Minęło 15 lat od śmierci prof. Ludwika Maciąga (FOTO)

Wydarzenia

Minęło 15 lat od śmierci prof. Ludwika Maciąga (FOTO)

07.08.2022
autor: Elżbieta Szczuka
Rankiem 7 sierpnia 2007 r. (to był wtorek) w swoim domu w Gulczewie zmarł prof. Ludwik Maciąg – wybitny malarz, autor m.in. ilustracji książkowych, projektów gobelinów, znaczków pocztowych, partyzant ps. Sas, jeździec, miłośnik i znawca koni, honorowy obywatel gminy Wyszków, wyjątkowy człowiek.
 
Przypomnijmy. Ludwik Antoni Maciąg urodził się 13 lipca 1920 r. w Krakowie. Jego matka Rozalia Dokić była Jugosłowianką, ojciec Michał - Polakiem, artylerzystą armii austro-węgierskiej. Brał udział w I wojnie światowej na Bałkanach, we Włoszech, Francji (w 1916 r. walczył pod Verdun). Z armią gen. Józefa Hallera wrócił do Krakowa, tu urodził się Ludwik. W 1922 r. Michał Maciąg otrzymał pracę w garnizonie 9 Pułku Artylerii Lekkiej w Białej Podlaskiej i tam przeniósł się z rodziną. W Białej Ludwik spędził dzieciństwo i młodość, tu też zaczęła się jego fascynacja końmi.
W czasie II wojny światowej ukończył podchorążówkę Armii Krajowej, wczesną wiosną 1944 r. dostał przydział do oddziału partyzanckiego majora Stefana Wyrzykowskiego „Zenona”, trafił do zwiadu konnego. Brał udział w akcji osłonowej przerzutu do Anglii fragmentów pocisku V-2 (w okolicach wsi Sarnaki) oraz w podjęciu siedmiu lotników amerykańskich z zestrzelonego przez Niemców samolotu B-17. Po demobilizacji oddziału „Zenona” podchorąży Ludwik Maciąg ukrywał się przed NKWD – pracował jako leśniczy i masztalerz w stadninie koni w Janowie Podlaskim.
1945 r. rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, po pierwszym semestrze przeniósł się do Warszawy. Jeździł m.in. w warszawskiej Legii, w sekcji skoków. Na uczelni był asystentem prof. Tadeusza Kulisiewicza, a po dyplomie w 1951 r. adiunktem na Wydziale Malarstwa u prof. Michała Byliny. Do 1990 r. był wykładowcą na ASP, w latach 1969-72 dziekanem Wydziału Malarstwa.
W 1978 r. wraz z rodziną przeprowadził się z Wesołej do Gulczewa. Dlaczego Gulczewo? Powiedział o tym Ewie Bagłaj w wywiadzie radiowym: Potrzebuję do życia i malowania spokoju, przyrody, prawdziwych kontaktów z ludźmi. Ale tak naprawdę szukałem przede wszystkim miejsca dobrego do… wędkowania. Dlatego musiało być nad wodą i niezbyt oddalone od stolicy, gdzie w latach 70. jeszcze jeździłem na zajęcia w ASP. Wychowałem się nad Bugiem i tęskniłem do tej rzeki, żonie też się tu podobało. Kupiłem starą chałupę i zaczęliśmy się urządzać. Dużo prac wykonałem sam. Trochę z braku pieniędzy, ale i ze względu na to, jak wiąże to człowieka z miejscem, któremu poświęcił tyle własnego wysiłku. Tylko kiedy już pojawiły się konie, okazało się, że na ryby to ja jednak nie będę miał czasu.
Ludwik Maciąg był nie tylko wspaniałym artystą, ale i niepowtarzalną osobowością, przyciągał do siebie ludzi nietuzinkowych. Lubił ludzi, lubił z nimi przebywać, słuchać ich i z nimi rozmawiać. Był inicjatorem rozwoju jeździectwa, wskrzesił 5 Pułk Ułanów Zasławskich w Wyszkowie, organizował m.in. hubertusy, majowe obchody Dnia Konia, konne pielgrzymki z Wyszkowa do Częstochowy. Współpracował ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Wyszkowa, Puszczy Białej i Kamienieckiej, z Klubem Ekologicznym. Czynnie uczestniczył w życiu społecznym i publicznym, spotykał się z młodzieżą w szkołach, zapraszał uczniów do swojej domowej pracowni, brał udział w plenerach malarskich organizowanych przez Starostwo Powiatowe w Wyszkowie (był komisarzem artystycznym).
12 lipca 2007 r., podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej w Wyszkowie otrzymał - w uznaniu zasług dla Wyszkowa, a w szczególności za inspirowanie i współtworzenie inicjatyw o charakterze kulturalnym i patriotycznym oraz za godną, serdeczną i pełną humanizmu więź i współpracę z mieszkańcami - tytuł honorowego obywatela gminy Wyszków. Jego przyjaciele wiedzieli, że dni Profesora są policzone. On też był tego świadomy. „To moje ostatnie chwile” - powiedział.
Prof. Ludwik Maciąg jest pochowany na cmentarzu przy parafii Opatrzności Bożej w Warszawie Wesołej, przy ul. Piotra Skargi.
Nina Wiśniewska -ados
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość