Wakacje bez survivalu na bagnach to trochę nie po naszemu (FOTO)

Od czytelników

Wakacje bez survivalu na bagnach to trochę nie po naszemu (FOTO)

26.07.2024
autor: Andrzej Grajczyk
Wakacje bez survivalu na bagnach to trochę nie po naszemu - twierdzą wyszkowscy streeworkerzy. Mały spadek temperatury i ruszamy w podmokły teren.
 
Cała trójka idzie ze mną na żywioł. Jedyne błoto, po którym się poruszali, to rozmiękła ziemia po jesiennych deszczach. Na twarzach poruszenie, błysk w oczach tak charakterystyczny dla młodych, ciekawych i rządnych przygód ludzi.Pytania, wzajemne budowanie się uwagami i zgadywanie, jak i czy głęboko będzie. Ruszamy, wybieramy kije do asekuracji. Zapoznaję całą trójkę z technikami stawiania stóp, używania kija, poruszania się i ubioru. Chłopaki trochę patrzą na mnie z niedowierzaniem, ale i ciekawością. Nie mogą doczekać się tego, co przed nami. Prześcigają się w wyobrażaniu tego, co będzie.
Wchodzimy na trawy ruchome niczym łóżko wodne, w wysokie szuwary i pałki, pojawia się woda w butach. Nozdrza drażni ostry zapach tataraku i mięty. Młodzież zachwycona, wyciągamy telefony i robimy zdjęcia. Buzie nie zamykają się im, a ja tracę kontrolę nad ich spontaniczną radością. Poganiam jednak i ruszamy dalej. Droga coraz cięższa, nogi zapadają się, robi się upalnie, bagno paruje, nie ma czym oddychać, a pot zalewa nam oczy. Mała przerwa, siadamy w wodzie, błocie i odpoczywamy. O dziwo, woda jest przyjemnie zimna. Pijemy łapczywie wodę z butelek i ruszamy, a właściwie pełzniemy dalej. I tylko słyszę śmiech, zachwyt oraz porównywanie z klimatem niby z Wietnamu (najwidoczniej ślad po filmach wojennych). Poruszać się coraz ciężej, zmęczenie coraz większe, lecz nikt nie narzeka. Gdy coś nowego pokazuję w formie technik poruszania się, nikt nie protestuje, chętnie realizują pokazywane ćwiczenia. Lecz gdy po dwóch godzinach pełzania i taplania się mówię, iż obieramy kurs powrotny, protestów nie słyszę, ale pytania, kiedy tu wrócimy i to większym składem? Uśmiecham się tylko, lecz nie odpowiadam. Jestem jako pierwszy idący, więc pokaleczony przez turzycę, jestem zmęczony i chce mi się pić. Jednak ulegam naciskom.
- Dobra, panowie w sierpniu powtórka.
- Oo super! To już biorę dłuższe buty i więcej wody do picia.
- A ja rękawiczki na dłonie i lżejszy kij.
Takie od chłopaków słyszę odpowiedzi. No i co? Słowa dotrzymam.
 
Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków i realizowanego od roku 2015 przez Fundację Nad Bugiem.
Boże Narodzenie - Brańszczyk
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość