Ze swoją największą dumą, czyli wychowankami, Irena Zdunek świętowała 45-lecie pracy zawodowej. Jubileuszowy recital odbył się 29 listopada w WOK „Hutnik”.
O początkach swojej przygody ze sceną Irena Zdunek opowiadała kilka lat temu w wywiadzie udzielonym „Nowemu Wyszkowiakowi”: - Z opowieści rodziców wiem, że miałam 3 lata, kiedy wykonałam „Głęboką studzienkę”… pod stołem, bo tak się wstydziłam. Siostra do końca swoich dni wypominała mi, że kiedy była w IV klasie, a ja w I, przeżyła wstyd, bo wepchnęłam się na jakiś konkurs, w którym startowały również jej koleżanki. Zaśpiewałam „Kormorany” Szczepanika i wygrałam. Pierwszy poważny występ miałam w 1973 r., na Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Harcerskiej i Młodzieżowej w Siedlcach. Wysłali mnie samą, po czym okazało się, że musi być opiekun. Przez policję ściągali więc moją mamę. Udało mi się wygrać. Byłam i nadal jestem strasznie dumna, bo II miejsce zajął Jacek Borkowski, obecnie znany aktor. Byłam kompletnie nieświadoma tego, co się wokół dzieje. Pierwszy raz miałam do czynienia z telewizją, mediami. A przecież pojechało dziecko z małego miasta. Przy warszawiankach, krakowiankach czułam się trochę jak dziecko drugiej kategorii.
Anegdotę o nocnej „wycieczce” mamy pani Ireny do Siedlec przytoczyła również prowadząca jubileuszowy koncert Nina Wilczyńska. Tego wieczoru pani Ireny można było bowiem posłuchać, ale też lepiej ją poznać. Zaprezentowała się w różnorodnych odsłonach, utworach refleksyjnych, jak „Zamiast” Edyty Geppert czy „Gdyby jutra nie było” Budki Suflera, ale też rozrywkowych, np. „Kto ma tyle wdzięku co ja” Danuty Rinn.
Irena Zdunek sięgnęła też m.in. po piosenkę Alicji Majewskiej „Wielki targ”, do której muzykę napisał Włodzimierz Korcz, a słowa Wojciech Młynarski. „Jak większość jego tekstów zahaczających o tematykę społeczną, niestety nie traci swojej gorzkiej aktualności” - powiedział kompozytor, odwołując się do twórczości Wojciecha Młynarskiego.
Dobór repertuaru na piątkowy recital nie był przypadkowy, bo właśnie tekst dla Ireny Zdunek jest w piosence najważniejszy. - Dobra piosenka to krótka historia, to opowieść o czymś lub o kimś. Czasami po prostu łatwiej coś zaśpiewać niż powiedzieć - podkreśliła prowadząca koncert.
Pani Irenie na scenie towarzyszyli wokaliści jej Studia Piosenki: Ewa Jeżak, Dorota Mróz, Sylwia Wojewódzka, Martyna Redlicka, Kamila Dzierbun, Bartek Jachacy, Mateusz Nasiadka. Publiczność oklaskiwała też solowe występy dwóch sylabianek Amelii Kukwy i Kornelii Romanowskiej. Na tym wydarzeniu nie mogło zabraknąć przedstawicielek świętującej swoje 40-lecie rewii. - Dumą pani Ireny jest „Sylaba”. Jej poświęciła się zawodowo i nadal pracuje z nią charytatywnie - mówiła Nina Wilczyńska.
- Musicie państwo przyznać, że dobrze się urządziłam. Wszyscy to moi wychowankowie - do publiczności zwróciła się Irena Zdunek. - Nie zdecydowałam się na showbiznes i śpiewanie zawodowe, chociaż spróbowałam tego zawodu przez pół roku. Jak byłam w V klasie, moja mama powiedziała mi: ty to będziesz pracować z dziećmi, tak jak ja. Okazało się, że miała rację. Po pół roku miałam już dość tego zawodowstwa, tego życia, tych pieniędzy i wróciłam do pracy z dziećmi. „Sylaba” ma 40 lat, ja 45 lat pracy. Nie zamieniłabym tego na zawodowy showbiznes. Nie żałuję.
Pani Irena śpiewała dla publiczności, a publiczność dla pani Ireny - gromkie „100 lat”. Były podziękowania, gratulacje, upominki i niespodzianki. Jedną z nich pani Irenie sprawiła Ewa Gil - wychowanka i zwyciężczyni drugiego odcinka „Szansy na sukces” - z „Czerwonymi Gitarami”. Pani Ewa namówiła jubilatkę do wspólnego wykonania utworu, który śpiewały razem podczas 25-lecia - „Małe tęsknoty” Krystyny Prońko.
Publiczność nie pozwoliła na zakończenie koncertu bez bisu. Tu Irena Zdunek zaśpiewała „Ech, mała” Maryli Rodowicz.