Nie trzeba latać wielkimi samolotami i mieszkać w luksusowych hotelach.

Wydarzenia

Nie trzeba latać wielkimi samolotami i mieszkać w luksusowych hotelach.

28.11.2023
autor: MS.
Anna Janowicz ma 30 lat, jest mieszkanką Wyszkowa, pracuje w Warszawie, choć jak mówi „mogłaby pracować wszędzie”. Od lat podróżuje po świecie, nie wydając na to wielu pieniędzy, a jednocześnie dbając o środowisko. Jak planować ekopodróże i dlaczego takie wycieczki są coraz popularniejsze? Dlaczego samolot jest „ostatni na liście” wyborów środka transportu na urlop i ile można zaoszczędzić na podróży eko? Te pytania zadajemy ekopodróżniczce.

- Gdzie była Pani ostatnio?
- Austria, ale nie ta znana wszystkim, czyli Wiedeń i Alpy, tylko mniej znane miejsca. Choć z drugiej strony planowanie wycieczki zaczęłam od Hallstatt, czyli wizytówki Austrii, miasteczka położonego na brzegiem jeziora o tej samej nazwie. Ale stamtąd trasa wiodła nad dwa inne pięknie położone jeziora Altaussee i Grundlsee. Założę się, że większość Polaków nie zna tych miejsc, choć od południowej granicy Polski to tylko około 500 kilometrów.
Do Hallstatt można dojechać za mniej niż 200 złotych

- A na czym polega ekopodróżowanie?
- Dbam o klimat, wybierając mniej emisyjne środki transportu. Do Austrii pojechałam pociągiem, między miastami podróżowałam także zbiorową komunikacją, głownie koleją. Emisja zanieczyszczeń podczas podróży pociągiem jest kilka razy niższa niż gdybym wybrała lot samolotem. Wg badań za 20% całej emisji dwutlenku węgla do atmosfery odpowiada transport, a wśród środków transportu najwięcej CO2 emitują samoloty. Dlatego wykluczyłam praktycznie podróże w ten sposób. Przeczytałam o tym, że każdy Polak emituje średnio około 8 ton CO2 rocznie, a jeden lot np. na wakacje do Egiptu to ponad tona CO2.
Jeden kilometr lotu samolotem to 150 g CO2, w autokarze 5 razy mnie (30 g), a w pociągu aż 10 razy mniej (15 g).
Zaczęłam liczyć, jaki ślad węglowy zostanie po mojej podróży do Włoch sześć lat temu i na tej podstawie zaplanowałam wycieczkę. I tak robię od tamtej pory, bo ze zwiedzenia innych państw nie potrafię zrezygnować.
- Czy w ekopodróżowaniu chodzi tylko o transport?
- Oczywiście, że nie. Ślad węglowy powstaje nie tylko podczas samej podróży. Na miejscu także staram się wybierać rozwiązania ekologiczne. Nie nocuję w wielkich betonowych hotelach, które emitują sporo CO2, wybieram raczej małe lokalne pensjonaty, albo szukam miejsc do spania w serwisach, takich jak airbnb czy couchsurfing. Dodatkowo oferta przewozów kolejowych jest w tej chwili tak rozbudowana, że nocnym pociągiem można dojechać w ciągu nocy do Wiednia, Paryża, Kopenhagi, Brukseli czy Amsterdamu i dzięki temu oszczędzić na hotelu. Wychodzi nie tylko ekologiczniej, ale także ekonomiczniej. Za ostatnią podróż do Austrii zapłaciłam 380 złotych w obie strony. Byłoby jeszcze taniej, ale jestem już „za stara”. Młodzież do 26. roku życia ma świetne zniżki na przejazdy po Europie.


Ten uroczy budyneczek nad samym jeziorem to pokój gościnny. O wiele lepszy niż hotel
 
- A na miejscu podróży?
- Jem lokalne potrawy oraz unikam fast-foodów i dużych restauracji, szanuję lokalne zwyczaje, nie kupuję bezsensownych pamiątek. Oszczędzam światło i wodę, tak samo jak w swoim mieszkaniu. Na miejscu korzystam z wypożyczonego roweru, albo poruszam się komunikacją miejską. Staram się także optymalizować czas pobytu w danym miejscu. Nie wybieram np. Wenecji w czasie karnawału, bo tłumy na ulicach są męczące, ale także obejrzenie czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe. W innym czasie można zwiedzić miasto w czasie o połowę krótszym i bez setek innych ludzi na plecach. Jestem krócej, ale widzę więcej, niż turyści, którzy na swój urlop wybierają najbardziej popularne terminy. A skoro jestem krócej, płacę mniej. Zresztą poza sezonem ceny są zawsze niższe. Oszczędzam czas, pieniądze i środowisko.
- Ok, takie ekopodróże są sposobem na niedalekie wycieczki…
- Nieprawda. Zwiedziłam prawie wszystkie państwa w Europie, byłam w Azji i Afryce.
- Wszystko pociągiem?
- Od kilku lat nie latam samolotami. Docieram na miejsce zwykle koleją albo autokarem. Choć jeśli zdecyduję się na przykład na podróż za ocean, będę się starała zrekompensować ślad węglowy np. przez zasadzenie drzew. Są dostępne kalkulatory, które pozwalają przeliczyć tzw. offset. Lot, który wyemituje tonę dwutlenku węgla, zrekompensować może kilkadziesiąt posadzonych drzew, które w czasie pięciu lat zaabsorbują tonę CO2. Ale na razie nie wybieram się tak daleko, jest mnóstwo ciekawych miejsc, które są bliżej, a zwiedzanie ich daje równie wiele satysfakcji.
Poza tym, ważne jest planowanie. Na wycieczkę do Portugalii poświęciłam kilka dni więcej, ale dzięki temu mogłam zatrzymać się w Bordeaux i Bilbao. Wszędzie wysiadałam z pociągu lub autokaru, poświęcałam dzień lub dwa na zwiedzanie i ruszałam dalej.
- Męczące to trochę.
- Co kto lubi. Dla mnie 30-godzinna podróż to nic strasznego, często poznaje się w podróży ciekawe osoby. A obiad zjedzony po 18-godzinnej jeździe autokarem, w mieszkaniu z widokiem na ocean zostanie mi w pamięci do końca życia.
- Nie każdy ma tyle czasu, żeby poświęcić go na sam przejazd. Tanimi liniami lotniczymi do Lizbony można się dostać w kilka godzin. Mamy przecież blisko lotnisko w Modlinie. A samolot bez pani poleci, więc ślad węglowy i tak powstanie.
- Ja to doskonale rozumiem, ale mam taką pracę, która pozwala mi na wykonywanie jej zdalnie. Praktycznie w każdym miejscu w Europie jest teraz dostęp do szybkiego Internetu. Jadąc, mogę pracować, żeby potem całe popołudnie i wieczór spędzić w jakimś miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. A co śladu węglowego… Takich turystów, jak ja jest coraz więcej. Więc jest mniejszy popyt ze strony klientów na loty. Jeśli odpowiednio duża liczba turystów ograniczy liczbę swoich przelotów rocznie, zmniejszy się też liczba lotów. Po drugie ilość zużytego paliwa zależy od ciężaru samolotu, a zatem ten sam samolot beze mnie i mojego bagażu ma jednak nieco niższe emisje.
- Przedostatnie pytanie, podróżuje pani sama?
- Nie, podróżujemy najczęściej we dwójkę, sporadycznie w większej grupie. Ekonomiczniej, no i warto mieć kogoś, z kim można dzielić wrażenia z różnych fantastycznych miejsc.
- Co Pani znajomi na takie podejście do podróżowania?
- Mieszkam w niewielkim mieście, więc sporo osób uważa, że to dziwne i przesadzam. Ale coraz więcej znajomych podziwia, że „mi się chce” i pytają, czy zabiorę ich na taką wyprawę. Czasami zabieram najbliższych przyjaciół, ale wolę podróżować w mniejszej grupie. Wtedy łatwiej się zrelaksować i odpocząć.
- No i na koniec tradycyjne pytanie w rozmowach z podróżnikami: dokąd najbliższy wyjazd?
- Zaplanowaną mam jeszcze raz Austrię, tym razem bardziej na południe. Ale może nagle znajdzie się jakaś okazja i pojadę w zupełnie innym kierunku. Kto wie?
Nina Wiśniewska -ados
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość