Obowiązek zatrudnienia przez każdą gminę na Mazowszu ekodoradcy wynika z Programu Ochrony Powietrza przyjętego przez Sejmik Województwa Mazowieckiego. Samorządom łatwiej ten obowiązek realizować dzięki wsparciu w ramach programu Mazowsze bez smogu, którego liderem jest urząd marszałkowski, a lwią część pieniędzy zapewnia Unia Europejska. W ubiegłym roku pomoc finansową na zatrudnienie ekodoradców otrzymało 98 gmin, w tym Rząśnik. Ich główne zadania to prowadzenie akcji informacyjnych i edukacyjnych na temat ochrony powietrza, doradztwo w zakresie wymiany źródeł ciepła i termomodernizacji, pomoc mieszkańcom w pozyskiwaniu środków finansowych na te cele oraz montaż odnawialnych źródeł energii, ale też kontrole domowych palenisk.
Przyjechał na chwilę…
Konrad Malec pochodzi z Łodzi – miasta kojarzącego się z przemysłem, głównie oczywiście włókienniczym. - Przyjechałem tu 11 lat temu na chwilę i już nie dałem się stąd ruszyć - opowiada z uśmiechem. - Wystarczy w niedzielę wyskoczyć wcześniej na Pulwy. Wczoraj miałem spotkanie z kulikiem wielkim, czyli ptakiem, którego w Polsce zostało 200 par. A 10 par w tym roku było na Pulwach, czyli 5% krajowej populacji jest u nas! No i był kurharnik, który jest u nas wyjątkowo rzadkim gościem.Zanim został ekodoradcą, był biologiem terenowym. - Wykonywałem części raportów środowiskowych – opowiada. - Niestety, niezbyt dobrze to wychodziło ekonomicznie. Mam podejrzenia, że pisałem zbyt szczere i uczciwe raporty, a inwestorzy niekoniecznie to lubią.
Czym zajmuje się biolog terenowy? - Jeśli chcemy np. zrobić rezerwat albo postawić farmę wiatrową, w pierwszej kolejności wysyłamy biologów terenowych, według ich specjalizacji, bo nie da się wiedzieć o przyrodzie wszystkiego – wyjaśnia Konrad Malec. - Badałem określone obszary, najczęściej pod inwestycje typu farmy wiatrowe, fotowoltaiczne, czy kopalnie piasku, w ramach raportu oddziaływania na środowisko.
Pan Konrad specjalizuje się w herpetologii (płazy i gady) i ornitologii (ptaki). Zajmował się też edukacją przyrodniczą, ekologiczną. Idealnie w wykształcenie (ochrona środowiska) i hobby wpisała się praca ekodoradcy. W tym przypadku praca i pasja przeplatają się i uzupełniają. Z jednej strony to spotkania z mieszkańcami w sprawie Czystego Powietrza, z drugiej z rzadko spotykanymi na naszym terenie ptakami. - Kiedy piszę o kurhanniku, to może nie jest już takie czyste ekodoradztwo, które zajmuje mi 8 godzin dziennie dość intensywnej pracy, ale staram się też promować nasze walory przyrodnicze, a przy okazji ekodoradztwo. Gmina Rząśnik ma ogromny potencjał, jeśli chodzi o turystykę przyrodniczą i chciałbym, aby się u nas rozwinęła. Z jednej strony zaawansowany przyrodnik znajdzie tu rzadkie gatunki, a jednocześnie zachęcam rodziny z dziećmi, by tu przyjeżdżały powędrować po okolicy, pooglądać, czegoś się nauczyć. Teren względnie łatwy, a miejsc do zaznajamiania się z przyrodą dla początkujących mamy pod dostatkiem. Pulwy to jeden z najważniejszych obiektów ornitologicznych na Mazowszu. Kiedy rozmawiam z działkowcami, którzy nawet 40 lat tu przyjeżdżają, mówią: pierwsze słyszę. To przykre, bo tutaj naprawdę jest na co popatrzeć. Bardzo lubię dzielić się wiedzą przyrodniczą, sprawia mi to przyjemność.
Każdy ma wpływ
Ta pasja pomaga w pracy ekodoradzcy? - Pasja bardziej motywuje do tej pracy - mówi Konrad Malec. - W przyrodzie czy szerzej w środowisku wszystko jest systemem naczyń połączonych. To szczególnie widać przy sprawach związanych z klimatem. Cokolwiek będziemy robić, w przyrodzie będą tego efekty. Jeżeli uda nam się zmniejszyć ilość zanieczyszczeń na terenie naszej gminy, liczbę tzw. kopciuchów, to będziemy mieli z tego mnóstwo korzyści. Po pierwsze - zdrowie ludzkie. Przeciętny Polak żyje 11 miesięcy krócej niż wynosi przeciętna dla Unii Europejskiej, a dzieje się to wskutek zanieczyszczenia powietrza. Ludzie często nie zdają sobie z tego sprawy. Słyszę: zawsze palono tym czy tamtym. Tak, tylko efekty nie są widoczne natychmiast; wychodzą po latach. Bardzo często to astma, różnego rodzaju alergie, często choroby neurodegeneracyjne, czyli takie, które uszkadzają układ nerwowy. Coraz więcej przesłanek mówi na przykład o tym, że Alzheimer jest powodowany m.in. przez zanieczyszczenie powietrza.Po pierwsze więc zdrowie, a po drugie - ochrona środowiska. - Wymieniając kopciuchy, zmniejszamy zgubny wpływ na klimat, prawda? Popatrzmy na zmiany klimatu i na to, co się dzieje w przyrodzie. Wśród moich ukochanych ptaków już widzimy negatywne następstwa - mówi ekodoradca. - Przykładowo muchołówka żałobna, która do niedawna była w Polsce ptakiem bardzo popularnym. Ciągle jest licznym gatunkiem, ale z roku na rok tych ptaków jest coraz mniej. Przez zmiany klimatu owady zaczynają cykle życiowe o dwa tygodnie wcześniej. Ten ptak zaczął wcześniej przylatywać, wcześniej przystępować do lęgów, ale nie aż o dwa tygodnie, kiedy jest największa obfitość nieowłosionych larw motyli, czyli pokarmu dla piskląt. Młode są niedożywione, mają mniejszą wagę, gorszą przeżywalność i ptaków ubywa. To są subtelne zmiany, często niedostrzegalne od razu. Wszystko, co będziemy robić w ochronie środowiska, będzie pośrednio lub bezpośrednio wpływało na inne elementy. Jesteśmy elementem całej tej globalnej układanki. Nasza gmina jest ziarenkiem piasku, ale to ziarenko może mieć wpływ na całość, szczególnie jeśli inne gminy postąpią podobnie. Jestem trochę marzycielem, ale gdyby w naszej gminie udało się wyeliminować 90% zanieczyszczeń powietrza powodowanych przez niską emisję, to żylibyśmy tu jak paniska. Mielibyśmy naprawdę fajne, czyste, zdrowe powietrze.
- Mówi pan, że gmina to ziarenko piasku, ale też każdy pana rozmówca, mieszkaniec, któremu pan doradza, też jest takim ziarenkiem piasku - zauważam.
- I każdy ma wpływ - odpowiada Konrad Malec. - Oczywiście, trzeba brać pod uwagę ludzkie możliwości. Niestety, wielu mieszkańców naszej gminy po prostu nie stać na wymianę pieca, ocieplenie domu. A jednocześnie wydają dużo na ogrzewanie. To jest trochę błędne koło. Pieniądze, które moglibyśmy przeznaczyć na ocieplenie budynków, wkładamy w paliwo na zimę. W związku z tym nie mamy na ocieplenie. Naprzeciw temu wyszły programy typu Czyste Powietrze.
Niestety, po ostatnich zmianach problem z dostępem do środków mogą mieć mieszkańcy gmin, w których nie ma Operatora programu, jak np. w gminie Rząśnik. Uboższych samorządów nie stać na zatrudnienie kogoś takiego. Mogą otrzymać pieniądze za każdy złożony wniosek, ale za rok czy dwa, a pensje trzeba płacić od razu.
Ekonaciągacze
W całym systemie krecią robotę wykonują też nieuczciwe firmy, które zwyczajnie naciągają ludzi i to tych najuboższych. - Wchodzi doradca z prywatnej firmy i sprzedaje tym ludziom najdroższy możliwy piec. Sprzedaje po cenie dwa razy wyższej niż rynkowa. Zamiast 20 tys. zł, wychodzi 40 tys. zł - opowiada ekodoradca. To przykład z lokalnego podwórka. - Maksymalna dopłata przy stuprocentowej refundacji wynosi 20 tys. zł. Ten człowiek obiecuje tej rodzinie, że nie zapłacą ani złotówki. Zapomina wspomnieć o tym, że VAT jest kosztem niekwalifikowanym, więc jest po stronie tej rodziny. Zapomina wspomnieć, o dwukrotnie zawyżonej cenie pieca, przez co mieszkańcy będą musieli dołożyć 20 tys. zł. I zapomina wspomnieć o tym, że to wszystko jest na kredyt. Ta rodzina skończyłaby z rachunkiem na około 30 tys. zł.Tak samo prywatne firmy „doradzają” jeśli chodzi o program Mój Prąd. - Firma zapewnia mieszkankę: zamontujemy, pani nie zapłaci ani złotówki, dostanie pani pieniążki. Zapomina powiedzieć, że rachunek, który jej wystawią, jest trzykrotnie wyższy od dotacji. Zapomina wspomnieć, że obiecane pieniądze przyjdą za dziewięć miesięcy, jeśli pani będzie miała szczęście. Nie spłaci więc nimi kredytu, zanim on się rozpocznie. A do tego kredyt był w wyjątkowo drogim banku kredyt. No i obiecali, że rachunki za prąd wyniosą 0 zł, a montują instalację tak, że rachunek raczej przyjdzie wyższy niż obecnie.
Nie można jednak generalizować. - Są u nas w gminie firmy, które świadczyły usługi bardzo uczciwie i porządnie - dodaje ekodoradca.
- Czyli pana rola to też trochę obrona mieszkańców przed naciągaczami - zauważam.
- Jeżeli mogę pomóc, to zawsze pomogę - zapewnia Konrad Malec. - Bardzo bym chciał, żebyśmy wszyscy tu mieli ekologiczne, niskoemisyjne albo zeroemisyjne źródła ciepła. Chciałbym, żebyśmy wszyscy mieli własne źródła prądu, ale to wszystko musi być zrobione z głową. Nie może być tak, że biedna rodzina skończy z fotowoltaiką źle zamontowaną, źle skalkulowanymi magazynami energii albo w ogóle bez magazynów energii. Zamiast tego można wstawić magazyn ciepła i zdarza się, że niektóre firmy montują np. 20-litrową termę i to jest, wg nich, magazyn ciepła. Przychodzą do mnie ludzie, którzy mieli rachunek 100 zł, a po zamontowaniu fotowoltaiki dostali rachunek 200-300 zł. Wszystko wynika z tego, że montując fotowoltaikę, przechodzimy na rachunek ze zmienną ceną prądu. Jeżeli nie nauczymy się odpowiednio korzystać z prądu, albo jeżeli nie mamy odpowiedniego oprogramowania na magazynie energii, to może się zdarzyć, że będziemy oddawać energię do sieci w godzinach, kiedy ta energia jest bardzo tania, a pobierać ją z sieci wtedy, kiedy jest bardzo droga. I stąd m.in. rachunki grozy.
Zanim przyjmiemy jakąkolwiek ofertę, najlepiej skonsultować się z ekodoradcą. - Oczywiście, że tak. To moja praca - doradzam mieszkańcom - podkreśla Konrad Malec. - Czasami porada trwa 20 minut, a czasami siedzę z mieszkańcem kilka godzin. Zawsze staram się zarezerwować czas, jeśli wiem, z czym mieszkaniec przychodzi. Zdarza się, że jadę do kogoś do domu, żeby podpowiedzieć najlepsze rozwiązanie. Można też przyjść, do czego zachęcam, nawet jak już podpiszemy umowę z jakąś firmą. Mamy dwa tygodnie na to, żeby odstąpić od umowy, jeżeli była podpisywana u nas w domu. Niestety, kiedy już ktoś przychodzi z umową, rzadko jest z nią wszystko w porządku, nie ma żadnych znaków zapytania i niejasności.
Przepisy i życie
Z programów trzeba korzystać ostrożnie, ale warto się postarać. - Jeżeli mądrze skorzystamy z programu Czyste Powietrze, to mamy 1/3, albo 2/3, a nawet niemal całość pieniędzy wyłożone przez państwo na docieplenie domu i wymianę źródła ciepła. W większości odbiorcy Programu są zadowoleni, patologie to mniejszość, choć bywają spektakularne.Jakie źródła ciepła mieszkańcy najczęściej wybierają? - Bardzo różnie, ciężko zgeneralizować. Osoby bardziej otwarte z reguły wybierają pompę ciepła, ale zmieniają zdanie, gdy okazuje się, że realia nie są sprzyjające w ich przypadku. Drugi typ to piece zgazowujące drewno. Osoby, które wybierają to rozwiązanie, najczęściej albo pracują w tartaku, mają dostęp do tanich zrębek, albo mają własny kawałek lasu. I są ludzie nastawieni na piec pelletowy, bo mają obawy względem pompy ciepła. Czasami słuszne, czasami niesłuszne. To się staram wyjaśniać.
Ekodaradca w jednej kieszeni nosi marchewkę, a w drugiej kij. Jego zadanie to także kontrola tego, czym mieszkańcy ogrzewają swoje domy. - Najczęściej wchodzę do domów, gdzie jest kocioł, który już powinien być wymieniony albo jest III, IV klasy, więc na wymianę jest czas do końca 2027 r. Zdarza się, że ludzie palą śmieci. Nie ma się co dziwić, że mieszkaniec kontrolą nie jest zachwycony. Pół biedy, jeśli akurat kocioł jest w trakcie wymiany, albo już jest wymieniony, tylko mieszkaniec tego nie zgłosił. Niestety, często trafiam do domów, gdzie widzę, że będzie problem z wymianą. Mogę dać raz pouczenie, drugi, ale kiedyś tę sprawę będzie trzeba skierować do sądu. I to jest strasznie nieprzyjemne, obciąża psychicznie. Jednych nie stać, inni nie rozumieją, czemu mają to robić. Jeśli domownicy mają ok. 90 lat i są święcie przekonani, że piecokuchnia jest szczytem techniki, to nie wytłumaczę im, że jest zabroniona prawem. Myślę, że przepisy są ważne, ale ważne jest też ludzkie podejście. Poza tym przepisy, nawet jeśli mają być surowe, to powinny brać pod uwagę realia.
Wciąż chce zmieniać świat
Konrad Malec chce być użyteczny dla mieszkańców gminy. W ubiegłym roku w gminie Rząśnik zostało udzielonych najwięcej porad na Mazowszu, mimo że ekodoradca pracował od 1 czerwca. Rząśnik wyprzedził nawet duże miasta, które mają dwóch ekodoradców. - W naszej gminie mamy spore zainteresowanie. Ja też staram się do mieszkańców możliwie mocno docierać, aktywnie ich informować. W ubiegłym roku rozstawiałem namiot na targu i w ten sposób ludzie się dowiedzieli, że ja tu w ogóle jestem. Zapraszam wszystkich mieszkańców gminy, mogę też dojechać do kogoś. Wystarczy zadzwonić i się ze mną umówić. Jestem troszeczkę nietypowym urzędnikiem, jestem mobilny, często pracuję w innych godzinach niż koleżanki i koledzy.Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, potwierdzają, że pan Konrad rzeczywiście jest bardzo zaangażowany. - Byłem zainteresowany dotacją na wymianę okien, co w mojej sytuacji jest bardzo trudne. Ale pan Konrad od razu zaczął szukać dla mnie rozwiązania, jak zdobyć dotację. Niestety, dla mnie to zbyt duża inwestycja, ale przynajmniej wiem, na czym stoję - mówi pan Tomasz.
Ekodoradca jest więc nie tylko zaangażowany, ale też po prostu wiarygodny… w dużej mierze dzięki swojej pasji. - Wybrałem ochronę środowiska, a nie biologię, bo chciałem to środowisko ratować - przyznaje. - Dzisiaj troszeczkę lepiej zdaję sobie sprawę z realiów niż za młodu, ale ciągle chciałbym zmienić świat, a przynajmniej gminę.
By porozmawiać z ekodoradcą najlepiej umówić się telefonicznie (29-59-29-288, 516-039-327) lub mejlowo (ekodoradca@rzasnik.pl). Spotkanie może odbyć się w urzędzie (stanowisko ekodoradcy znajduje się na piętrze, pokój nr 16) lub u państwa w domu, także poza standardowymi godzinami pracy urzędu.