BRAŃSZCZYK: Rada nie powoła komisji

Powiat

BRAŃSZCZYK: Rada nie powoła komisji

30.03.2021
autor: Elżbieta Borzymek
Radni podczas zdalnego posiedzenia połączonych stałych komisji rady gminy, 29 marca,  nie poparli pomysłu wójta powołania komisji doraźnej, która miałaby szukać rozwiązania problemów gminnej oświaty. Uznali, że powielałaby działania komisji oświaty, kultury i promocji. 
 
Przewodniczący komisji oświaty Bogdan Czarnecki zaznaczył, że analiza sytuacji demograficznej w gminie pokazuje pewną stabilizację, a w związku z tym gmina chce „utrzymać wszystkie szkoły w obecnej strukturze”. Uznał, że raport zewnętrznej firmy omawiany na lutowej komisji oświaty podchodził do sprawy szkół ekonomicznie, pozbawiony był czynnika ludzkiego. 
Poinformował, że wójt Wiesław Przybylski zaproponował powołanie doraźnej komisji, która przeanalizowałaby koszty utrzymania szkół, opracowała racjonalizację wydatków, bo są możliwości, by na oświatę wydać mniej pieniędzy. – To pozwoliłoby utrzymać sieć szkół – podkreślił. – Zamykanie szkół, to cofanie się w rozwoju. 
Radny Andrzej Skłucki zapytał, czy zgodnie z propozycją zgłoszoną 4 lutego na komisji oświaty (pisałam o tym w tekście „Zróbmy porządek w całej oświacie”, NW 6/21) ankiety, które wypełniali rodzice uczniów szkoły w Knurowca (44 uczniów), zostały rozesłane też do Turzyna (46 uczniów) i Nowych Bud (50 uczniów), równie małych szkół?
- Nie, bo uznaliśmy to za niezasadne – odpowiedział Bogdan Czarnecki.
- Po co te ankiety były? – chciała wiedzieć radna Anna Nasiadka.
Wójt odpowiedział, że wpłynęło 29 ankiet (66%). Ankiety rozesłano, bo ze względu na pandemię nie można było bezpośrednio spotkać się z rodzicami uczniów. 
- Najważniejsze, że zajęliśmy się tematem – uznał.
Poinformował, że było spotkanie z dyrektorami szkół i szkolenie dla nich, jak wygenerować oszczędności, szczególnie w dużych szkołach (przede wszystkim w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Brańszczyku), bo małe szkoły zawsze były zmuszane do oszczędności. 
- Nikt nie ma zamiaru likwidować szkół, one są wartością – po raz kolejny zapewnił Wiesław Przybylski. – Najważniejsze to zajęcie się tematem, bo koszty rosną i będą rosły. Jako przykład kolejnych kosztów podał potrzebę, zgłaszaną przez dyrektorów w czasie pandemii, zatrudnienia w szkołach psychologa i pedagoga. 

To jest zrzucanie problemu na komisję

Przypomnijmy, że podczas lutowej komisji oświaty został zgłoszony pomysł powołania komisji społecznej, w której, oprócz wskazanych radnych, byliby też m.in. sołtysi i rodzice. Okazało się, że takiej komisji powołać nie można, stąd pomysł komisji złożonej tylko z radnych. 
- A co z referatem, który zajmuje się oświatą (w urzędzie gminy – red.)? – pytała radna Nasiadka.
Odpowiedziała jej przewodnicząca rady Ewa Wielgolaska: - W komisji mogą być tylko radni, inni – eksperci, urzędnicy – jako głos doradczy. Dodała, że komisja materiały otrzymywałaby z urzędu gminy.
- My nie jesteśmy specjalistami, nie jesteśmy kompetentni w tej dziedzinie – zastrzegła Anna Nasiadka. – Nie rozumiem, po co ta komisja ma powstać. Dla mnie to jest zrzucenie problemu – bo jest problem – na nas, na komisję, która ma powstać. To my będziemy głosować. 
- Jeśli radni odrzucą projekt uchwały, sprawą zajmie się komisja oświaty – poinformowała przewodnicząca rady.
- Zgadzam się z radną Nasiadką – poparł koleżankę Piotr Deptuła. – My nie dysponujemy wiedzą umożliwiającą podejmowanie najlepszych decyzji. Dodał, że temat powinien być procedowany, żeby wyjść z impasu.
- Trzeba podjąć dyskusję – zgodził się wójt – co umożliwił raport (firmy zewnętrznej). Poinformował, że gminie udało się wychwycić w szkołach „praktyki, które nie sprzyjały oszczędności”. – Są pewne rozwiązania, które mogą spowodować oszczędności – dodał enigmatycznie. Nie krył, że koszty w oświacie, nawet gdyby nie było podwyżek wynagrodzeń, będą rosły: - Możemy nic nie robić, wtedy będziemy płacić coraz więcej – ostrzegał, do czego czuje się zobowiązany, by mieć czyste sumienia. – To nasza wspólna sprawa, nie tylko wójta.
Gmina Brańszczyk ma nie tylko najwięcej szkół w powiecie, ale też miejsc przedszkolnych (7 oddziałów), ale wójt zastrzegł, że oszczędności nie mogą być robione kosztem dzieci: - W szkoły inwestujemy – podkreślił. –Trzeba tak robić, żeby pieniądze były wykorzystane w sposób optymalny. 
- Wspólna debata pozwoli, żeby podjąć działania – kontynuował. – Rada podejmuje decyzje, wójt to organ wykonawczy – dodał wójt. – Nie jest proste znaleźć rozwiązanie. 
Andrzej Skłucki zauważył, że komisja doraźna zajmowałyby się tym, co już za pieniądze (7,5 tys. zł) zrobiła firma zewnętrzna (raport o stanie gminnej oświaty), a także pani skarbnik (analiza kosztów w szkołach): - Niech urzędnicy przygotują propozycje, radni przeanalizują – zaproponował. – Wtedy nie będzie zrzucania na radnych.
Zdaniem radnej Jadwigi Uchal rzeczywiście komisja doraźna byłaby powielaniem komisji oświaty, która tematem już się zajmuje. – Tylko strata czasu dla urzędników, dyrektorów. Uważam, że niepotrzebna – uznała.
Andrzej Skłucki chciał jeszcze wiedzieć, czy robione były symulacje, jakie oszczędności dadzą konkretne rozwiązania. Okazało się, że nie. 
Jadwiga Stoszewska początkową uznała, że powołanie komisji doraźnej jest zasadne: - Nie mówię, że problem rozwiążemy, ale się z nim zapoznamy. Jakieś sugestie będą z innych stron. Zmierzmy się z tym problemem. Dopóki się z tematem nie zmierzymy, będziemy w kółko krążyć. Nie trzeba będzie tego roztrząsać na komisji oświaty.
Ale ostatecznie uznała, że najpierw sprawą powinna zająć się komisja oświaty. Komisję doraźną, gdyby była taka potrzeba, w każdej chwili można powołać.
W głosowaniu tylko 3 radnych było za powołaniem komisji doraźnej, 8 przeciw, 3 wstrzymało się od głosu. 
Wybory 2024 - Iwona Wyszyńska
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość