Bardzo ciekawe spotkanie odbyło się w sobotę 10 lipca w Miejskiej Bibliotece. Młodzi czytelnicy poznali Hannę Milewską, autorkę książek dla dzieci oraz największe przeboje muzyki poważnej w wykonaniu skrzypaczki Aleksandry Puczyńskiej i pianisty Tomasza Śnieżaka.
Hanna Milewska jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Mówiąc o swoich książkach, jednocześnie zwracała uwagę na wiele kwestii związanych z językiem polskim i poezją.
– Czy język polski jest łatwy do wymawiania? – zapytała młodych słuchaczy. – Jeśli ktoś ma trudności w prawidłowym mówieniu, kto mu pomaga?
- Logopeda – usłyszała niemal chóralną odpowiedź.
Właśnie logopedę autorka uczyniła bohaterem jednego z wierszy, ale zatytułowała go... „Rogopeda”. Dlaczego? Można się domyślić, że to efekt pilnej pracy z logopedą.
Ten i dziesięć innych wierszy tworzy tomik „Mniej więcej grzeczne rymy”, a ich tematem jest przedszkole. Przy okazji autorka rozmawiała z dziećmi o rymach,rytmie (mowa o nim w wierszu „Rytmika”), a także poincie.
- Znacie wiersze bez rymów? – zapytała.
- Nieee!
- Bo współcześni poeci często piszą wiersze bez rymów – wyjaśniła. – Jeśli wiersz jest w miarę regularny, mówimy o wierszu białym. Ale jeśli w ogóle wszystko w nim idzie w swoją stronę, nie ma zwrotek, każdy wiersz jest innej długości, to mówimy: wiersz jest wolny.
Jeden z takich wierszy „Kot w pełnym mieszkaniu” nawiązuje do utworu „Kot w pustym pokoju” polskiej noblistki Wisławy Szymborskiej. Przewrotnie autorka stawia w nim tezę, że w pokoju pełnym ludzi kot też może czuć się samotny, bo:
„Każdy tylko siebie widzi, coś ogląda, czyta, pisze...”
Aby wejść w rolę kota, trzeba mieć wyobraźnię. – Zachęcam was do tego, żebyście wymyślali i zapisywali to, co wymyślicie – zwróciła się do uczestników spotkania pisarka. – To bardzo fajna zabawa, a potem może być wielką literaturą. I może dostaniecie Nobla!
Ciekawym pomysłem jest wydanie dwóch książek o podobnym tytule, a jednak różnych. Bohaterka książk „Dziewczynka, która szukała bajki o sobie” ma na imię Ela, a bohater „Chłopca, który szukał bajki o sobie” – Gabriel. Treść taka sama, ale różne ilustracje, bohaterowie i zapewne czytelnicy.
Książki Hanny Milewskiej są pięknie ilustrowane. – Ilustrator, musi mieć bogatą wyobraźnię – podkreśla autorka – żeby wyobrazić sobie bohaterów opisanych słowami. Wymyśla kolory, cały ten świat.
Kiedy zaczęła pani pisać? – chcieli m.in. wiedzieć czytelnicy biblioteki, którzy spędzają kilka wakacyjnych dni na zajęciach w bibliotece.
- Kiedy moi trzej synowie byli w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Czytaliśmy wspólnie wiersze Brzechwy i Tuwima, różne baśnie, m.in. Andersena, braci Grimm, „Przygody Mikołajka”. Myślałam najpierw sobie o tytule, bo tytuł jest bardzo ważny, a potem, co do tego tytułu dopisać, żeby pasowało, żeby powstał wiersz.
Czy czuje pani, że wiersz jest już skończony?
- To jest takie subiektywne poczucie, ale tylko pewnej chwili. Bo potem może minąć jakiś czas i wraca się do wiersza.
Czy do pisania potrzebna jest wena?
- Tak, to sama chęć napisania wiersza. To jest przyjemność, sprawianie przyjemności własnej wyobraźni.
Potem był czas na rozmowy z pisarką oraz zdobycie autografu w książce jej autorstwa.
Słuchali utworów poważnych, pięknych
Po krótkiej przerwie na świeżym powietrzu, wszyscy przenieśli się w inny świat za sprawą skrzypiec i pianina. Znane melodie największych twórców muzyki klasycznej wykonali skrzypaczka Aleksandra Puczyńska i pianista Tomasz Śnieżak. Obydwoje są absolwentami Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, a pani Aleksandra kształciła się muzycznie też w Nowosybirsku. Po krainie muzyki oprowadzała dyrektor biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko: – Jesteście na poważnym koncercie, będziecie słuchali utworów klasycznych, poważnych, pięknych, w doskonałym wykonaniu. Mam nadzieję, że będzie wam się podobało.
Artyści wykonali: „Eine kleine Nachtmusic” A. Mozarta, „Humoreskę” A. Dworzaka, ragtime „Entertainer” S. Joplina, „Odgłosy wiosny” J. Straussa (syn), „Lato” A. Vivaldiego i na zakończenie „Czardasza” V. Montiego.
Gorącymi oklaskami na stojąco młodzi słuchacze potwierdzili, że koncert bardzo im się spodobał. To wcale nie dziwi, bo wielu z nich już gra na jakimś instrumencie, m.in. na gitarze i ukulele.