Bez bazy nie będzie pływania (FOTO)

Wydarzenia

Bez bazy nie będzie pływania (FOTO)

21.07.2021
autor: Sylwia Bardyszewska
Wokół budowy przystani i slipu nad Bugiem toczyła się dyskusja, w której wzięli udział urzędnicy, społecznicy i przedsiębiorcy.
 
Spotkanie (15 lipca w urzędzie miejskim) było kontynuacją debaty „Nadbużańskie wrota - wyszkowska rekreacja z rzeką czy bez niej” zorganizowanej rok temu przez grupę Obie Strony Miasta.

CZYTAJ TAKŻERekreacja nad Bugiem? Tak! Tylko jak?

Wzięli w nim udział burmistrz Grzegorz Nowosielski, urzędnicy miejscy, przedstawiciele instytucji, organizacji społecznych oraz firm zajmujących się zagospodarowaniem rzeki i rekreacją. - Wyszkowski Bug wymaga troski, żeby się nim zaopiekować, udoskonalić możliwości wykorzystania, jeśli chodzi o turystykę. Potrzebujemy przede wszystkim choćby minimalnej infrastruktury technicznej, ale też elementów infrastruktury społecznej. Stąd ten umownie nazwany zespół konsultacyjny ds. wyszkowskiego Bugu - wyjaśnił Adam Grześkiewicz ze Stowarzyszenia Miłośników Rybienka Leśnego i Okolic.
Spotkanie poświęcone było głównie organizacji infrastruktury z myślą o kajakarzach, użytkownikach łódek i innych jednostek pływających. Odwoływano się do czasów, kiedy widok różnego rodzaju łodzi na Bugu nikogo nie zaskakiwał. - Powrót do tamtych czasów jest niemożliwy. Wymagałoby to dużych nakładów finansowych - zaznaczył naczelnik wydziału inwestycji i bezpieczeństwa Adam Mróz.
- Są rozwiązania techniczne, które pozwalają wykorzystywać również wypłycone rzeki. Chociaż absolutnie zgadzam się, że nie ma powrotu do przeszłości - przyznał Adam Grześkiewicz. - Zastanówmy się nad tym, jak wykorzystać to, co jest dzisiaj. Potrzeba, żeby co 10-15 km było miejsce dla kajaków. Potrzebujemy małej przystani, małego bezpiecznego slipu, plaży, żeby móc organizować imprezy plenerowe i infrastruktury brzegowej, miejsc typu ścieżki, żeby nad rzeką można było spokojnie usiąść i oddać się rekreacji.
Wojciech Chodkowski, inicjator powstania tratwy „Pielgrzym” i Elżbieta Kasińska z Ligi Morskiej i Rzecznej zauważyli, że Bug nie jest wyjątkiem.
- Są miejsca, gdzie poszły duże nakłady na infrastrukturę i do tej pory rzeka nie jest właściwie wykorzystywana - mówił Wojciech Chodkowski. - Są miejsca, gdzie jest dużo gorzej niż w Wyszkowie. Myślę, że jesteśmy w stanie nawet stać się liderem, jeśli chodzi o wykorzystanie rzeki Bug. Pozostaje wypracować w tym gronie pewien model podejścia do rzeki. Trzeba wykorzystać potencjał, który mamy przy tym stole.
Zwrócił też uwagę, że jednocześnie trzeba ludzi zachęcać do korzystania z dobrodziejstwa, jakim jest mieszkanie nad rzeką: - Ludzie muszą szukać rzeki, chcieć nad tą rzeka być.
- Żeby kajakarze ruszyli, żeby ludzie zwrócili się do rzeki, to musi być jakakolwiek przystań - dodała Elżbieta Kasińska. - Nie chodzi o wielką marinę, ale nie mamy skąd ruszyć. Jeśli nie zaczniemy myśleć o jakiekolwiek bazie, to nie będzie pływania. Od czegoś musimy wyjść, jachty i kajaki gdzieś muszą zacumować. Oczywiście, nie tylko Bug ma problem, że jest coraz bardziej płytki, zapiaszczony. Tak samo było z Odrą 27 lat temu. A w tej chwili są dobre odcinki i jest się gdzie zatrzymać, latem wypić piwo czy zjeść obiad. To nie było w ciągu roku czy dwóch, ale wszystkie rzeki mogą dziś Odrze pozazdrościć. Poza tym ważne jest to, co powiedział Wojtek: ukierunkować młodzież na wodę, na żeglarstwo.
- Ludzie boją się - uważa dyr. WOSiR Adam Szymański. - Przed ostatnim spływem masę ludzi obdzwoniliśmy i słyszeliśmy, że to za duża rzeka. Ludzie mówili: „Sam nie potrafię, tym bardziej dziecka nie wezmę.”
 
Nie jesteśmy pustynią
W spotkaniu wziął udział również Serwacy Narowski, przez wiele lat kierownik Nadzoru Wodnego w Wyszkowie, dziś na emeryturze, ale wciąż „blisko rzeki”. Jego doświadczenie wykorzystał Piotr Eychler, prezes stowarzyszenia „Spinaker” i zapytał o odbudowę tzw. główek: - Bug nie będzie taki, jak był, ale czy nie będzie tak żeglowny? W tym momencie kajakiem w okolicach Gulczewa ciężko się przebić. Mówimy o łodziach płaskodennych, a to nie jest żegluga. Główki kiedyś samoistnie regulowały rzekę. Czy wielkim problemem byłaby ich odbudowa?
- Te budowle są po to, żeby nie było erozji bocznej i żeby zwęzić koryto - odpowiedział Serwacy Narowski. - Wody co roku jest mniej. Pasowałoby znów trochę koryto zwęzić, ale to są kosztowne przedsięwzięcia. Przy LOK-u, Latoszku głębokość jest, ale należałoby odbudować szereg ostróg od mostu kolejowego w dół. Po to są te budowle. Po co betony lać? Wystarczą kamienie, później porastają i ładnie jest. 
- Plany są, ale formalności trwają lata - przyznała Agata Sobieska, kierownik wyszkowskiego oddziału Wód Polskich. - W planie zadań inwestycyjnych rozpisany jest cały odcinek. W pierwszym etapie wysłane zostały zapytania ofertowe na odtworzenie koryta od 2 do 12 m, na wysokości Popowa.
Przykład długotrwałych formalności podał Serwacy Narowski: - Budimex chciał wydobywać piasek pod budowę obwodnicy, ale pozwolenie z RDOŚ dostali, jak już obwodnica była wykonana.
Ciekawe spostrzeżenia przedstawili przedsiębiorcy prowadzący wypożyczalnie kajaków.
- Nie jesteśmy pustynią. Od 17 lat zajmuję się wypożyczaniem kajaków i widzę, jak to się rozwija - mówił Marek Kamiński z Kamieńczyka. - Nie mogę narzekać na brak turystów. U nas w weekendy pływa ok. 1000 kajaków. Można natomiast zastanowić się, co zrobić, żeby nasza gmina była bardziej atrakcyjna. Może infrastruktura sanitarna, miejsca postoju. Kajaki nie potrzebują wielkiej infrastruktury, slipów. Sprzęt jest lekki, wszelka betonoza go niszczy, dlatego dla mnie idealnym miejscem jest plaża. Podejrzewam, że inne potrzeby ma środowisko wędkarskie, ktoś inny jeszcze inne. Potrzebny nam wspólny mianownik.
Marek Kamiński najczęściej organizuje spływy Liwcem, z Urli do Kamieńczyka. W Kamieńczyku kończą się również spływy Bugiem, które zaczynają się zazwyczaj w Wywłoce i Szuminie. - Większość tras kończymy w Kamieńczyku, bo tak nam po prostu jest wygodniej. Mamy tak malowniczy, piękny odcinek Bugu, że nie ma potrzeby gdzieś dalej się wypuszczać - dodał Marek Kamiński.
Z kolei w Brańszczyku (czasami w Barcicach) spływy kończy Grzegorz Kafilk, najczęściej zaczynają się w Tuchlinie. - Plaża i LOK to dwa fajne miejsca, tylko przy LOK-u jest beton - ocenił.
 
Dla kogo przystań?
Według Serwacego Narowskiego najlepszym miejscem na budowę slipu jest dawny most pontonowy. Rozmawiano też o przebudowie terenu przy LOK-u (ale tam są przewody do automatycznego wodowskazu), miejsca na przedłużeniu ul. Kolejowej w Rybienku Leśnym i przy skwerze Jana Pawła II w Wyszkowie. Przy skwerze trudno jednak manewrować. - Zgadzam się, ale są miejsca parkingowe, gastronomia. To się trzyma kupy, to dla mnie naturalne miejsce - przekonywał Marek Siekierski ze „Spinakera”. - Czemu nie ma ludzi? Na tym odcinku rzeka jest najbardziej nudna. Powyżej i poniżej Wyszkowa Bug jest ciekawszy.
Zdaniem Bartłomieja Adlera (Obie Strony Miasta) najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, komu i jakiej liczbie ma służyć przystań.
- Budować dużą przystań dla łodzi jednej, czy siedmiu, które dopiero może się pojawią? - zastanawiał się z kolei Grzegorz Nowosielski. - Na dziś mamy kajaki, a prywatne przedsiębiorstwa świetnie sobie radzą, niczego od nas nie potrzebują. Slip jest rzeczywiście czymś, co możemy zorganizować. Jakiś czas temu wędkarze zgłosili się, żeby coś takiego wybudować. Przyszli z pomysłem budowy właśnie przy moście pontonowym. Zobowiązaliśmy się, że inżynierię finansową znajdziemy, a państwo wezmą na siebie zaprojektowanie i uzgodnienia z właścicielem terenu.
- Czy my chcemy zagospodarować rzekę dla mieszkańców, którzy chcą jeden dzień popływać kajakiem, czy stworzyć część dłuższej trasy kajakowej, zachęcić ludzi, żeby się tu zatrzymywali? - kontynuował burmistrz. - Jeśli część trasy, to trzeba rozmawiać z sąsiednimi miejscowościami: promować, budować infrastrukturę. Zdaje się, że kajak będzie jedyną atrakcją na rzece w najbliższych latach. Wyszedłbym od koncepcji próby dostosowania możliwości cumowania niż dużych wydatków i budowy dużego portu, bo nie staniemy się ośrodkiem wodnym.
- Przede wszystkim dla samych siebie, mieszkańców Wyszkowa. Jeśli dzięki temu ściągniemy jakiś ludzi, to tym lepiej - uważa Adam Grześkiewicz.
- Jak będzie slip, to pojawi się więcej łódek wędkarskich - zapewniali przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego.
Kolejne spotkanie zespołu ma odbyć się jesienią.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość