Las to nie strzelnica!

Wydarzenia

Las to nie strzelnica!

16.11.2016
autor: Sylwia Bardyszewska
Jak niebezpieczny może okazać się trening w lesie, przekonał się niedawno nasz czytelnik. Na uczęszczanej przez biegaczy i rowerzystów trasie napotkał… myśliwego z bronią. Padł strzał, ale – spokojnie – nikomu nic się nie stało, bo myśliwy, na szczęście, strzelał tylko do tarczy.
Do nietypowego zdarzenia doszło 25 października na leśnej drodze prowadzącej z Natalina do Ojcowizny. To jedna z ulubionych tras biegaczy i rowerzystów, a także miłośników spacerów po lesie. Między 17.30 a 18.00 zmierzchało, ale nie było jeszcze zupełnie ciemno. Kiedy biegacz zobaczył światło, spodziewał się ciężarówki bądź koparki. Odkąd rozpoczęła się przebudowa drogi krajowej z Wyszkowa do Ostrowi Maz., sporo ich na tym trakcie. Światło było coraz bardziej oślepiające, aż w końcu rozległ się potężny huk. – Pomyślałem, że pękła opona – mówi nasz czytelnik.
W końcu jednak na drodze zobaczył terenowy samochód na wyszkowskich numerach, a obok niego… myśliwego z długą bronią w ręku. – Zapytałem go: co pan robi? – relacjonuje. Podczas krótkiej rozmowy biegacz zwrócił uwagę myśliwemu, że stwarza niebezpieczeństwo, że może kogoś postrzelić. Ten bronił się, że strzela tylko do tarczy. 
To jednak nie uspokoiło naszego czytelnika, zwłaszcza, że tarczy, do której miał strzelać myśliwy, nie widział. Trudno się dziwić zdenerwowaniu, bo spotkanie z myśliwym mogło zakończyć się dla niego znacznie gorzej. Dla niego lub innego biegacza czy rowerzysty. Po powrocie do domu o interwencję poprosił więc policję.
- Początkowo myślałem, że to ja zrobiłem coś źle, że wszedłem w strefę polowania – przyznaje. – Ale poszperałem w Internecie i już wiem, że nie popełniłem żadnego błędu.
Następnego dnia udał się więc na komendę, złożył zeznania. Dzięki pomocy samych myśliwych bez większych problemów udało mu się ustalić, kim jest mężczyzna „strzelający w lesie do tarczy”. – Nie mam nic przeciwko myśliwym, ale sytuacje jak ta po prostu nie mogą się zdarzać – dodaje.
Sprawę prowadzi wyszkowska policja. – Zdaję sobie sprawę, że to słowo przeciwko słowu, ale oczekuję od policji działań, żeby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła. Nie chodzi przecież tylko o mnie, na tej drodze czasami, szczególnie podczas weekendów, panuje dość duży ruch. Spacerują całe rodziny, przejeżdżają licznie rowerzyści. Tymczasem minęło kilka dni, a ze strony policji cisza – zauważa nasz czytelnik podczas rozmowy 10 listopada.
 
Myśliwy jak każdy inny
O wydarzeniu został poinformowany także zarząd okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego. Wśród myśliwych i leśników o sprawie zrobiło się głośno. Ci, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że myśliwego nie powinno tam po prostu być. 
Zarząd koła łowieckiego „Zlot”, do którego należy myśliwy, przyznaje, że nie był wpisany w książkę ewidencyjną do polowania w tym terminie i w tym rejonie. Przepisy zabraniają również strzelania w lesie do tarczy czy tzw. przestrzelania broni. – Od tego jest strzelnica – przyznaje łowczy „Zlotu” Adam Kachel.
Myśliwi nie mają obowiązku oznakowania terenu, na którym prowadzone jest polowanie. Tym większa więc ich odpowiedzialność za osoby postronne, mogące znajdować się wówczas w lesie. Jedna z najważniejszych zasad polowania brzmi: nie wolno strzelać do celów nierozpoznanych!
Myśliwi nie mogą też używać światła sztucznego, należy korzystać wyłącznie z przyrządów optycznych umożliwiających postrzeganie celów w naturalnym świetle. „Nie celuje się i nie strzela do zwierzyny, jeśli na linii strzału znajdują się myśliwi lub inne osoby albo zwierzęta gospodarskie, budynki lub pojazdy, a odległość od nich nie gwarantuje warunków bezpiecznego strzału” – brzmi jeden z licznych zapisów w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowań rozporządzenia ministra środowiska. – „Myśliwy jest obowiązany zachować szczególną ostrożność w posługiwaniu się bronią w terenie o ograniczonej widoczności lub w warunkach zmniejszających widoczność”. Szczególne baczenie należy zachować oczywiście podczas polowania w nocy, nie wolno strzelać w kierunku osad i dróg publicznych.
Władze „Zlotu” przyznają, że kolega poniesienie konsekwencje nieodpowiedzialnego zachowania. Czekają jednak na wynik policyjnego postępowania. A to prowadzone jest w kierunku wykroczenia z art. 51 ustawy o broni i amunicji, który zakazuje „używania w celach szkoleniowych lub sportowych broni zdolnej do rażenia celów na odległość poza strzelnicami”.
Policja mężczyzny jeszcze nie przesłuchała, ale w tym konkretnym przypadku nie bierze pod uwagę wspomnianych wyżej przepisów dotyczących zachowania bezpieczeństwa przez myśliwych. Traktowany jest przez nią jak każdy inny obywatel, który użył broni niezgodnie z przepisami. 
Policja zostawia to władzom okręgowego związku łowieckiego, któremu przekaże informację o wyniku postępowania. Z podobną informacją wystąpi również do Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji, który może cofnąć pozwolenie na broń.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość