Komitet „Masz Wybór” i jego kandydat na burmistrza rozpoczęli kampanię wyborczą. - Chcemy być blisko ludzi. Nie będziemy rozsiadać się w fotelach i dyskutować o Wyszkowie – zapowiedział Dariusz Andrzejewski 1 września.
Komitet zamierza organizować spotkania z mieszkańcami w terenie. - Pan burmistrz chce nas zapraszać na debaty o Wyszkowie. Nikt mnie nie musi nigdzie zapraszać, ponieważ jestem z Wyszkowa i jestem u siebie. Proponuję panu burmistrzowi spotykanie się między ludźmi. To nie sztabowcy będą nam układać pytania – dodał Dariusz Andrzejewski.
Pierwsze spotkanie odbyło się na przebudowywanym odcinku ul. Sowińskiego. - To inwestycja realizowana od 5 miesięcy, która, według pierwotnego terminu, powinna być ukończona w dniu wczorajszym. Dzisiaj mamy informację, że została przedłużona o 2 miesiące – wyjaśnił kandydat.
- Słyszymy, że jeśli się krytykuje inwestycję, to jest się jej przeciw. Nie. Jesteśmy za, tym bardziej, że są to inwestycje robione z budżetu mieszkańców, a więc m.in. mieszkańców tej ulicy - kontynuował. - Przedstawili nam problemy, z którymi się borykają. To rzeczywiście dość duża budowa, która utrudnia życie mieszkańcom. Można zobaczyć, jak jest zorganizowane wyjście dla ludzi starszych. Czy pan burmistrz wystosował pismo do firmy, która tu istnieje i prawdopodobnie przez pół roku ma dużo mniejsze obroty, w jaki sposób można jej to zrekompensować?
- Zwracamy uwagę na zbyt słabe planowanie inwestycji. Mamy pochwały ze strony urzędu, że wydajemy 66 mln zł na inwestycje. Dzięki temu, że ktoś chciał zrobić tę niespodziankę w roku wyborczym, to straciliśmy min. 10-15%, ponieważ ceny są droższe – uważa Dariusz Andrzejewski. - Dzisiaj nie znajdą państwo firmy budowlanej, która ma wolny termin. Robiona jest po prostu niespodzianka na koszt wyborców. Bo mamy być piękni i nowocześni. O nowoczesności świadczą lampy, które tu są. Czy nie można było schować okablowania i zrobić ładnych lamp? To jest praktycznie centrum miasta. Dalej mamy niezbyt ładne słupy, które na dodatek w nocy nie świecą. Wyobraźcie sobie państwo, widząc jak wygląda ta budowa, egipskie ciemności.
- Stały takie same, tylko trochę starsze i głębiej – dodał jeden z mieszkańców. – I klosze z lampami są przeniesione ze starych słupów.
- W zakresie inwestycji jest wymiana oświetlenia na ledowe – uzupełnił inny mieszkaniec. – To są starocie, które już wcześniej się nie paliły.
- Nie było tu żadnego radnego, przedstawiciela gminy.
- Rury od wodociągu wykopywane były 4 czy 5 razy, bo okazywało się, że coś jest nie tak.
- Pamiętam remont tej ulicy 30 lat temu. Wyglądało to tak samo, ale to były inne czasy, inne technologie i nikomu to nie przeszkadzało. Ja sobie przejdę, ale moja matka, która ma 87 lat, od 5 miesięcy robi sobie spacery po podwórku. Tu nie wyjdzie, bo się połamie.
- Brukujemy centrum miasta z kostki przemysłowej. Nie robi się już tego. A dlaczego ul. Kasztanowa nie jest z kostki przemysłowej tylko typu Nostalit? – pytał Dariusz Andrzejewski. - Mamy obok połączenie ul. Świętojańskiej z nową obwodnicą. Proszę zobaczyć, na jakiej wysokości będzie rondo. Świadczy to, że ktoś w ogóle tego nie przemyślał. Są w urzędzie ludzie, którzy za to odpowiadają i mają to wiedzieć. Po 16 latach powinna być przynajmniej jedna osoba w gminie, która rozumie, co to znaczy inwestycja.
Kandydat na burmistrza przypomniał hasło wyborcze komitetu „Masz wybór”: „Wyszków miastem przyjaznym swoim mieszkańcom”: - To jest miasto, które uzgadnia z mieszkańcami, co chce zrobić. Jeżeli robimy inwestycję, to zapraszamy mieszkańców i rozmawiamy z nimi, jak to będzie wyglądało, żeby wiedzieli, czego się spodziewać.
Planowanie inwestycji i konsultacje społeczne w terenie – to dwa pierwsze zobowiązania komitetu. - Nasze zobowiązania będziemy spisywać na tablicy i mogę państwu obiecać, że, jeśli wyborcy nam zaufają, takie tablice – oczywiście zmienione, żeby to ładnie wyglądało – będą wisiały w urzędzie, żeby radny, urzędnik i burmistrz widział, co obiecał i co ma zrealizować – zobowiązał się kandydat na burmistrza. - Przyszedł czas, żeby powiedzieć: sprawdzam. To miasto może być zarządzane zupełnie inaczej.