Tym razem pogoda spłatała figla. Było zimno, wietrznie, na szczęście nie padało. Mimo niesprzyjającej aury, doroczne uroczystości z okazji przejazdu przez ziemię porębską majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” – ostatniego żołnierza II Rzeczypospolitej – zgromadziły, w niedzielę 19 września w Porębie, wielu wiernych tej tradycji uczestników.
Mjr Henryk Dobrzański był żołnierzem Legionów Polskich, kawalerzystą, zawodnikiem rezerwowym reprezentacji polskich jeźdźców na IX Letnie Igrzyska Olimpijskie w Amsterdamie w 1928 r. Choć po klęsce wrześniowej nie zaprzestał walki z Niemcami, nie uważał się za partyzanta. „Broni nie złożę, munduru nie zdejmę. Tak mi dopomóż Bóg”– taką obietnicę złożył swoim żołnierzom.
Od wielu lat obchodzona jest rocznica przejazdu mjr. Dobrzańskiego i jego oddziału przez Porębę. Ze względu na pogodę, w tym roku pierwsza część uroczystości odbyła się w kościele.
W imieniu organizatorów zgromadzonych, wśród nich m.in. przedstawiciela Marszałka Województwa Mazowieckiego Michała Postka, dyrektora Delegatury Mazowieckiego Kuratorium Oświaty w Ostrołęce Michała Giersa, wicestarostę Leszka Marszała, przewodniczącą Rady Gminy Brańszczyk Ewę Wiegolaską, skarbnik gminy Katarzynę Kempistą, powitała Ewa Michalik, pracownica starostwa powiatowego.
– Henryk Dobrzański całe swoje dorosłe życie poświęcił służbie wojskowej – przypomniała najważniejsze fakty z życia bohatera. – Już w wieku 17 lat został żołnierzem II Brygady Legionów Polskich. W 1918 r. wstąpił do kawalerii wojska polskiego. Walczył w wojnie polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. Został majorem w wieku zaledwie 29 lat.
We wrześniu 1939 r. został zastępcą płk. Jerzego Dąbrowskiego (znanego także jako Jerzy Dąmbrowski lub Jerzy Dombrowski – red.) ps. Łupaszka, dowódcy 110 Rezerwowego Pułku Ułanów. Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r. walczył z Armią Czerwoną. Zdziesiątkowany pułk rozwiązano 28 września. Dobrzański nie złożył jednak broni. Z grupą żołnierzy podjął próbę przedarcia się do walczącej Warszawy, po drodze zatrzymując się w Porębie, przeprawiając przez Bug w kierunku stolicy. Po otrzymaniu wiadomości o jej kapitulacji, postanowił przedostać się do Francji. Ostatecznie zdecydował się kontynuować walkę w kraju. Utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego (na Kielecczyźnie – red.), przyjmując pseudonim Hubal. (...) Mjr. Henryk Dobrzański poległ 30 kwietnia 1940 r. w okolicy Anielina koło Opoczna. Niemcy jego ciało traktują jak trofeum, robią sobie z nim fotografie, a następnie masakrują i wystawiają na widok publiczny. Potem grzebią w nieznanym miejscu.
– Za sprawą artystów i melodii przeniesiemy się w czasy Polski walczącej – Ewa Michalik zaprosiła na koncert pieśni patriotycznych. Andrzej Wiśniewski i akompaniujący mu na pianinie Adam Sychowski wykonali m.in. „Marsz Pierwszej Brygady”, „Jedzie, jedzie na kasztance”, „Hej, hej ułani”, „O mój rozmarynie” czy „Raduje się serce”. Zakończyli „Rotą”
Przed Mszą św. w intencji Ojczyzny meldunek o przybyciu do parafii ks. proboszczowi Andrzejowi Grzybowskiemu złożył sam mjr Henryk Dobrzański (członek grupy rekonstrukcyjnej), który stawił się przed kościołem wraz z konnym oddziałem.
Ks. proboszcz, witając zgromadzonych w kościele, przywołał słowa Cypriana Norwida „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”. – Tego obowiązku chcemy uczyć się od naszych bohaterów – podkreślił. W homilii skoncentrował się na dwóch słowach z niedzielnej ewangelii: „sługa wszystkich”, odnoszących się do Jezusa Chrystusa: – Służba wpisana jest w istotę chrześcijaństwa, w jego naturę, można powiedzieć w DNA chrześcijańskiej wiary – wyjaśnił.
Tę ideę realizował Henryk Dobrzański: – Był ostatnim żołnierzem Rzeczypospolitej i w mundurze chciał przetrwać do przyjścia pomocy z Zachodu. W mundurze służył do końca. Jego podkomendni powiedzieli o nim, że to najwierniejszy z wiernych synów ojczyzny. Dla dobra ojczyzny potrafił poświęcić wiele. Wszystko – podkreślił kapłan. – Idąc na pomoc zagrożonej Warszawie, przeszedł przez porębską ziemię. To dla nas jest zaszczytem, wyróżnieniem, ale także wielkim zadaniem. Bo my też mamy służyć.
Wicestarosta Leszek Marszał nawiązał do pobytu majora Dobrzańskiego w Porębie 25września 1939 r. Podkreślił, że coroczne obchody mają na celu integrację wielopokoleniową środowiska lokalnego. – Co roku na tych uroczystościach w Porębie pojawiają się całe rodziny. Propagujemy patriotyzm i ojczyznę jako wartości nadrzędne – mówił. – Oddajemy również hołd wszystkim poległym za wolność naszej ojczyzny. To doskonała lekcja historii.
Wicestarosta podkreślił rolę proboszcza ks. Andrzeja Grzybowskiego: – Co roku mobilizuje nas, samorządy, organizacje pozarządowe, ochotników, społeczników, do działań. Zawsze z energią, werwą, podsyłając pomysły, a potem przekuwając je w czyny.
W imieniu samorządu gminy Brańszczyk głos zabrała Ewa Wielgolaska (wójt nie mógł być obecny ze względów zdrowotnych). – Żyjemy w czasach pokoju. Nikt od nas nie wymaga, żebyśmy oddawali życie za ojczyznę – zauważyła. – Co możemy dać od siebie, dziękując takim bohaterom jak major Dobrzyński? Możemy tylko pamiętać i poświęcić chwilę czasu, by wziąć udział w takiej uroczystości jak dzisiaj.
Po apelu poległych i złożeniu kwiatów pod pamiątkowymi tablicami, wszyscy przemaszerowali za oddziałem „Hubala” na łąkę za starą plebanią. Grupa rekonstrukcyjna przedstawiła, m.in. z udziałem parafianek, potyczkę z czasów II wojny światowej. Można było podziwiać pokaz kadryla wykonaniu amazonek, a także pokaz sprawności podopiecznych Andrzeja Grajczyka z III Liceum Bezpieczeństwa Publicznego w CEZiU „Kopernik” w Wyszkowie oraz pokazy ułańskie władania lancą i szablą. Nieocenione tego dnia były rozgrzewająca grochówka z kuchni polowej i gorący żurek.
Na uroczystości zaprosili: Proboszcz Parafii pw. Św. Barbary w Porębie, Wójt Gminy Brańszczyk i Starosta Powiatu Wyszkowskiego.