Bug Wyszków: Nie jest tak, że reanimujemy trupa

Wydarzenia

Bug Wyszków: Nie jest tak, że reanimujemy trupa

04.12.2019
autor: Sylwia Bardyszewska
O umorzenie ok. 100 tys. zł zadłużenia MKS Bug Wyszków zwrócił się do gminy Wyszków. Na razie stanowisko urzędników jest takie, że nie pozwala na to prawo. Na spotkaniu z radnymi miejskimi zarząd klubu przekonywał nie tylko, że jest to zgodne z przepisami, ale też że bez umorzenia dotacji, którą Bug ma zwrócić, grozi mu finansowa zapaść. - To nie jest tak, że reanimujemy trupa. Prosimy o pomoc w uporaniu się z trudną przeszłością. To pomoże klubowi stanąć na nogi - apelował pełnomocnik klubu, do niedawna jego prezes Marcin Chodkowski.
 
Decyzję o umorzeniu podjąć może burmistrz, ale klub zwrócił się również do rady miejskiej o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Stąd prośba radnych o spotkanie z zarządem klubu, do którego doszło w poniedziałek 2 grudnia.
Chodzi o zwrot niewykorzystanej w 2017 r. dotacji, w sumie 103 tys. zł. Pierwotnie burmistrz rozłożył zaległość na raty, ale klub nie jest w stanie jej już dłużej spłacać, zwłaszcza, że musi zacząć regulować zaległości wobec trenerów. Ci podpisali z nowym zarządem ugody i zgodzili się poczekać na należne im pieniądze.
We wniosku o umorzenie, pełnomocnik klubu Marcin Chodkowski przywołuje przepisy, które pozwalają burmistrzowi na umorzenie zaległości, gdy w grę wchodzi „ważny interes zobowiązanego” i „interes publiczny”, „względy społeczne i gospodarcze”, czy „możliwości płatnicze zobowiązanego”. Powołuje się też na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, z którego wynika, że udzielenie ulgi jest możliwe w warunkach, które pozwolą wnioskodawcy na osiągnięcie równowagi ekonomicznej i uchronią go przed likwidacją.
W lutym 2018 r. nastąpiła zmiana w Zarządzie Klubu, polegająca na zastąpieniu wszystkich dotychczasowych Członków Zarządu przez nowe osoby. Po przeprowadzeniu audytu dotychczasowej sytuacji Klubu okazało się, że jego sytuacja finansowa jest bardzo trudna, a widmo upadłości jawiło się jako najbardziej prawdopodobny scenariusz” - przypomina pełnomocnik. - „Na szczęście dzięki zaangażowaniu wielu osób oraz wyrozumiałości wierzycieli i współpracy z organami samorządowymi, ogromnym wysiłkiem udało się podjąć działania, które uchroniły Klub przed najgorszym scenariuszem.
W lutym 2018r. zadłużenie klubu wynosiło ok. 380 tys. zł, a bieżące zobowiązania przekraczały przychody. Do dnia złożenia wniosku, klub spłacił łącznie ok. 90 tys. zł zobowiązań, w tym 45 tys. zł wobec Urzędu Skarbowego oraz 28 tys. zł wobec Gminy Wyszków.
- Istotna część zadłużenia to ok. 90 tys. zł netto wobec trenerów. Do tego doliczyć trzeba podatki i ZUS-y - podczas spotkania z radnymi dodał Marcin Chodkowski. - Trenerzy dostają bieżące wynagrodzenia. Jeśli chodzi o zadłużenie, mamy podpisane ugody, z których nie jesteśmy w stanie się wywiązać. Gdyby ci trenerzy zażądali tych pieniędzy, musielibyśmy złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości. Rekordzista nie otrzymał ok. 40 tys. zł wynagrodzenia.
- Nie jest tak, że reanimujemy trupa - radnych przekonywał Marcin Chodkowski. - Chcemy prosić o pozytywną opinię, poparcie naszych starań o uporanie się z trudną przeszłością. To nie jest pomoc zmarnowana. To pomoże klubowi stanąć na nogi.
Zarówno Marcin Chodkowski, jak i jego następca na stanowisku prezesa Marek Zalewski wiele mówili o działaniach, które mają poprawić nie tylko finanse klubu, ale też jego wizerunek. Pełnomocnik porównał przychody, które w 2017 r wynosiły 274 tys., w 2018 – 719 tys. zł: - Wiemy, że nie możemy bazować tylko na dofinansowaniu z gminy. Od razu postanowiliśmy tę przestrzeń rozszerzać. W efekcie na koniec roku klub osiągnął przychód 719 tys., w tym dotacja z gminy wynosi połowę. Prawie połowę środków klub uzyskuje z innych źródeł, co jest ewenementem na skalę organizacji korzystających z pomocy gminy. W ostatnich dniach udało się złożyć do KRS wniosek o nadanie klubowi statusu organizacji pożytku publicznego, co pozwoli na otrzymywanie 1% podatku od osób fizycznych. Będziemy jedynym klubem sportowym na naszym terenie, który taki status będzie posiadał.
Panowie mówili też o przejrzystości finansowej, nowoczesnych technologiach wykorzystywanych w pracy z zawodnikami.
29 listopada Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił listę szkółek, którym przyznał certyfikaty. Bug Wyszków, podobnie jak UKS Olimp i WKS Rząśnik, otrzymał brązową gwiazdkę. - Certyfikacja ma zwiększyć standardy szkolenia. Kiedy przystąpiliśmy do programu, wywróciliśmy klub do góry nogami. Dzięki niemu mamy gwarancję szkolenia na najwyższym poziomie. Daje nam to także możliwość ubiegania się o dofinansowanie z ministerstwa sportu - podkreślił Marek Zalewski. - Spełniamy wszystkie wymogi złotej gwiazdki, ale nasza kadra szkoleniowa jest młoda, nie da się zrobić pewnych uprawnień.
Chwalił również sklepik z klubowymi gadżetami: - Popyt przerósł nasze oczekiwania. Jesteśmy dumni, że tak duża grupa ludzi utożsamia się z Bugiem Wyszków, chce nasz znak eksponować.
 
Bardzo chcemy awansu
Radnych interesowały nie tylko finanse, ale też sytuacja sportowe osiągnięcia.
- Graliśmy w III lidze z takimi klubami jak Białystok, Olsztyn, Suwałki, Warszawa, Żuromin. Te kluby do dziś grają wysoko, a u nas zapaść. Czym to było podyktowane? Czy tylko pieniądze wchodzą w rachubę? Prawie 5,5 mln gmina przeznaczyła na boczną płytę, żeby stworzyć lepsze warunki do pracy, miało być lepiej, ale tego nie widać. Co się dzieje ze szkoleniem, że tak wolno idzie? Przecież jest tyle młodzieży - pytał Jan Abramczyk.
W spotkaniu wziął udział również Jerzy Prusinowski, przewodniczący Osiedla nr 3 i wieloletni kibic Bugu Wyszków. - W tej chwili najstarszym rocznikiem jest 2004. Apelowałem, żeby zrobić juniora czy juniora starszego, bo szkolimy, szkolimy, a potem mamy przerwę. Niech się ci młodzi chłopcy ogrywają. Zdaję sobie sprawę, że o awans będzie ciężko, ale czy państwo stawiacie sobie za cel awans do IV ligi? My, jako kibice, tego oczekujemy.
Na pytania odpowiadał Marek Zalewski, który sam doskonale pamięta czasy, kiedy na najważniejsze mecze Bugu Wyszków uczniowie byli zwalniani z lekcji. Przypomniał, że Bug Wyszków jest jednym z najstarszych klubów sportowych w Polsce, w 2020 r. będzie świętował 100-lecie.
Obecnie klub prowadzi 18 zespołów, ma 340 zawodników, najmłodsi mają zaledwie 4 lata. Zatrudnionych jest 14 trenerów z licencją UEFA. - To sztab, który nie koncentruje się na zarabianiu pieniędzy, to ludzie pełni pasji - chwalił Marek Zalewski.
Drużyna seniorów zajmuje III miejsce w tabeli ligi okręgowej ze stratą 2 pkt do lidera, na półmetku rozgrywek. 10 drużyn młodzieżowych od rocznika 2004 do 2012 reprezentuje miasto na szczeblach wojewódzkich i okręgowych: 5 drużyn osiągnęło awans do wyższej ligi, 5 pozostało na dotychczasowym szczeblu rozgrywkowym. - Jeśli chodzi o system szkolenia, nic nie dzieje się przypadkowo - zapewnił prezes.
- Rocznik 2004 to jedyny rocznik planowo prowadzony od początku do końca - odpowiadał na pytania. - Chłopcy muszą skończyć 15 lat i wtedy mogą występować w drużynie seniorów. Nie ma rocznika 2001 i 2002, ale nie mi odpowiadać na to pytanie. Nie chcemy mówić o czasach wcześniejszych, bo było wiele zaniedbań. Jeśli chodzi o pierwszą drużynę seniorów, to w 2018 r. zmieniliśmy filozofię klubu. Postawiliśmy tylko i wyłącznie na wychowanków. Podyktowane było to ciężką, niejasną sytuacją finansową. Postanowiliśmy zainwestować w szkolenie. Czasami, żeby zrobić krok do przodu, trzeba zrobić dwa kroki w tył. Nie stać nas na utrzymywanie zawodników obcych, koncentrujemy się na wychowaniu własnych. Bardzo chcemy awansu. Zarówno trenerzy, jak i piłkarze dostali cele, narzędzia, zasugerowano metody pracy. Czy się uda? Nikt nie wie. Dlatego sport jest piękny, bo jest nieprzewidywalny.
Stabilność finansowa to pierwszy punkt na liście celów stawianych przez klub. Zarząd chce też uzyskać srebrną i złotą odznakę PZPN, otworzyć Przedszkola Bugu Wyszków i powołać Klub Seniora, rozszerzyć ofertę o sekcję łucznictwa (wielosekcyjność daje możliwość ubiegania się o dodatkowe środki). Planuje rozwój marketingowy, przygotowuje się do obchodów 100-lecia.
- Nasz największy problem to zmaganie się z przeszłością - dodał Marcin Chodkowski. - Dziś klub jest w stanie się utrzymać, ale środków, które pozyskujemy, jest za mało, żeby funkcjonować i obsługiwać zadłużenie. Środki z dotacji są znaczone, nie możemy z nich spłacić trenerów. Na spłatę zadłużenia możemy przeznaczyć środki ze składek członkowskich czy od sponsorów. Dlatego chcemy przekonać gminę do umorzenia tej historycznej części, żebyśmy mogli dalej funkcjonować. We wspólnym interesie klubu i gminy jest, żeby klub przetrwał.
 
Nie chcemy zbyt wiele
Z trudną sytuacją finansową klub boryka się od lat, co nigdy nie było tajemnicą. - Przez tyle czasu pozwalaliśmy na to, nie reagowaliśmy - przyznał Jan Abramczyk. - Poprzedni prezes mówił, że jest ciężko, że musi angażować własne pieniążki, ale myślałem, że wszystko jest finansowane.
Radny nawiązał do toczącej się przed sądem sprawy z byłym prezesem: - Czy jest nadzieja, że jakieś pieniądze z tego tytułu wpłyną?
- W tej sprawie klub nie jest pokrzywdzony, tylko gmina. Jeśli zostaną zasądzone środki, to trafią do gminy, a nie do klubu - wyjaśnił Marcin Chodkowski. - Ale wciąż mamy nierozliczoną kwotę ok. 100 tys. zł pomiędzy klubem a byłym prezesem. Te środki powinny być klubowi zwrócone. Zarząd zmuszony jest podjąć konkretne działania prawne. Ale do wyegzekwowania tych środków jeszcze daleka droga. Zanim zostałem prezesem, pytałem o sytuację finansową, żeby wiedzieć, czy wchodzić do tej rzeki. Pytałem: Darek, czy my mamy jakieś pieniądze? Dotacja była wypłacona, po czym okazało się, że już od tygodnia jej nie było. Z 25 tys. zł były prezes zwrócił tylko 5.
- Jakie macie państwo oczekiwania? Ilu macie sponsorów? - dopytywał Jan Abramczyk. - Chcemy się włączyć, na ile jest to możliwe, bo sytuacja finansowa gminy też jest ciężka. Nie chcę was martwić, ale kolejne lata będą cięższe, jeśli chodzi o finansowanie organizacji.
Obecnie klub ma 11 sponsorów. - To drobne wpłaty, ale dla nas to i tak bardzo dużo. Nie jest łatwo zapracować na zaufanie. Szukamy sponsora, którego logo będziemy promować na koszulkach drużyny seniorskiej - odpowiedział Marek Zalewski. - Nie chcemy zbyt wiele. Po prostu dążymy do normalności.
Zdaniem Edyty Wittich, naczelnik wydziału promocji, który przeprowadza konkursy dla organizacji pozarządowych, na umorzenie zwrotu dotacji nie pozwalają przepisy: - Bardzo byśmy chcieli pomóc klubowi. Znalazłam kilka wyroków sądowych dotyczących umorzeń, ale w przypadkach, gdy dotacja została wydana niezgodnie z umową. Tu nie ma żadnych faktur, nie wiadomo, na co te pieniądze zostały wydane.
Edyta Wittich zwróciła również uwagę, że w przyszłym roku urząd miejski czeka kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Poza tym umorzenie dotacji rodzi patologie. Organizacje nie będą się przykładały, widząc, że gmina jednemu klubowi umorzyła - dodała.
Inaczej przepisy interpretuje Marcin Chodkowski: - Wedle mojej oceny, jako prawnika, prawo na to pozwala. Na tej samej podstawie prawnej gmina rozłożyła klubowi należność na raty. Podstawa prawna umorzenia i rozłożenia na raty jest ta sama. Ważny interes podatnika, interes publiczny – te przesłanki są spełnione. Organ administracji ma tu szeroką przestrzeń. To kwestia dobrej woli burmistrza i państwa. Prawo na to pozwala, nie ma co do tego wątpliwości. To nie obciąża tak bardzo budżetu gminy. Nie mówimy: dosypcie nam pieniędzy, tylko dajcie nam chwilę oddechu.
- Zróbmy coś, żeby temu klubowi pomóc. Jeśli mamy furtkę, to należy z niej skorzystać - apelowała przewodnicząca rady miejskiej Elżbieta Piórkowska.
Sprawą ponownie ma się zająć komisja skarg, wniosków i petycji rady miejskiej. - Mamy informację, że nie ma podstaw prawnych do umorzenia tej dotacji, ale wrócimy do tego tematu - zadeklarował przewodniczący komisji Czesław Lach.
Zarząd klubu pytany był również, dlaczego Bug nie gra na płycie głównej boiska. - Decyzję podejmowałem ja - przyznał Marek Zalewski. - Po pierwsze płyta była tak zniszczona (nadmierną eksploatacją i imprezami masowymi - red.), że nie nadawała się do czegokolwiek. Potrzeba było pół roku, żeby doszła do siebie. Po drugie o wiele łatwiej taką imprezę zorganizować na nowym obiekcie. Jest też większa wygoda dla kibiców. Jest przestrzeń, żeby od wiosny przyszłego sezonu istotną część treningów dzieci odbywały na boisku trawiastym. Mamy deklarację ze strony kierownictwa WOSiR.
Bogdan Osik zapytał o wysokość wynagrodzeń zarządu, które łącznie wynoszą ok. 6 tys. zł miesięcznie. - Nie wydajemy więcej, tylko inaczej. Klub wręcz na tym zarabia, a na pewno nie traci - uważa Marcin Chodkowski.
Nina Wiśniewska -ados
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość