Do Wyszkowa na uroczystości związane z 90. rocznicą zdania egzaminu dojrzałości przez kryptologa Jerzego Różyckiego – 21 kwietnia przyjedzie Jan Janusz Różycki, jego jedyne dziecko. Artysta plastyk, florecista (leworęczny) Legii Warszawa, olimpijczyk. Następnego dnia odsłoni na budynku I Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida tablicę poświęconą swojemu ojcu, absolwentowi wyszkowskiego gimnazjum.
Jan Janusz Różycki urodził się 10 maja 1939 r. w Warszawie. Jego ojciec (1909-1942), absolwent Gimnazjum Koedukacyjnego Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie nad Bugiem, był najmłodszym z trójki polskich kryptologów, którzy na początku lat 30. złamali kod niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma”. Mama (1910-1991), Maria Barbara z domu Majka, była nauczycielką w szkołach odzieżowych i wybitną projektantką odzieży. Po wojnie przez wiele lat pracowała w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego (IWP) w Warszawie, od 1950 roku przez 16 lat była kierownikiem Zakładu Odzieży Zespołu Ubioru Dziecka IWP. Została odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Nagrodą Rady Wzornictwa (w 1968 r.) za całokształt działalności w dziedzinie projektowania odzieży dziecięcej. Ale była też mistrzynią Polski w strzelaniu z łuku. Jej bratem ciotecznym jest Józef Szajna (1922-2008), wybitny scenograf, reżyser teatralny, teoretyk teatru, malarz, od 1972 r. profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Janusz (używano jego drugiego imienia) miał zaledwie kilka miesięcy, kiedy ojciec opuścił Polskę. Okupację spędził z mamą w Warszawie, na wakacje wyjeżdżali do Stobiernej k. Rzeszowa, gdzie jego dziadek był właścicielem lasu.
Odziedziczył uzdolnienia artystyczne i sportowe. Skończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych przy ul. Myśliwieckiej w Warszawie, w latach 1957-1963 studiował na Wydziale Architektury Wnętrz ASP w Warszawie. Przyjaciele nazywają go Jancyk.
Sportowe sukcesy
Jeszcze w liceum zaczął uprawiać szermierkę w warszawskiej Legii.
„Zabawnie zaczęła się ta moja kariera. Byłem wówczas uczniem Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie, uczyłem się dość dobrze, ale zachowywałem się okropnie – taki to był cielęcy wiek. Ciężki żywot mieli ze mną i paroma podobnymi gagatkami nauczyciele. Już myślałem, że nas wyrzucą ze szkoły, ale postanowiono zainteresować nas sportem. Trafiłem do Legii, do trenera płk. Zygmunta Fokta, któremu w mej sportowej karierze wiele zawdzięcza” – powiedział Janusz Różycki w wywiadzie, którego udzielił w 1970 r. Piotrowi Vettuzenowi dla tygodnika „Dysk Olimpijski”.
W Legii nauczył się dyscypliny i obowiązkowości. Sukcesy sportowe przyszły szybko. Z drużyną już w 1957 r. zdobył złote medale we florecie i szabli, potem jeszcze 5 złotych medali. W mistrzostwach Polski zdobył we florecie złoty (1960), srebrny (1959) i brązowy (1967) medal. Był wicemistrzem świata w drużynie floretowej, czterokrotnie brązowym medalistą w mistrzostwach świata. Dwukrotnie został mistrzem Uniwersjady w Porto Alegre (1963) w drużynowym turnieju floretu i szpady. Lista jego sukcesów sportowych jest znacznie dłuższa. W 1960 r. na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie zajął we florecie w turnieju indywidualnym 9. miejsce, w Tokio w 1964 r. srebrny medal w turnieju drużynowym. Przygotowywał się też do olimpiady w Meksyku, ale wyjazd uniemożliwiła mu poważna kontuzja. Zasłużony mistrz sportu został odznaczony m. in. Złotym Krzyżem Zasługi.
Pogodzenie nauki i sportu wymagało od Janusza Różyckiego wielu wyrzeczeń.
„Osiągnięcie sukcesów w nauce, biorąc pod uwagę, że poświęcałem tysiące godzin na treningi, setki dni na wyjazdy, obozy, a czasem i na szpitale, było możliwe tylko dzięki temu, że na mojej uczelni otaczała mnie atmosfera zrozumienia i życzliwości. Bez żądnych kłopotów byłem zwalniany na wszystkie obozy i wyjazdy. Później brałem się solidnie do pracy, by nadrobić stracony czas, pomagali mi w tym wszyscy – profesorowie, asystenci, koledzy. Zresztą byli oni także moimi najwierniejszymi kibicami, nie mogłem zawieść ich zaufania, ani na zawodach, ani na uczelni” – czytamy w tym samym wywiadzie.
Sukcesy artystyczne
Pasja sportowa nie przesłoniła mu zainteresowania malarstwem, tworzy do dnia dzisiejszego. Od 1966 r. swoje prace prezentował na wystawach indywidualnych i zbiorowych. Jego obrazy znajdują się w zbiorach krajowych i zagranicznych. W latach 1968 – 1973 był na Wydziale Malarstwa ASP asystentem prof. Tadeusza Dominika (1928-2014), wybitnego malarza i grafika.
W 1971 r., we wstępie do katalogu wystawy malarstwa Janusza Różyckiego w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Warszawie Ireneusz Iredyński (poeta, dramaturg, pisarz) napisał:
Mówi się nieraz o pisarzach, że piszą jedną powieść, jeden wiersz, jedną sztukę; mówi się tak o pisarzach wybitnych, którzy są wierni swojej wizji, a choćby nawet chcieli się jej sprzeniewierzyć, to nie potrafią.
Myślę, że Janusz Różycki maluje ten sam obraz. Przetworzony mazowiecki krajobraz z pierwszych obrazów Różyckiego, te nieefektowne szarości, zgaszone błękity i zimne zielenie (a trzeba wierzyć w siebie, aby w czasach poszukiwań oryginalności za wszelką cenę tak malować), przemienił się w świat jaskrawych kolorów, poskręcanych spazmatycznie i zastygłych form; to świat, przez który przeszedł kataklizm.
Nie wiem, jak będzie rozwijać się malarstwo Różyckiego, zresztą prorokowanie o losach czyjejś sztuki wydaje mi się zajęciem jałowym; wiem natomiast, że to, co dotychczas osiągnął Różycki, świadczy o wierności samemu sobie, o odwadze, która pozwala na nieuleganie modzie, a przede wszystkim o talencie. I dlatego tak bardzo podoba mi się malarstwo Janusza. (…) Myślę, że to malarstwo jest nie tylko efektowne; wyraża też niepokój naszych dni.
W 1973 r. Janusz Różycki wygrał konkurs na plakat w nowojorskim turnieju „Martini –Rossi” z handicapem jednego zwycięstwa. W tym samym czasie w Nowym Jorku miał wystawę swoich obrazów.
Na VI Międzynarodowym Biennale „Sztuka Olimpijczyków”, organizowanym przez MKOl w 1996 r. w Barcelonie, otrzymał główną nagrodę za obraz kubistyczny „Sześcian”. Na poprzednim biennale, razem z Wojciechem Zabłockim (szermierz i architekt), zdobyli wyróżnienie.
Szczególnie dumny jest z nagrody, którą otrzymał w 2013 r. To Medal „Kalos Kagathos”*, przyznawany wybitnym sportowcom, którzy osiągnęli sukcesy również w innych dziedzinach. Kalos Kagathos (z greki: piękny i dobry) jest antyczną ideą, zobowiązującą do stałego doskonalenia siebie, dążenia do piękna wewnętrznego. Laureatów wybiera kapituła, której przewodniczy Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, inicjatywie patronuje m.in. Polski Komitet Olimpijski.