Vyškováci ponownie w Wyszkowie

Od czytelników

Vyškováci ponownie w Wyszkowie

04.01.2017
autor: All (tłum. Pan Hilary:)
Już trzynaście lat trwa przyjaźń polskich i czeskich oldharcerzy. Każdego roku odwiedzają się nawzajem – raz w Polsce, raz na Czechach.
Do ich pierwszego spotkania doszło w przedświąteczny czas Bożego Narodzenia 2003 roku, gdy polscy oldharcerze (niektórzy z nich byli również dziennikarzami Nowego Wyszkowiaka) odwiedzili Vyškov. Najpierw redakcję samorządowej gazety Vyškovski zpravodaj, potem redakcję Vyškovskich novin, spotkali się z władzami miasta Vyškowa, a na koniec trafili do harcówki vyškovskich oldskautów, gdzie właśnie trwało ich opłatkowe spotkanie. Niemal natychmiast prawdziwym okazało się powiedzenie, że „Harcerze to bracia…”.
Zaproszenie do Wyszkowa, jakie czescy oldskauci otrzymali od Polaków, zostało przyjęte z wdzięcznością i już w następne wakacje dwunastu vyškoviaków pojechało do, oddalonego o 50 kilometrów od Warszawy, miasta o bliźniaczo brzmiącej nazwie – Wyszków, leżącego również nad rzeką, nie nad Haną co prawda, ale nad Bugiem. Wyszków, podobnie jak Vyškov, jest miastem powiatowym i żyje w nim prawie tyle samo mieszkańców co w Vyškove – 28 tysięcy. Podobieństw między miastami można znaleźć jeszcze mnóstwo, lecz to właśnie identyczne zainteresowania i pasje obu oldharcerskich grup – czeskiej i polskiej (która nazywa się Rdzewiejące Niezbędniki) sprawiły, że grupy te odwiedzają się co roku nawzajem i poznają coraz to inne regiony Polski i Czech. I jedni, i drudzy przyznają z uśmiechem, że pokazując tym drugim „wyszkowiakom” swoje kraje z nowej, nieznanej strony, sami poznają je lepiej, Polacy – Polskę, a Czesi – Czechy.
Jednak to chyba Czesi są bardziej zaskoczeni ilością pięknych miejsc i miast w kraju ich północnych sąsiadów. I co najważniejsze, wszędzie spotykają się z niebywałą serdecznością i przyjacielskim przyjęciem. Nie należy się więc dziwić, że przyjaźń ta stała się dla obu stron niezbędna, a nawet, jak mówią, „przygodą życia”. Aby się rozwijała i rozrastała, została poszerzona, dzięki oldharcerzom, o wizyty młodych harcerzy – najpierw na organizowanych przez Rdzewiejące Niezbędniki wrześniowych Rajdach Start, a później na letnich obozach harcerskich. O tegorocznym obozie Kristina Osolsobe napisała w kronice: „Polscy harcerze z wyszkowskiego hufca znów zaprosili nas na wspólny obóz na Mazury nad jezioro Sasek Wielki, 200 km na północ od Wyszkowa, gdzie spędziliśmy pierwsze dwa tygodnie lipca. Uczestniczyło w nim 15 harcerek i harcerzy z ze szczepu Severni hvezda w Lulcu (miejscowość położona 5 km od Vyskova). Poznawaliśmy tam polską przyrodę, pływaliśmy na kajakach, ale przede wszystkim spędzaliśmy wspólnie czas na grach, zabawach i śpiewając przy ognisku”.
Natomiast oldskauci odwiedzili mniej znany Czechom region – Kujawy – historyczną średniowieczną krainę ze śladami początków polskiej państwowości. Na Jeziorem Głuszyńskim spędziliśmy wspaniały tydzień, odwiedziliśmy wpisany na listę UNESCO Toruń, średniowieczną Kruszwicę z jej Mysią Wieżą i romańską bazyliką z 5 apsydami z połowy XII wieku. I tym razem jak zwykle pływaliśmy też kajakami i zwiedzaliśmy okolicę na rowerach.
W naszych kontaktach ważna jest też bliskość naszych języków. Dowcipów, żartów, nawet tych politycznych, nie musimy tłumaczyć ani wyjaśniać, tak jak musieliśmy to robić oldskautom austriackim, z którymi onegdaj się spotykaliśmy. Ważnym jest przy tym, że historyczne realia ostatnich 50 lat są również bardzo do siebie podobne.
Powrót do Vyškova po nowych polskich autostradach upłynął bardzo szybko i już teraz zastanawiamy się, którą czeską krainę pokażemy naszym polskim przyjaciołom w przyszłym roku.
Tekst ukazał się w biuletynie Vyškovski zpravodaj.
 
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość