„Bo ja mam tylko jeden świat…” - podążając za słowami piosenki harcerskiej, setka zuchów, harcerzy i instruktorów wyszkowskiego hufca w dniach 10 - 23 lipca wzięła udział w obozie w malowniczych mazurskich Piecach koło Szczytna, nad wodami jeziora Sasek Wielki. W wielu myśl o spędzeniu jednej nocy wśród drzew, bez bieżącej ciepłej wody czy naładowanego telefonu wywołuje dreszcze. Wyszkowscy harcerze mogą jednak potwierdzić, że takie wyzwanie może być niesamowitą przygodą, dostarczającą wspomnień na lata.
Wiele można powiedzieć o tym obozie. Nieprawdą byłoby jednak stwierdzenie, że nuda odwiedziła choć na chwilę las, w którym druhny i druhowie spędzili część wakacji! Najmłodsi uczestnicy - zuchy i zuchny - przenieśli się do elfiej wioski Adahlendell, gdzie przez tydzień spędzony w ramach kolonii zuchowej wyruszyli na desant wodny i kajaki, pod okiem leśniczego poznawali las i jego mieszkańców, zbudowali elfie chatki, brali udział w grze o pierwszej pomocy (niezbędnej dla każdego zucha i harcerza umiejętności!) i wielu, wielu innych ciekawych zajęciach.
Harcerze - kolejna grupa wiekowa na obozie - spędzili ten czas na „zwiedzaniu” świata w ramach Calatorii (ta zagadkowa nazwa nie oznacza nic innego, niż tylko podróże – zapisana jest jednak w języku rumuńskim). Podczas zajęć skupionych wokół kultur różnych państw świata - od Stanów Zjednoczonych, przez Niemcy, aż o Japonię i Chiny - harcerze tańczyli flamenco i indyjski taniec brzucha, brali udział w meksykańskim Dia de Muertos, zamienili się w detektywów czy też tworzyli modę prosto z francuskich salonów.
Najstarsi uczestnicy obozu - harcerze starsi - spędzili go w iście harcerski sposób. Swoje działania skupili bowiem wokół tematyki puszczaństwa. Uzdatnianie wody, tworzenie szałasów, szkicowanie terenu, maskowanie - to tylko kilka z wielu cennych umiejętności, które harcerze starsi nabyli w podobozie o wdzięcznej nazwie „Nadobóz”.
Czas na obozie płynie dwa razy szybciej niż w domu - przekonali się o tym wszyscy harcerze i członkowie kadry tego wydarzenia. Dla wielu z nich obóz był okazją do zdobycia cennej wiedzy i praktycznych umiejętności oraz niezapomnianych wspomnień na lata. Wielu z nich, mając na ustach słowa piosenki: „Hej, my jeszcze tu wrócimy, nie za rok, no to za dwa”, czeka już na kolejny obóz. Ten jednak dopiero za rok…
Obozowe zajęcia były dofinansowane ze środków Gminy Wyszków.