RZĄŚNIK: Czy można ubezpieczyć się od UE? (FOTO)

Powiat

RZĄŚNIK: Czy można ubezpieczyć się od UE? (FOTO)

07.04.2022
autor: Elżbieta Borzymek
– to jedno z wielu pytań, na które odpowiedział wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podczas spotkania z rolnikami, poświęconemu głównie wprowadzanemu systemowi ubezpieczeń, 2 kwietnia w Rząśniku. 
 
Zadający pytanie „Czy można ubezpieczyć się od UE?” dodał: „Unia była inna, teraz jest inna, jeszcze będzie inna”.
– Chętnie byśmy się ubezpieczyli, żeby tylko taki ubezpieczyciel chciał nas ubezpieczyć – odpowiedział wicepremier. 
Dziki nam niszczą kukurydzę. Siejemy po dwa razy, ogromne koszty – zmienił temat inny rolnik. – Jakie są koszty ubezpieczenia?
– Myśliwi nie chcą zwracać odszkodowań – wtrącił kolejny uczestnik spotkania. 
– Ubezpieczenia od dzików nie są w ubezpieczeniach rolnych – zaznaczył Henryk Kowalczyk. – Za szkody spowodowane przez zwierzynę, jeśli to zwierzyna łowna, zwraca koło łowieckie. Jeśli rolnik jest niezadowolony z wyszacowania szkody, ma prawo pójść do nadleśnictwa. Osoba upoważniona w nadleśnictwo szacuje tę szkodę. W tej komisji powinien uczestniczyć przedstawiciel Izby Rolniczej, który ma pilnować interesów rolnika. Przy dalej trwającym niezadowoleniu, nie zachęcam, jest droga sądowa. Ale zachęcam do tego, żeby się odwoływać do nadleśnictwa i żeby przedstawiciel Izby Rolniczej w komisji uczestniczył.
– Niemcy sobie porazili, Polska nie może sobie poradzić z dzikami – nie ustępował rolnik. –  Tragedia jest u nas w kraju, plaga. Teraz kartofle zasadzi się – kiedyś trzy razy dziki mi kotłowały kartofle. Zawału można dostać.
– Chcemy odbierać obwody łowieckie kołom, które nie wykonują planu łowieckiego. Taka jest ustawa przygotowana, trzeba to jeszcze skutecznie i obiektywnie policzyć – mówił minister. – Różne rzeczy stosujemy, zachęty, żeby myśliwi aktywnie polowali – dodał. – Wręcz nawet płacimy za odstrzał. Nie bójmy się wchodzić w procedury odwoławcze – zachęcał. – Jeśli z tego nie korzystamy, zawsze będzie problem ludzki.
 
Dlaczego została zróżnicowana dopłata do nawozów do gruntów ornych i użytków zielonych; na użytkach zielonych stosuję większe nawożenie? – padło następne pytanie
– Statystycznie wysiew nawozów na trwałe użytki zielone jest o połowę mniejszy niż na pozostałe uprawy – usłyszał wyjaśnienie. 
Czy dofinansowanie dotyczy tylko gruntów własnych, czy także dzierżawionych; większość dzierżaw w Polsce jest na mocy ustnej umowy?
– Dopłata jest nie do własności, tylko do użytkowania (najlepiej by były to hektary zgłoszone w Agencji jako dopłaty). Ale użytkowanie na czarno, czyli te umowy ustne, powinniśmy w końcu kasować, dzierżawy formalizować. Uzyskany z dzierżawy dochód nie jest opodatkowany – podkreślił.
 
– Coraz częściej słyszymy o zagrożeniu bezpieczeństwa żywnościowego czy nawet klęsce głodu. Polscy rolnicy są w stanie wyprodukować i zagwarantować bezpieczeństwo żywnościowe, jest tylko warunek – tańsze środki produkcji, poprzez dofinansowanie do nawozów, paliwa. Bo my możemy wyprodukować i drogo żywność, tylko, kto wtedy ją kupi? Jeśli tona nawozu kosztuje 5 tys. zł, to ile będzie kosztować zboże, chleb? Trzeba to wytłumaczyć konsumentom, że dofinansowanie rolników, jest też w ich interesie.
– Tylko tak naprawdę trzeba by to zabrać konsumentom z podatków. Jak się dofinansuje, trzeba opodatkować więcej, żeby dać później. Myślę, że takie powszechne dofinansowanie jest w praktyce niemożliwe – uważa minister rolnictwa. – Takie dofinansowanie nie może być stałe i w pełnej wysokości, tylko w nagłych przypadkach, bo po drugiej stronie jest budżet, który pochodzi z podatków, które płacą ludzie.
 
Rolnicy poskarżyli się, że niemal jak za okupacji, nie można hodować trzody na własny użytek. Dlaczego?
– A co, jeśli w naszej hodowli, liczącej 2-3 sztuki czy 5, będzie ASF? – odpowiedział pytaniem ministrem, przypominając obowiązujące wtedy obostrzenia. 
 
Czy rolnik, który przechodzi na emeryturę, już nie musi oddawać gospodarstwa? 
– Tak, pewnie w lipcu wejdzie życie ustawa i KRUS nie będzie się go pytał, co zrobił z gospodarstwem.
– To jest mądry pomysł – skomentował jeden z rolników.  
Natomiast minister w Białymstoku usłyszał zdanie przeciwne: - To przez tę ustawę młody rolnik nie doczeka się gospodarstwa.
– Wioski pustoszeją, dzisiaj trzeba zachęcać młodych.
– Właśnie zachęcamy, a nie przymuszamy – minister.
Co z majątkami Rosjan, którzy zainwestowali w obszarze rolnictwo w Polsce?
– U nas własność prywatna, co jest zapisane w konstytucji, jest nienaruszalna – mówił Henryk Kowalczyk. – Rozmawiamy z opozycją, żeby się zgodziła wpisać do konstytucji nienaruszalną zasadę własności, ale z wyłączeniem tego. Na razie przyjęliśmy ustawę, która zamraża te majątki, ale nie możemy im zabrać. Holding spożywczy budujemy, to włączymy je do holdingu spożywczego. Będzie dobra polska firma, marzy mi się w tym holdingu też sieć sklepów, żeby rolnicy nie byli wykorzystywani przez obcy kapitał. Niestety, w dużych sieciach sklepowych rolnik jest traktowany fatalnie.
Ubolewał, że tylko mleczarstwo pozostało w polskich rękach. – Tyle złego zrobiono w Polsce w ostatnich kilkunastu latach – ocenił.
– Bardzo złego – potwierdzili rolnicy. 
– Handel też jest w obcych rękach.
– Głównie w obcych – zgodził się minister. – Żeby wrócić do tego, żeby rolnicy mieli z tego korzyść, pracy przed nami sporo.
Ostrzegał przed rozpowszechnianiem niesprawdzonych informacji, często będących propaganda rosyjską. – Jeśli nie mamy pewnych wiadomości, nie udostępniajmy, nie publikujmy, bo ktoś specjalnie takie rzeczy rozsiewa po to, żeby nas tutaj pokłócić. Po co byli na białoruskiej granicy imigranci, przywożeni specjalnie? Po to, żeby u nas w kraju zadymę robić. To było już przygotowanie do wojny na Ukrainie. Akurat ten zamysł się nie udał.  
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość