BRAŃSZCZYK: Skansen jest czy go nie ma?

Powiat

BRAŃSZCZYK: Skansen jest czy go nie ma?

16.04.2021
autor: Elżbieta Borzymek
Skansenowi imienia Marii Żywirskiej w Brańszczyku wiele czasu poświęciła komisja rewizyjna na marcowym posiedzeniu. Skansen od czerwca 2020 r. działa w strukturach Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki. Natomiast wójt twierdzi: - Nie jest usankcjonowany prawnie. Skansen nie istnieje pod tym względem. Jaka jest prawda, już wiemy od 2 lat.
 
- A kto sprawuje opiekę nad skansenem? – zapytała radna Jadwiga Stoszewska podczas obrad komisji rewizyjnej. 
- Pan zatrudniony na pół etatu sprawuje opiekę w skansenie – odpowiedziała Dorota Budnicka, która zastępowała chorego dyrektora Centrum Kultury, przedstawiając sprawozdanie z działalności GCKSiT w 2020 r. – Wcześniej były osoby na umowę zlecenie.
– Natomiast na komisji oświaty z panem dyrektorem panowie twierdzili, że skansenu w Brańszczyku nie ma – przypomniał Piotr Deptuła. – Ponieważ koszty są, to skansen jest. A jeżeli skansenu nie ma, to koszty są nieuzasadnione. 
- Skansen jest fizycznie i utrzymać go musimy – tłumaczył wójt Wiesław Przybylski. –  Natomiast skansenu nie ma w dokumentach, oficjalnie. Jest postawiony bez żadnej zgody. Nie jest usankcjonowany prawnie. Skansen nie istnieje pod tym względem. Został budowany na terenach, gdzie nie można budować. Nie ma żadnego projektu, żadnego pozwolenia na budowę, nic. Każdy obiekt powinien mieć swoją książkę przeglądu. Jest zwiedzany, tam przychodzą ludzie. Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców. Powinno to być zgodnie z przepisami. 
- Ja nie wiem, jak to było zrobione, nie ma żadnej dokumentacji. Nie mogę się doprosić żadnych dokumentów ani w starostwie, ani w urzędzie. Nie znaleźliśmy niczego, co by nam pomagało tę sprawę przeprowadzić.  Ale pracujemy nad tym, żeby to zrobić – kontynuował. 
Rada gminy już podjęła uchwałę o zmianie przeznaczenia terenów, na których obecnie nie można budować (czeka na decyzję wojewody, „przejdzie to, będziemy dalej procedować”). 

Jako eksponaty

Piotr Deptuła, na podstawie rozmów z byłymi pracownikami urzędu gminy, wyjaśnił, że budynki (w większości przeniesione ze Trzcianki) zostały postawione jako eksponaty. 
- Podejrzewam, że jakaś dokumentacja pozostała – mówił radny. – Dlatego mnie dziwi takie podejście. Tam nikt nie może mieszkać. W formie eksponatów tego typu budynki mogą istnieć. 
- Nam się nie udało trafić na dokumentację – odniósł się do słów radnego wójt Przybylski. Zaproponował, by w odszukaniu dokumentacji pomogli byli pracownicy urzędu gminy. 
- Rozwijamy skansen – zapewnił – dbamy, żeby konserwować obiekty. Oczywiście mamy plany rozwoju. Chcemy zbudować karczmę, scenę. 
- To wielkie dobro, chcemy, żeby się rozwijało. Tylko próby, jakie podjęliśmy, niestety, spełzły na niczym – nie krył. – Mam nadzieję, że to się uda usankcjonować, bo jeżeli nie, to będziemy musieli to rozebrać – nie krył wójt. – Bo jest to samowola budowlana. 
Sławomir Gałązka, najdłuższy stażem radny, uczestniczył w tworzeniu skansenu: - Dla mnie to jest dziwne, bo w tamtym czasie starostwo czynnie brało udział. Wiem, że były trudności z pozyskaniem tego gruntu. Właścicielem jest starostwo w Wyszkowie. 
- Nikt nie kwestionuje idei powstania skansenu. Jaka jest prawda, już wiemy od 2 lat – przyznał wójt.– Nie wyciągałem tego, tylko się wzięliśmy za to, żeby to usankcjonować. Starostwo wystąpiło do LGD, żeby odrestaurować staw. Chcieliśmy odnowić kapliczkę i zrobić most, a starostwo z drugiej strony przestrzeń wypoczynkową – wyliczał. – Niestety, nie dostali dofinansowania, bo teren nie może być przeznaczony pod taki cel. 
Sławomir Gałązka nadal się dziwił, bo jak powiedział, były już na skansen dotacje, m.in. na pogłębienie stawu, kładkę: - Dużo pieniędzy pozyskanych z zewnątrz – przypomniał. 

Cenna rzecz pozyskać młyn

Przy okazji wypłynęła sprawa możliwości zakupu młyna, który przed laty, w początkach samorządu, gmina sprzedała prywatnej osobie. 
- Czy gmina nadal jest zainteresowana? – chciała wiedzieć Jadwiga Stoszewska. – Bo to cenna rzecz pozyskać młyn.
Wójt rozmawiał z rodziną nieżyjącego właściciela. Zależy mu, by młyn „powrócił do dóbr skansenu”. Bierze pod uwagę odkupienie młyna za drogę, która należy do gminy.
- Młyn to perełka naszej miejscowości – uważa radny Tadeusz Kruszewski. 
- Żal młyna – tego samego zdania jest radna Stoszewska. – Teraz trzeba sprężyć się, żeby młyn odzyskać.
Historię młyna przypomniał Sławomir Gałązka. Mówił, że marzeniem śp. pana Depty, który od gminy odkupił młyn, było jego uruchomienie: - Postanowił młyn uratować. Nikt inny się tym nie interesował. 
- Kto doprowadził do tego, że młyn został sprzedany? Odpowiedź jest prosta, radni do tego doprowadzili – zaznaczył Piotr Deptuła. – Ponieważ to radni głosowali, żeby młyn sprzedać.
- Mamy duży atut w postaci drogi – dodał.  
- Więcej byśmy zrobili, działając pod jednym szyldem – apelował radny Kruszewski, który jednak zachęcając do zgody, najpierw ostro skrytykował Piotra Deptuł, zarzucając mu wbijanie przy każdej okazji szpil koalicji. 
- Zgoda buduje, niezgoda rujnuje – podsumowała Jadwiga Stoszewska.  

W strukturze Centrum Kultury

Słowa wójta, że skansen nie jest usankcjonowany prawnie, mogą dziwić, ponieważ został uwzględniony w Statucie GCKSiT (opublikowanym w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego 2 czerwca 2020 r.). Skansen jest wymieniony w rozdziale III „Organizacja” na pierwszej pozycji w strukturach Centrum Kultury. Natomiast w rozdziale II statutu „Zakres działalności” zapisano m.in.: „gromadzenie w skansenie oraz konserwowanie, opracowywanie i udostępnianie zbiorów z dziedziny historii, etnografii, sztuki ludowej, architektury i budownictwa regionalnego”.
Wnioskować z tego można, że przynajmniej od czerwca ubiegłego roku dyrekcja GCKSiT mogła zająć się prostowaniem spraw skansenu, który, wbrew temu, co mówił wójt, istnieje w oficjalnym dokumencie, nowelizowanym już za jego kadencji. 

...
 
Więcej w papierowym wydaniu „Nowego Wyszkowiaka” (nr 15/2021)
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość