SOMIANKA: Kontrowersyjna inwestycja w Skorkach

Powiat

SOMIANKA: Kontrowersyjna inwestycja w Skorkach

17.04.2024
autor: Sylwia Bardyszewska
Bazę przeładunkową odpadów komunalnych w Skorkach planuje prywatny przedsiębiorca. Złożył do Urzędu Gminy Somianka wniosek, ruszyła procedura administracyjna i… protesty mieszkańców.
 
Wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia o nazwie: przeładunek odpadów komunalnych - plac przeładunkowy wpłynął do urzędu gminy 21 lutego. W marcu, na wniosek urzędu gminy, firma uzupełniła wniosek. W uzupełnieniu czytamy m.in.: „Planowana inwestycja jest przedsięwzięciem mogącym potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko.”
W piątek informacja trafiła do mieszkańców Skork, którzy - jako sąsiedzi - są stroną w postępowaniu administracyjnym. Wywołała tak duże zaniepokojenie, że już w niedzielę 14 kwietnia we wsi odbyło się spotkanie z udziałem wójta Andrzeja Żołyńskiego. 
Mieszkańcy, oprócz oczywistych uciążliwości związanych z sąsiedztwem tego typu inwestycji, obawiają się spadku wartości swoich nieruchomości. Wskazują też na bliskie sąsiedztwo ujęcia wody. - Tam są tereny rekreacyjne, ptaszki ćwierkają, a szczury będą chodzić - mówili na zebraniu.
Wójt przypomniał, że działkę mieszkaniec Skork sprzedał prywatnej firmie kilka lat temu: - Każdy właściciel ma prawo złożyć wniosek o dane przedsięwzięcie: czy to budowę domu, czy - jak w tym przypadku - bazę przeładunkową odpadów komunalnych. Wójt wniosek odesłał tej firmie w celu uzupełnienia. Ta inwestycja - ewentualna - może znacząco w świetle ustawy wpływać na środowisko. W związku z powyższym, zgodnie z procedurą, jako prowadzący postępowanie administracyjne, mamy obowiązek zawiadomić wszystkie strony postępowania, czyli w tym przypadku sąsiadów, sanepid, Wody Polskie, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. W trakcie tego postępowania strony mają prawo, a instytucje obowiązek wypowiedzieć się. Sąsiedzi mają prawo złożyć swoje obawy co do ewentualnej inwestycji. Na podstawie różnych wniosków wójt ma obowiązek podjąć decyzję o ewentualnym nałożeniu na firmę sporządzenia raportu środowiskowego. 
Zebrani zarzucali wójtowi, że sprawa wyszła na jaw po wyborach.
- To zupełnie nie ma znaczenia - przekonywał Andrzej Żołyński. - To nie zmienia stanu rzeczy. Jeśli ktoś złoży wniosek: czy to pan, czy to pan, czy każdy, organ administracji samorządowej czy rządowej ma obowiązek w świetle prawa poddać go czynnościom. Te czynności cały czas, zgodnie z procedurą, z terminami, idą. Dziś jest etap taki, że zostały dostarczone obwieszczenia, informacje do stron, żeby wypowiadały się w tym zakresie. Jaka będzie decyzja, nie wiem. Strony postępowania mogą składać, i powinny, swoje zastrzeżenia. Na podstawie tego są podejmowane kolejne decyzje. I dziś państwo, jako sąsiedzi, jako strony dostaliście informację i jest czas, żeby swoje obawy składać.
- My za panem głosowaliśmy - mówili mieszkańcy.
- Ja was reprezentuję - odpowiedział wójt. - Wiem, jakie to emocje wzbudza, ale czy państwu to się podoba, czy nie, ja tę procedurę muszę przeprowadzić. 
Mieszkańcy oczekują, że władze gminy jak najszybciej zablokują kontrowersyjną inwestycję:
- Co rada gminy zrobi z tym fantem?
- Czy gmina, z punktu widzenia swoich możliwości, zrobi wszystko, żeby zablokować to przekształcenie? 
- Jesteśmy osobami wybieranymi i jesteśmy za interesem społecznym - zapewnił Andrzej Żołyński i dodał: - Natomiast jako organ administracyjny, czy mi się to podoba czy nie, muszę tę procedurę prowadzić.
- A jakby pan złożył wniosek, to miałbym go wyrzucić do kosza? - wójt zwrócił się do jednego z mieszkańców. - Jako organ administracji miałbym powiedzieć, że jestem przeciwko? Nie. Fajnie, że dzisiaj jest zebranie, ale w ślad tego zebrania powinno iść pismo z podpisami obecnych i zastrzeżenia do tej inwestycji, żeby do materiałów tego postępowania administracyjnego dołożyć.
- W tym procesie może się okazać, że od razu pójdzie raport oddziaływania na środowisko. Na etapie raportu prawie każdą decyzję można zablokować - kontynuował Andrzej Żołyński. - A jeśli nie, to jest jeszcze ostateczny element - wydanie decyzji o warunkach zabudowy. I w tym przypadku decyzję podejmuje wójt. I jeszcze jest ostateczna możliwość, gdyby już ewentualnie wszystkie możliwości się wyczerpały, może rada gminy podjąć decyzję o przystąpieniu do planu przestrzennego i tam nic nie będzie można, tylko rola. I tak też w ostateczności można zablokować. Rozumiem państwa emocje, bo sam bym był pewnie zaniepokojony. Ale to jest początek i myślę, że finał będzie pozytywny dla mieszkańców. Ja wiem, kogo ja reprezentuję. Natomiast każdy ma prawo wystąpić o najgorszą głupotę. Ma takie prawo. 
Na brak zgody na inwestycję mogą wpłynąć nie tylko protesty mieszkańców, ale też sąsiedztwo ujęcia wody dla prawie połowy gminy. Dodatkowo działka skomunikowana jest tylko drogą wewnętrzną, nie ma nawet drogi kategorii gminnej. 
- Mam obawę, że firma, która kupiła działkę - 1 ha i złożyła wniosek, zrobiła już jakieś rozeznanie. Z punktu widzenia firmy byłoby to niedorzeczne, żeby tak po prostu kupić działkę - dziwiła się jedna z mieszkanek.
- Nie odpowiem. Nigdy nie rozmawiałem z żadnym przedstawicielem i nie mam zielonego pojęcia - zapewnił wójt. - Ludzie mówią, co gmina z tego ma? Kłopot. Ale to nie znaczy, że ja tych procedur nie muszę przeprowadzić. 
Boże Narodzenie - Zabrodzie
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość