Ochroniarz z klubu w Wyszkowie skazany. Trzy lata więzienia

Wydarzenia

Ochroniarz z klubu w Wyszkowie skazany. Trzy lata więzienia

27.09.2024
autor: PAP, redakcja, opr. mjk
Trzy lata i dwa miesiące więzienia, 5-letni zakaz wykonywania zawodu pracownika ochrony – taką karę orzekł w czwartek Sąd Apelacyjny w Białymstoku w procesie ochroniarza oskarżonego o pobicie klienta nocnego klubu w Wyszkowie. Wyrok jest prawomocny.

Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło w nocy z 2 na 3 października 2020 na terenie i w okolicy klubu przy ul. Kościuszki. Na temat ich przebiegu, mimo kilkumiesięcznego śledztwa, prokuratura wypowiadała się bardzo ostrożnie, czekając na opinię biegłego medycyny sądowej, który ma konkretnie określić, co było przyczyną rozległych obrażeń, w wyniku których mężczyzna przez kilka miesięcy walczył o życie i, niestety, zmarł. Mężczyzna został uderzony przez ochroniarza na terenie klubu, ale nieprzytomnego znaleziono go już na terenie przyległym do klubu. Prokuratura ustala, czy przyczyną obrażeń było samo uderzenie, co działo się w międzyczasie, kto mógł, ale nie udzielił poszkodowanemu pomocy.

- Prokuratura przeprowadziła szereg czynności. Przesłuchano świadków, przeanalizowano zapisy monitoringu miejskiego i wewnętrznego klubu, zgromadzono dokumentację medyczną, bilingi rozmów osób mogących mieć związek ze zdarzeniem - mówi prokurator rejonowy Krzysztof Jeziorski.

Osobą, której postawiono zarzut, jest ochroniarz, 32-letni Radosław S. z Warszawy. Prokuratura zarzuciła ochroniarzowi, że spowodował tzw. ciężki uszczerbek na zdrowiu (uraz mózgu), doprowadzając do ciężkiego kalectwa i stanu wegetatywnego oraz do – skutkujących śmiercią – związanych z nim ciężkich infekcji organizmu. Drugi zarzut to nieudzielenie temu mężczyźnie pomocy.

To powtórny proces odwoławczy w tej sprawie. W pierwszym sąd pierwszej instancji skazał ochroniarza nieprawomocnie na trzy lata i dwa miesiące więzienia. Uznał jednak, że nie ma związku przyczynowego między zadanymi ciosami i późniejszym zgonem 41-latka; zmienił kwalifikację prawną na łagodniejszą, niż przyjęła prokuratura. W listopadzie 2022 r. białostocki sąd apelacyjny uznał, że był jednak związek między zadanymi w głowę ciosami i upadkiem na twardą posadzkę, a późniejszym zgonem ofiary i karę podwyższył do pięciu lat i dwóch miesięcy więzienia. Na pięć lat zakazał też skazanemu wykonywania zawodu pracownika ochrony. Pod koniec ub. roku Sąd Najwyższy uwzględnił jednak kasację obrońcy i uchylił to orzeczenie do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.

Proces przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbył się więc ponownie; apelacje złożyły wszystkie strony.

Obrona argumentowała, że nie ma bezpośredniego (adekwatnego) związku przyczynowo-skutkowego między ciosami, które zadał oskarżony, a zgonem. Dlatego chciała uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji, ewentualnie zmiany kwalifikacji prawnej na łagodniejszą (przyjęcia, że sprawca działał nieumyślnie) i kary w zawieszeniu.

Prokuratura chciała uznania, że był taki związek, w apelacji domagała się też orzeczenia 10-letniego zakazu wykonywania zawodu pracownika ochrony.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał karę więzienia i dodatkowo – zgodnie z apelacją prokuratora – orzekł 5-letni zakaz wykonywania zawodu pracownika ochrony.

Sędzia Alina Kamińska powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku, że koronnym dowodem były zapisy monitoringu z lokalu. Podkreślała, że drugie uderzenie było zadane nietrzeźwemu mężczyźnie z dużą siłą, w głowę. „Oskarżony godził się na to, że dojdzie do upadku i ciężkiego uszkodzenia ciała w postaci obrażeń głowy” – dodała.

Sędzia Kamińska zwracała uwagę, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym i przypominała, że sam związek przyczynowy nie generuje jeszcze odpowiedzialności za skutek, a kluczowa jest wina. „Skutek musi być normalnym następstwem określonego działania bądź zaniechania” – przypominała.

Zwracała uwagę, że bezpośrednią przyczyną śmierci pobitego – po blisko półrocznym pobycie w szpitalu – było zakażenie bakteryjne. W szpitalu nie od razu 41-latek został przebadany, zdiagnozowany i poddany operacji; sąd apelacyjny poszerzył postępowanie dowodowe o akta sprawy dotyczącego potencjalnego błędu w sztuce lekarskiej. „Prawidłowe wdrożenie leczenia, prawidłowa diagnostyka zwiększałaby w sposób istotny szanse przeżycia” – dodała. Podkreślała, że kolejnym elementem poddającym w wątpliwość możliwość przypisania oskarżonemu śmiertelnego skutku był czas (ponad pół roku) od pobicia, do śmierci.

„Musieliśmy odpowiedzieć na pytanie, czy w momencie zadania tego silnego ciosu (…) oskarżony mógł przewidywać, że pokrzywdzony umrze po okresie ponad sześciu miesięcy na zakażenie bakteryjne” – powiedziała sędzia.
Podkreślała, że o ile jest związek między zachowaniem oskarżonego a śmiercią, to jednak nie jest to związek „adekwatny” i nie ma możliwości obiektywnego przypisania skutku. „Czyli nie jest to związek przyczynowy w rozumieniu przepisów prawa karnego” – wyjaśniała sędzia Kamińska.

Decydując o utrzymaniu kary sąd wziął pod uwagę, że oskarżony nie był dotąd karany, ma bardzo dobrą opinię środowiskową, w trakcie procesu wyraził skruchę i żal. Ale sąd nie znalazł podstaw do nadzwyczajnego złagodzenia kary.

NW, (PAP
Nina Wiśniewska -ados
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość