PIŁKA NOŻNA: Włodzimierz Lubański w Wyszkowie (FOTO)

Sport

PIŁKA NOŻNA: Włodzimierz Lubański w Wyszkowie (FOTO)

08.03.2024
autor: Sylwia Bardyszewska
Włodzimierz Lubański to nie tylko genialny piłkarz, niekwestionowana gwiazda polskich i światowych stadionów, ale też skromny, niezwykle miły i ciepły człowiek, o czym mogli przekonać się uczestnicy spotkania, które odbyło się 6 marca w WOK Hutnik.
 
Na to ciekawe, wielopokoleniowe spotkanie zaprosili Klub 2012 oraz Starostwo Powiatowe w Wyszkowie. Rozpoczynając je, Andrzej Rębowski przypomniał, że Włodzimierz Lubański to najmłodszy reprezentant Polski w historii naszej piłki nożnej i bez wątpienia jeden z najlepszych polskich piłkarzy wszech czasów. Złoty medalista olimpijski, finalista (wraz z Górnikiem Zabrze) Pucharu Zdobywców Pucharów, pierwszy Polak, który znalazł się w rankingu plebiscytu France Football na najlepszego piłkarza Europy (w 1972 roku zajął 7. miejsce). Siedmiokrotny mistrz Polski, sześciokrotny zdobywca Pucharu Polski. Najmłodszy zawodnik i strzelec reprezentacji Polski (16 lat i 188 dni). Łącznie w latach 1963-1980 Włodzimierz Lubański w reprezentacji Polski rozegrał 75 meczów, w których strzelił 48 goli.
6 czerwca 1973 roku podczas wygranego 2:0 meczu eliminacyjnego mistrzostw świata 1974 na Stadionie Śląskim w Chorzowie, w 47. minucie zdobył gola, a siedem minut później został sfaulowany przez Roya McFarlanda, odnosząc kontuzję więzadła krzyżowego. Z tego powodu nie znalazł się w składzie na Mistrzostwa Świata w 1974 roku, na których Polacy zdobyli trzecie miejsce.
Po powrocie do zdrowia grał w Belgii (KSC Lokeren), a także klubach francuskich.
W 2003 został uznany za najlepszego polskiego piłkarza 50-lecia UEFA. W Plebiscycie Eurosportu, RMF FM i Interii został wybrany najlepszym polskim piłkarzem wszech czasów (42% głosów), wyprzedzając Kazimierza Deynę (37%) i Roberta Lewandowskiego.
Czy można się dziwić, że taka gwiazda, którą Andrzejowi Rębowskiemu udało się „ściągnąć” do Wyszkowa po wielu, wielu latach starań, otrzymała owacje na stojąco już na samym początku spotkania? Podczas rozmowy poprowadzonej przez Leszka Marszała okazał się niezwykle ciepłym, miłym człowiekiem. 
Mówią, że urodził się z piłką przy nodze. - Zwrotny moment nastąpił, gdy tato zaczął zabierać mnie na mecze wielkie, na Stadionie Śląskim. Dorastałem w atmosferze święta piłkarskiego. Marzyłem, żeby występować na wielkich stadionach - opowiadał.
- Jak oceniasz dziś swój młodzieńczy talent? - pytał prowadzący.
- Poza zainteresowaniem, poświęceniem trzeba w codziennej pracy wkładać w poprawę swoich umiejętności wszystko, co można. Nie tylko trenowałem z zespołem, pracowałem indywidualnie nad sobą i to przyniosło efekty - opowiadał Włodzimierz Lubański. - Trochę szczęścia trzeba mieć, w odpowiednim momencie znaleźć ludzi, którzy podpowiedzą. I to w karierze bardzo mi pomogło. 
- Lubisz rzuty monetą?
- Uwielbiam - z uśmiechem przyznał Włodzimierz Lubański. 
To oczywiście nawiązanie do historycznego osiągnięcia Górnika Zabrze, który awansował do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, pokonując w półfinale AS Roma. Okoliczności awansu zna dobrze większość polskich kibiców. Zadecydował o nim dopiero... rzut monetą. - Część naszego zespołu nie wytrzymała napięcia i poszliśmy do szatni. Ja też poszedłem do szatni - opowiadał gość.
Wiele ciepłych słów padło pod adresem trenera Kazimierza Górskiego: - Bardzo ważnym momentem jest zrozumienie i koleżeństwo na boisku i poza boiskiem. Bez pana Kazimierza Górskiego nie byłoby tylu medali. To był trener - ojciec. Interesował się nie tylko, czy zawodnik jest dobrze przygotowany, pytał o problemy dnia codziennego, życia. Jak pan Kazimierz mówił: panowie, trzeba zrobić to i to, to myśmy to po prostu robili. 
Uczestnicy spotkania byli ciekawi, co Włodzimierz Lubański myśli o niebotycznych zarobkach obecnych gwiazd piłki nożnej i ich celebryckim życiu. 
- Komercjalizacja sportu poszła tak daleko, że za tym stoją wielkie firmy, które widza w tym swój biznes i świetną reklamę. Zmieniło się bardzo dużo w sporcie zawodowym, olimpijskim. Sport stał się sportem wielkiego biznesu. Czy to jedyna możliwa motywacja? Dla młodych ludzi ekonomia, „ustawienie” życia to oczywiście ważna sprawa, ale czy wyjście na najwyższe podium olimpijskie, wysłuchanie hymny nie jest samo w sobie wielkim celem? - pytał retorycznie, co publiczność nagrodziła brawami. - Niech robią reklamy, ale niech pokażą na boisku, że są tymi, którzy będą zdobywać dla nas najwyższe cele. 
Leszek Marszał nawiązał do meczu polskiej reprezentacji z Estonią, który odbędzie się 21 marca na Stadionie Narodowym. - Kibicuję zespołowi narodowemu, Michał Probierz ma wielkie wyzwanie. Trzeba doprowadzić do tego, że zespół przejdzie pierwszą przeszkodę i że polskie piłkarstwo wejdzie do piłkarskiego mistrzostwa Europy.
Na widowni zasiedli kibice, którzy z wypiekami na twarzach oglądali mecze rozgrywane przez słynnego Włodka, ale też ci, którzy sami na boisku stawiają pierwsze kroki. To do nich właśnie na koniec zwróciła się legenda polskiej piłki: - Najważniejszą rzeczą jest, żeby pasję skonsumować przez zajęcia, treningi, odpowiednie przygotowanie do zajęć. Niepowodzeniem nie załamywać się. Kontynuuj, co przed sobą postawiłeś. Liczy się końcowy efekt.
- Czemu pan nie przyszedł do Legii? - zapytał młody piłkarz Bugu Wyszków.
- Miałem ofertę z Legii, ale wtedy stanęłyby kopalnie… - żartował Włodzimierz Lubański. Kiedy wybierał klub, w którym zacznie seniorską karierę, jego tata pracował w kopalni. Zadzwonił do niego sam minister z sugestią, że może mu się pracować lepiej… jak Włodek będzie grał w Górniku. 
WOK - akaki
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość