Baner desktopowy
Baner mobilny
Mazowsze - zdolne dzieciaki
Leona Gruzda próba powrotu do korzeni (FOTO)

Wydarzenia

Leona Gruzda próba powrotu do korzeni (FOTO)

08.09.2025
autor: Elżbieta Szczuka
2 sierpnia 2025 r. na Litwie, w Pałacu Balińskich w Jaszunach, miejscowości położonej ponad 20 km na południe od Wilna, odbył się wernisaż wystawy rzeźb Leona Gruzda zatytułowanej „Próba powrotu do korzeni”. Wydarzenie jest objęte patronatem TVP Wilno. Przypomnijmy, że artysta od ponad 30 lat ma swoją pracownię w Fideście, gmina Wyszków.
 
„Próba powrotu do korzeni” - wystawa znanego polskiego rzeźbiarza Leona Gruzda zagościła w Pałacu Balińskich w Jaszunach. Leon Gruzd tworzy rzeźby w brązie z marmurem, drewnem i kamieniem. Jego rzeźby skłaniają do refleksji nad codziennością i powrotem do korzeni. Życie i praca artysty oscylują na granicy kultur - czytamy na stronie https://wilno.tvp.pl. - Leon Gruzd urodził się w miejscowości Tietiance w rejonie Solecznickim. W wieku 13 lat wyjechał do Warszawy. Twórczość Leona Gruzda od lat porusza tematy bliskie każdemu: przyroda, ziemia, ojczyzna, kobieta, Matka. Wystawę rzeźb Leona Gruzda „Próba powrotu do korzeni” w Pałacu Balińskich w Jaszunach można zwiedzać do końca września.
Jaszuny to historyczna siedziba rodowa Radziwiłłów, potem Balińskich. Bywali tu Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Jan i Jędrzej Śniadeccy. 70 proc. mieszkańców tej liczącej 2 tysiące mieszkańców miejscowości stanowią Polacy, 5 proc. Litwini i 25 proc. Rosjanie. To tu Juliusz Słowacki umiejscowił akcję I aktu dramatu „Kordian”.
O to, aby w pałacu w Jaszunach zaprezentować rzeźby Leona Gruzda, zabiegał m.in. Związek Polaków na Litwie miasta Wilna i Centrum Kultury Samorządu Rejonu Solecznickiego. 
Leon Gruzd urodził się w listopadzie 1944 r. na Litwie. Jego ojciec był kowalem i miejscową „złotą rączką”. - W kuźni robiono motyki, sierpy, podkowy. Przy ojcu, chociaż miałem go krótko, wiele się nauczyłem. Wyganiałem też krowy na pastwisko i tam strugałem kozikiem różne rzeczy, przeważnie dłonie. Wiele lat później, na Akademii Wychowania Fizycznego, miałem anatomię, co też bardzo pomogło mi w pracy - opowiadał. 
Do Polski przyjechał w 1957 r., wraz z ostatnią falą repatriantów ze Związku Radzieckiego. Przeżył rodzinną tragedię. Na dwa tygodnie przed terminem wyjazdu, kiedy wszystko było wysprzedane, ojciec zmarł na grypę azjatycką. Matka zmarła 5 lat wcześniej, a żadne z czworga rodzeństwa nie było pełnoletnie. W ostatniej chwili na wyjazd zdecydowała się babcia, chociaż nie czuła potrzeby zmiany miejsca zamieszkania. Też wkrótce umarła.
- Z Litwy od razu trafiłem do Warszawy. Dla mnie to był szok, kulturowy nawet. Ze swojej wioski miałem do polskiej szkoły 6 kilometrów, a tu od razu znalazłem się w stolicy. Chociaż w latach pięćdziesiątych ta stolica nie była taka wspaniała. Nas na granicy rozparcelowali. Dwie siostry i brat zostali adoptowani, ja trafiłem do domu dziecka - wspominał.
- Zawsze interesowałem się plastyką, z czasem stało się to poważne. Na swojej drodze spotkałem rzeźbiarkę Ewelinę Michalską, która była kierowniczką Galerii Dunikowskiego. Pokazałem jej swoje prace, a ona powiedziała, że zrobi mi wystawę. I zrobiła. Normalnie amatorowi nie chcą robić wystawy, a ona mi zaufała. Po tej wystawie zostałem zauważony w mediach. To był rok 1977 - opowiadał.
Dwa razy w roku spotykają się komisje, które mogą przyjąć amatorów w poczet członków Związku Polskich Artystów Plastyków. Leon Gruzd złożył podanie o przyjęcie do ZPAP, załączył publikacje na temat wystawy, zdjęcia i slajdy swoich prac. Komisji spodobały się jego rzeźby - od 1978 roku jest członkiem związku. Jest też członkiem i założycielem Zrzeszenia Artystycznego ZA w Rawce.
Leon Gruzd tworzy w kamieniu, drewnie i metalu. Jego rzeźby cechuje maksymalne uproszczenie, plastyczny skrót. Jest uznanym artystą, jego prace wystawiają najlepsze galerie sztuki. Miał wiele wystaw, indywidualnych i zbiorowych, w kraju i za granicą. I jedną w Wyszkowie, w 2008 r. 
Jak trafił do Fidestu? Miał ucznia, którego babcia mieszkała w Fideście i chciała się pozbyć swojego domku, „bo tam straszy”. Artysta przyjechał, obejrzał i kupił to gospodarstwo. - Ładnie tu jest, cisza, nikt nie przeszkadza. Z lasu często wychodzą łosie, można spotkać czaplę, czarnego bociana. Lęgnie się tu dużo ptactwa. Kiedyś przez kilka dni wchodziłem do domu przez okno, bo chciałem, żeby muchówka wykarmiła małe w gnieździe nad drzwiami – mówił mi kilkanaście lat temu.
W maju ubiegłego roku, na wniosek burmistrza Piotra Płochockiego, nowi radni usunęli z (uchwalonego kilka miesięcy wcześniej) budżetu gminy zakup 3-metrowej rzeźby plenerowej Leona Gruzda. Na sesji rady miejskiej burmistrz uzasadniał m.in.: - Stwierdziłem, że zasadnym jest, żeby ten punkt budżetu przenieść na inne lata, a dać sobie czas na stworzenie gremium doradczego ds. przestrzeni miejskiej, które w ramach konsultacji społecznych opracuje takie miejsce, gdzie będzie można usytuować rzeźbę. To raz. A dwa, dać sobie czas na popularyzację twórczości pana Leona Gruzda, żeby nasi mieszkańcy mieli świadomość, że ta rzeźba jest tyle warta, albo nie jest tyle warta. Po prostu. 
Jeden rok już minął.
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość
Zitcom