DŁUGOSIODŁO: Poznawajmy świat (foto)

Powiat

DŁUGOSIODŁO: Poznawajmy świat (foto)

16.06.2016
autor: Ewa Elward
W Centrum Kultury w Długosiodle 9 czerwca gościł Jarosław Kret – dziennikarz, pisarz, podróżnik, fotoreporter. Zebrani wysłuchali ciekawych opowieści o Ziemi Świętej, refleksji o zawodzie fotoreportera i dziennikarza. Zapewne wielu z nich, zachęconych przez gościa, już planuje wakacyjne wyjazdy.
Spotkanie otworzył występ młodzieży z Teatru „Profil”, działającego przy gimnazjum w Długosiodle, która zaprezentowała spektakl „Księżniczki do wzięcia”. Na scenie pojawiły się bohaterki wielu znanych bajek, z których jedną miał wybrać wyjątkowo wybredny książę. Prosta historia była okazją do przedstawienia fantazyjnych kreacji, wplecenia w nią znanych motywów literackich i kulturowych, m.in. baletu „Jezioro łabędzie” (rewelacyjnie zatańczonego przez chłopaków) czy „Świtezianki” Adama Mickiewicza.  
Jarosław Kret ma duże doświadczenie jako podróżnik, zwiedzanie i poznawanie świata było jego marzeniem, które kazało mu wybrać studia tj. egiptologia, afrykanistyka, archeologia śródziemnomorska, stosunki międzykulturowe. Chciał robić filmy przyrodnicze, ale to drogie przedsięwzięcie, poza tym dobrej klasy programy są na kanałach, tj. National Geographic czy BBC. W latach 90. prowadził „Klub podróżników”, reaktywację „Klubu Sześciu Kontynentów”. Gdy pod koniec lat 90. w Polsce pojawiło się czasopismo National Geographic, był w zespole redakcyjnym. Praca dała mu wiele doświadczenia, warsztatu, odkrył na dobre smykałkę do podróży. Zdarzyło się, że wsiadł do samolotu i poleciał do Indii na 5 dni, został 5 lat. Wtedy napisał książkę „Moje Indie”, powstały też „Mój Egipt”, „Mój Madagaskar”. 
– To nie są książki podróżnicze, tylko opowiadające o świecie. Im dłużej studiowałem, im więcej jeździłem po świecie, tym bardziej uświadamiałem sobie, że bardzo mało wiemy – stwierdził. – Ale jest coraz lepiej, nie jesteśmy tacy biedni, stać nas wszystkich, by jeździć w świat, jeżeli ktoś zaprzecza, to będę się kłócić.
Jarosław Kret przekonywał, że większość ludzi stać na egzotyczne wycieczki. Potrzeba chęci, samozaparcia i zwykłego oszczędzania. Przeciętny palacz „wypala” rocznie ok. 5 tys. zł, w przeliczeniu na oferty last minute (ok. 1,5 tys. zł) to kilka wycieczek.
– Jak ktoś powie, że go nie stać na to, nie uwierzę, to niech odkłada 5 zł dziennie – namawiał. 
Dobra podróż to dobrze przeżyta i udokumentowana. Wiele osób robi to źle. Praca nauczyła go m.in. nieszablonowego spojrzenia na świat tak, by nie powielać tego, co każdy wie i może znaleźć w Internecie.  – Jako dziennikarz zostałem nauczony, że muszę sięgać najwyższych standardów – mówił, przytaczając, jak został fotoreporterem. Robienie zdjęć to nie tylko obsługa aparatu, techniczne aspekty tylko służą człowiekowi. – My nie fotografujemy aparatem fotograficznym. Muszę pomyśleć, co chcę pokazać, do kogo dotrzeć. Najważniejsze fotografować uczuciami i inteligencją. Fotografia to komentarz do rzeczywistości. Uzbrojony w taką edukację i aparat fotograficzny postanowiłem ruszyć w świat i opowiadać o nim obrazem.   
Ulubione miejsca dziennikarza to Indie, Egipt, Madagaskar i Ziemia Święta. Spotkanie poświęcił opowieści o tej ostatniej. Był tam pierwszy raz podczas studiów, już wtedy spisywał spostrzeżenia, swoiste przewodniki dla znajomych. W jego ocenie poznawanie „pielgrzymkowe” mija się z celem, tłumy, ścisk, pośpiech nie służą refleksji i obserwacji. Gdy pracował nad zdjęciami do przewodnika, trafił na intifadę. Były to niebezpieczne dni, za to w obleganych dotąd miejscach było pusto. Dzięki temu mógł poświęcić czas na pracę, czekać np. na odpowiednie światło, wyobrażać sobie, jak te miejsca mogły wyglądać 2 tysiące lat temu.    
– Idąc w tłumie nic sobie nie wyobrazimy, to obskakiwanie, zaliczanie miejsc, nie ma czasu na refleksję. Podstawą jest spokój i wolne tempo – uznał.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość