Z informacji powieszonej w czwartek na drzwiach Urzędu Miejskiego w Wyszkowie wynika, że tak. Pracownicy, nie mogąc porozumieć się z prezesem spółki, nie wykluczają Pogotowia Strajkowego i przerw w dostawie energii cieplnej w nadchodzący mroźny weekend. Związkowcy prowadzący płacowe negocjacje z prezesem ciepłowni zapewniają jednak, że z wywieszonym zawiadomieniem nie mają nic wspólnego. Chociaż nie wykluczone, że w przyszłości konflikt może się zaostrzyć.
14 stycznia na drzwiach Urzędu Miejskiego pojawiło się zawiadomienie, podpisane Załoga PEC w Wyszkowie, następującej treści:
„W związku z brakiem możliwości porozumienia z Ireneuszem Mroczkiem - obecnym prezesem Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Wyszkowie i bezczynnością w tej sprawie Burmistrza Wyszkowa - Grzegorza Nowosielskiego informujemy, że możliwe jest przejście załogi PEC w stan Pogotowia Strajkowego, możliwe są także przerwy w dostawie energii cieplnej na cele ogrzewania i podgrzania wody w dniach 15.01.2021 - 17.01.2021”.
Związkowcy z „Solidarności” podkreślają, że z zawiadomieniem powieszonym na drzwiach urzędu nie mają nic wspólnego. - Gdybyśmy chcieli podjąć taką inicjatywę, zrobiliśmy to zgodnie z prawem - mówią w rozmowie z NW. - Uważamy wręcz, że ktoś chce nam zrobić krecią robotę. Nie wykluczamy, że ten konflikt wejdzie w kolejny etap, ale wszystko odbędzie się zgodnie z prawem.
Co nie zmienia faktu, że spór w spółce trwa. - To nie jest konflikt, a twarde negocjacje płacowe - komentuje burmistrz Grzegorz Nowosielski. - Ubolewam, że wykraczają poza spółkę, co - w przypadku takich rozmów - nie powinno mieć miejsca.
Rozmowy dotyczą dwóch kwestii. Z jednej strony pracownicy żądają 10-procentowej podwyżki pensji zasadniczej (za 2 lata: 5% za ten rok i 5% za ubiegły), z drugiej prezes chce zmienić układ zbiorowy. - Nie należy łączyć tych dwóch kwestii, bo na temat nowego układu zbiorowego możemy rozmawiać jeszcze długo - podkreślają związkowcy. - Nie może być tak, że prezes podwyżki uzależnia od tego, czy ten układ przyjmiemy. My w tamtym roku dostaliśmy 30 zł podwyżki brutto. A ile prezes wziął nagród? Pewnie więcej niż cała załoga podwyżki. Jego nagrody wypłacane są z zakładowych pieniędzy. Poza tym, jeśli dostał nagrodę, to dlatego, że my dobrze pracujemy, że wszystko działa tak, jak trzeba.
- Mamy bardzo niskie płace zasadnicze, od 2.100 zł. Reszta tego, co wpływa na nasze konta, to dodatki; tak naprawdę 1/3 naszych pensji to dodatki. Pracujemy po 3 niedziele w miesiącu, żeby mieć np. 3.000 zł - mówią pracownicy. - Udało nam się wykazać, że dodatki służbowe wypłacane były w niższej wysokości, co jest niezgodne z zapisami układu zbiorowego. Ponadto jesteśmy w trakcie wyjaśniania, czy dodatki za pracę przy monitorach komputerowych powinny być wypłacane, jak to jest ujęte w układzie zbiorowym pracy.
Właśnie głównie z dodatkami związane są proponowane przez prezesa PEC zmiany w układzie zbiorowym. Zarząd chce np. podnieść wynagrodzenie zasadnicze, ale obniżyć rosnący co roku dodatek stażowy i wliczyć go w podstawę wynagrodzenia. Związkowcy zgodziliby się na to, gdyby płaca zasadnicza rosła co roku o 1%, jak do tej pory dodatek stażowy. - Bo teraz może byśmy wyszli na zero, ale w przyszłości, podejrzewamy, żadnych podwyżek nie będzie. Nie wierzymy w nic, co nie jest zapisane. Nie chcemy niewiadomo czego, tylko żeby każdy dostawał to, co wypracuje. Tymczasem to, co jest w układzie ujęte procentowo, prezes chce zapisać kwotowo. Celem prezesa jest to, żeby wszystko było w jego ręku, żeby mógł decydować, kto ile dostanie.
- Chcemy być traktowani poważnie, a czujemy się lekceważeni. Jesteśmy gotowi do rozmów, chcemy rozmawiać, ale nie może być tak, że prezes mówi, że będzie albo tak, jak on proponuje, albo wcale. Nie chce w ogóle ustąpić. Chodzi też o sam sposób komunikowania się - skarżą się związkowcy.
Związkowcy cieszą się poparciem większości załogi. Nie wykluczają, że konflikt może wejść w etap sporu zbiorowego. - Jeśli tak się stanie, to nie w kwestii układu zbiorowego, a podwyżek pensji zasadniczej - podkreślają.
Zapisy układu zbiorowego są korzystniejsze dla pracowników niż Kodeksu pracy, chociaż nie mogą stać z nim w sprzeczności. Skąd pomysł na zmianę? - Czasy się zmieniają, a ten układ nie przystaje do rzeczywistości - uważa prezes Ireneusz Mroczek.
- Generalnie zmiany są korzystne dla pracowników, będą zarabiać więcej, a nie mniej - mówi ogólnie. - Proponowane zmiany nie powodują zmniejszenia pensji. Chodzi tylko o zmianę pewnej formy. Dodatki nie byłyby już częścią wynagrodzenia. Ale mówimy o znacznym wzroście płacy zasadniczej, a wszelkie podwyżki liczone są przecież od podstawy.
Prezes podkreśla również, że kiedy PEC przejdzie modernizację (przystępuje właśnie do budowy instalacji do produkcji ciepła i energii elektrycznej opalanej biomasą - red.), część osób utraci dodatki wynikające z pracy z warunkach szkodliwych. - Będziemy zupełnie innym zakładem - dodaje. - Więc w pewnym sensie te zmiany chronią pracowników.
- Więcej informacji pozwoli rozwiać wątpliwości pracowników - mówi także prezes, który jest na etapie indywidualnych spotkań z pracownikami, by wyjaśnić im konsekwencje zmiany układu zbiorowego w ich konkretnych przypadkach.
Burmistrz Grzegorz Nowosielski przyznaje, że załoga PEC-u była u niego. - Prezes uzgodnił ze mną, że chce zmienić układ zbiorowy i ma moją akceptację - komentuje. - Wiem, że pracownicy chcieliby, żebym wezwał prezesa na dywanik i coś kazał. Ale byłoby to z mojej strony po pierwsze nieodpowiedzialne, po drugie byłoby złamaniem prawa, bo to nie burmistrz prowadzi w spółce politykę płacową, to prezes odpowiedzialny jest za finanse PEC-u.
Będzie strajk?
Zdaniem burmistrza, mieszkańcom nie grożą przerwy w dostawie ciepłej wody. - Znam załogę PEC-u, wiem, że to ludzie doświadczeni i odpowiedzialni - mówi Grzegorz Nowosielski. - Nie doprowadzą do złamania prawa, bo do ewentualnego pogotowia strajkowego i strajku jeszcze daleko. Negocjacje trwają.
- Nie wiem, kto napisał, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji - zawiadomienie, które pojawiło się na drzwiach urzędu komentuje Ireneusz Mroczek. Jego zdaniem, po pierwsze nie ma podstaw do tak drastycznych kroków, bo negocjacje wciąż trwają, po drugie to kwestia odpowiedzialności i renomy PEC, która była budowana przez dziesięciolecia.
