Ekspresyjny i liryczny Ewald Gawlik (foto)

Wydarzenia

Ekspresyjny i liryczny Ewald Gawlik (foto)

20.12.2016
autor: Elżbieta Szczuka
Większość osób, które przyszły 15 grudnia do biblioteki miejskiej na wykład Jarosława Górskiego zatytułowany „Ewald Gawlik – śląski van Gogh” wychodziła zauroczona obrazami tego artysty.
Czwarte z kolei warsztaty z cyklu „Czytamy malarstwo” nadal dotyczyły malarzy, którzy nie skończyli uczelni artystycznych. Tym razem kulturoznawca Jarosław Górski mówił o kolejnych członkach Grupy Janowskiej, działającej przy kopalni „Wieczorek” w Katowicach: Erwinie Sówce i Ewaldzie Gawliku.
Erwin Sówka (ur. 1936 r.) to jedyny żyjący współtwórca Grupy Janowskiej (na poprzednich wykładach była mowa o Teofilu Ociepce i Pawle Wróblu). Był górnikiem. Uczył się malować u samego Teofila Ociepki.
- Erwin Sówka jest niezwykle uduchowiony, choć jego duchowość jest zbieraniną motywów religijnych – chrześcijaństwa, buddyzmu, judaizmu - mówił wykładowca. – Jego malarstwo jest naiwne, np. nie ma umiejętności stworzenia poprawnej perspektywy. Ale nie za to tego artystę lubimy. Dla niego Śląsk to pewien stan ducha. W malowaną śląską architekturę wlewa niezwykłe kolory, stylizuje. 
Jednym z ulubionych motywów Sówki jest kobieta (bardzo często na tle architektury Nikiszowca). Artysta jest zafascynowany kobiecym ciałem. Lubi kobiety pulchne, mające duże piersi, uda, pośladki. 
Ewald Gawlik (1919-1993) to jeden z najbardziej utalentowanych artystów-amatorów z Grupy Janowskiej. Tematem jego obrazów są przede wszystkim pejzaże i codzienne życie Ślązaków, głównie w Giszowcu i Nikiszowcu. Życiorys miał niezwykły i tragiczny, świadectwo tamtych skomplikowanych czasów. Urodził się w Nikiszowcu (obecnie dzielnica Katowic), jego ojciec był inżynierem górnikiem, pracował w kopalni Gische (dziś - Wieczorek) w Janowcu. Ewald od wczesnego dzieciństwa dużo rysował i malował. Edukację plastyczną zdobywał m.in. pod kierunkiem malarza Józefa Bimlera, absolwenta Akademii w Monachium. W wieku 15 lat zrezygnował z nauki w gimnazjum, ale nie z malowania. Od 1937 r. uczył się w prywatnej szkole malarskiej. Nie zdążył podjąć studiów w ASP w Krakowie, bo wybuchła wojna. Został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, w okolice Drezna. W wolnym czasie mógł zwiedzać Galerię Drezdeńską. Tam zobaczył i zafascynował się malarstwem van Gogha. Dzięki staraniom ojca w 1940 r. udało mu się rozpocząć studia w drezdeńskiej ASP, ale po kilku miesiącach profesorowie i studenci zostali wcieleni do Wehrmachtu. Kolejne dwa lata Ewald spędził na placówce wartowniczej w Laponii (mógł tu malować), potem został wysłany na front wschodni (gdzie został ciężko ranny), potem do Francji. Dostał się do alianckiej niewoli. W 1947 roku wrócił do kraju, zamieszkał z rodzicami. Chciał studiować malarstwo w Krakowie, ale był szykanowany przez Urząd Bezpieczeństwa z powodu służby w Wehrmachcie. Musiał podpisać oświadczenie, że jako jednostka niepewna politycznie wyrzeka się wszelkich myśli o studiach i do końca życia będzie pracował fizycznie. W 1950 r., żeby nie stracić mieszkania po zmarłym ojcu, podjął pracę górnika w kopalni „Wieczorek”. Zaczął działać w kole plastycznym przy kopalni i tu się odnalazł. Jego malarstwo zostało zauważone dopiero w 1968 roku. Pierwszą wystawę indywidualną miał w 1974 roku, w Katowicach. W latach 80. otrzymał od dyrekcji KWK „Staszic” pracownię w Giszowcu, w Izbie Śląskiej, niedaleko swojego miejsca zamieszkania, dziś nazywanej „Gawlikówką”.
- Malarstwo Gawlika jest absolutnie profesjonalne – podkreślił Jarosław Górski. – On ma znakomite przygotowanie techniczne.
Po wykładzie wykładowca otrzymał od dyrektor biblioteki drobny upominek wraz z życzeniami świątecznymi. 
Kolejne spotkanie w bibliotece w cyklu „Czytamy malarstwo” już 5 stycznia o godzinie 18. Tematem będzie malarstwo Nikifora, malarza-prymitywisty łemkowskiego pochodzenia.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość