Ks. Remigiusz Stacherski od 2007 r. jest proboszczem parafii w Popowie Kościelnym. W ostatnich dniach został doceniony zarówno przez parafian i władze samorządowe gminy Somianka, jak i Biskupa Płockiego. Otrzymał dwa ważne tytuły – honorowego obywatela gminy Somianka oraz kanonika.
Ksiądz Remigiusz pochodzi z parafii Ruże. Urodził się w 1970 r. Mieszkał w Zbójnie, gdzie ukończył szkołę podstawową. Jest absolwentem Liceum Ogólnokształcącego w Rypinie i Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Studiował teologię moralną we Włoszech na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Akademii Alfonsjańskiej. Był wicedyrektorem Niższego Seminarium Duchownego, w latach 2003-2007 prefektem i wicerektorem w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku. Do 2017 r. wykładał teologię moralną dla seminarzystów w Płocku. Mimo wielu obowiązków, znajduje czas na swoje pasje – teatr i dziennikarstwo – którymi też dzieli się z innymi. Redaguje parafialną gazetkę „Zwiastun”, organizuje dla parafian wyjazdy na spektakle teatralne.
Poprosiliśmy ks. Remigiusza, by opowiedział nam o swojej kapłańskiej drodze.
Jak to się stało, że ksiądz mając tytuł doktora, został proboszczem małej parafii w Popowie?
- Wypadek historyczny i wola pasterza diecezji – można powiedzieć. Gdy przychodzi nowy biskup, zazwyczaj wymienia cały garnitur władz seminaryjnych i tak się stało. Skierowano mnie wtedy na placówkę duszpasterską.
Jak ksiądz do tego podszedł?
- Potraktowałem jako nowe wyzwanie. Zupełnie nie znałem tych terenów. Pamiętam pierwszy przyjazd do Popowa. Przez Świerkówkę wjeżdżałem. Las i las, nic nie ma. Dojeżdżam do więzienia, druty kolczaste. Gdzie to ja przyjechałem? Gdzie ta parafia?! No, to było przerażenie, lekkie. Zawróciłem ze Świerkówki, ale nie ma innej drogi. Znowu zawracam, jadę dalej. Nagle piękna odsłona kościoła w Popowie rozjaśniła i olśniła mnie. Budynki przepiękne, ponad 100-letni kościół i plebania, jeszcze starsza, z 1838 r. Olśniło mnie, że w takim dalekim miejscu jest taka perełka, jeśli chodzi o architekturę, a później okazało się, że perełka także, jeśli chodzi o ludzi. Znalazłem środowisko dla młodego kapłana bardzo życzliwe, wspierające, dzięki temu się rozwijałem.
Od czego ksiądz zaczynał?
- Jak przyszedłem, myślałem, jakie priorytety duszpasterskie wypracować. I takim priorytetem była praca z ludźmi – ewangelizacja. Jeśli ta podstawa będzie zrobiona, kontynuowana po moich poprzednikach, to wszystko inne samo przyjdzie. I tak rzeczywiście jest. Jeżeli się wychodzi od Ewangelii, pragnie Ewangelię zanieść, to życzliwość ludzi, jak i pomysłowość przychodzą z czasem. Jak się człowiek angażuje, to Pan Bóg daje światło. Jak się jest otwartym na te dary, przychodzą olśnienia. Nawet teraz, po 13 zakończonych latach duszpasterstwa, nie ma znudzenia, tylko czasem zadziwienie, że tak długo człowiek żyje, a nie wpadł na to wcześniej, dopiero teraz… Także warunki życia, jak epidemia, wymuszają pewne formy działania i zmiany, które trzeba zrobić, uczenia się innej otwartości na ludzi, akceptowania ich lęku, tolerancji, które są widoczne na różnych poziomach, niesienia nadziei. Nowe sytuacje wymuszają nową otwartość i nowe pomysły...
Zapraszamy do lektury całego wywiadu z ks. Remigiuszem, który ukazał się w najnowszym papierowym wydaniu „Nowego Wyszkowiaka”.