„Grajcylowy” skład zwiedził forty (FOTO)

Od czytelników

„Grajcylowy” skład zwiedził forty (FOTO)

23.10.2023
autor: Andrzej Grajczyk
Sobota, trochę czasu, pogoda dosyć przyjemna więc okazja na kolejny „grajcylowy” wypad. A na forty lub inne historyczne ruiny nikogo zachęcać nie trzeba.
 
Prowiant i hasło „weźcie ze sobą latarki!” stawia wszystkich prawie na baczność. Brak pytań i punktualność przed wyjazdem. Jedziemy w rejon Pomiechówek-Modlin. Jesteśmy na miejscu, jestem tu trzeci raz, młodzież i Artur pierwszy. Fort jest ukryty i mocno zarośnięty krzakami i drzewami. Jedynie głęboki rów (była fosa) może coś sugerować.
- No... to wysiadamy, jesteśmy na miejscu.
Ekipa wysiada i z lekkim zdziwieniem rozgląda się. - To tu? A ten fort, to gdzie?
- No tu, ten rów to fosa, a ten wał za rowem to fort. A na co liczyliście? To fort wałowy, więc nic więcej nie będzie.
Wkręcam, ile wlezie.
- Aha, to taki prawie jak te wały przy PKP?
- Tak... 
I widzę zawiedzione twarze.
- Dobra, dawajcie za mną!
Za fosą wał, a za wałem plac broni i betonowe wejście do schronu pogotowia oraz podwalni. Tu widzę szeroko otwarte oczy i zachwycone buźki. 
- Wchodzimy do środka?
Niepewność i nadzieja w głosie pytających.
- Jasne! Po to tu przyjechaliśmy, odpalcie latarki i za mną.
Uśmiechy na twarzach, ekipa z latarkami siedzi na moich plecach. A ja... im więcej chodzę po fortach, tym mniej wiem. Im więcej szukam, tym więcej znajduję pytań niż odpowiedzi. Jednak tym, co wiem, dzielę się z naszą grupą, chociaż bardziej chyba głośno myślę niż opowiadam. Artur coś błyskawicznie na temat „naszego fortu” znajduje w Internecie i czyta głośno. Nie jest źle. To, co mówię z grubsza, pokrywa się z Internetem. Wchodzimy głębiej, jesteśmy na niskich kondygnacjach, niektóre zasypane, inne zalane wodą, ale… Jestem tu trzeci raz i dopiero teraz dostrzegam spory otwór w kącie kazamaty. Wchodzę, sucho i czysto. Jestem w chodniku kontr minowym. Reszta już stoi przy mnie. Informuję, na co uważać, świecimy i zwiedzamy. Nagle!
- Nietoperz! Trener uważa! O tu leci! Latarki wszystkich skierowane w górę na sklepienie niczym reflektory przeciwlotnicze. Rozglądam się, lecz nic nie widzę. A ci dalej się drą!
- O tu… o tam poleciał!
Wszyscy podekscytowani... Ja tam nic nie widziałem. Może teraz oni mnie wkręcili.
Trzy godziny minęły błyskawicznie. Posiłek przy samochodzie i z pięknymi wrażeniami wracamy do domu. I pytanie, czy wrócimy tu jeszcze?
- A nie chcecie zwiedzić kolejnego?
- A są tu jeszcze inne?
- Tak namierzyłem ich w tym rejonie ok. 25, oczywiście nie na wszystkie można wejść. 
- Czyli w listopadzie też pojedziemy?
- Taki mamy plan z p. Arturem.
- To my piszemy się!
Czyli na listopad planów już jest kilka.
 
Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków i realizowanego od roku 2015 przez Fundację Nad Bugiem.
 
 
Boże Narodzenie - GMINA
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość