmiany ciśnienia mogą być również spowodowane np. reakcją stresową. Wątpliwe było również twierdzenie Marstona, że testy mogą nie być tak dokładne w przypadku Afroamerykanów, ponieważ mają bardziej prymitywne myślenie. W tym czasie I wojna światowa skończyła się, zanim Marston mógł przekonać o ważności swoich testów na tyle, by zastosować je do przesłuchań jeńców wojennych.
Promocja wariografu
Pomimo ograniczonych sukcesów w środowisku akademickim Marston szybko stał się powszechnie znany. Stało się to, gdy media po raz pierwszy zaczęły pisać o jego wynalazku jako wykrywaczu kłamstw. Marston był mocno zaangażowany w różne wysiłki mające na celu spopularyzowanie swojego urządzenia wśród ogółu społeczeństwa. W ramach promocji sprzętu, w 1928 roku w nowojorskim teatrze publicznie przetestował reakcje trzech kobiet o różnym kolorze włosów. Celem było udowodnienie związku między kolorem włosów a emocjonalnością. Kolejnym jego działaniem była współpraca z firmą Gillette, dla której przeprowadzał badania, z których wynikało, że ich maszynki do golenia są lepsze od konkurencyjnych.
Wariograf w służbie policji
Podczas gdy Marston podejmował próby popularyzacji wariografu, jego praca zaczęła być zauważana przez służby policyjne. Pierwszą, która wyraziła zainteresowanie była policja w Berkeley w Kalifornii. W latach 20. dowodził w niej bardzo postępowy komendant August Vollmer, który m.in. wprowadzał różne bazy danych porównujące odciski palców, zapoczątkował tworzenie statystyki skuteczności poszczególnych policyjnych technik, rozwijał edukację swoich pracowników. Był nawet jednym z pierwszych, którzy zaczęli zatrudniać ekspertów z wyższym wykształceniem. Na przykład już w 1916 r. zatrudnił chemika, co w ówczesnej policji było czymś zupełnie niespotykanym.
Jednym z nowoprzybyłych do jego korpusu w Berkley był John Augustus Larson, doktor fizjologii. Zaintrygowała go praca Marstona „Fizjologiczne możliwości testowania oszustwa” i zaczął eksperymentować z urządzeniem własnego projektu. Larson otrzymał pozwolenie na rozpoczęcie testowania urządzenia na setkach podejrzanych. System opierał się na zasadzie, że wszyscy podejrzani w danej sprawie otrzymywali ten sam zestaw pytań odczytywanych monotonnym głosem, a wariograf Larsona rejestrował ich reakcje fizjologiczne. Spośród 861 przebadanych podejrzanych, w 313 przypadkach, czyli 80% przypadków, wyniki testów potwierdziły ustalenia uzyskane dzięki klasycznej pracy policji. Wynik ten zrobił na komendancie Vollmerze tak duże wrażenie, że zdecydował się rozpocząć promocję wariografu w formie artykułów prasowych.
Porażki wariografu przed sądem
W podobnym czasie Marston próbował doprowadzić do uznania wyników wariografu jaki dowodu w postępowaniu przed sądem. Niestety, już w 1923 roku Sąd Apelacyjny w sprawie Frye przeciwko Stanom Zjednoczonym odmówił uznania wyniku testu Marstona. Był to przypadek, w którym James Frye przyznał się do morderstwa, ale później wycofał swoje zeznanie. Detektor wykazał, że nie kłamał, a obrona chciała wykorzystać to jako dowód. Sędzia orzekł jednak, że technologia wykrywania kłamstw nie jest powszechnie akceptowana w środowisku naukowym i jako taka jest niedopuszczalna. Sądy w poszczególnych stanach stopniowo przyjmowały różne standardy dopuszczalności wyników, ale na ogół nie uznawano ich za istotne dowody.