Kiedyś łączyło ich uczucie, ale po rozstaniu zapominają i o uczuciach, i o dzieciach. Mowa o dłużnikach alimentacyjnych. Są tacy, którzy pieniędzy rzeczywiście nie mają, ale większość z nich po prostu alimentów płacić nie chce. W morzu złości do byłej żony tonie miłość do dziecka, poczucie obowiązku i zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
Wyszkowski Ośrodek Pomocy Społecznej prowadzi sprawy ponad 300 dłużników alimentacyjnych! Mieszkańców naszej gminy, powiatu, ale też osób rozsianych po całej Polsce. To za nich alimenty płaci państwo, w sumie na ok. 310 dzieci. OPS wypłaca kwotę zasądzoną przez sąd, ale maksymalnie 500 zł. Tyle też przeważnie wynoszą wypłaty. Najniższe alimenty – 350 zł.
W okresie od stycznia do marca tego roku z funduszu wypłacono aż 417 tys. 475 zł (!), udało się odzyskać 85.144 zł. Niektórzy nie płacą od 2004 r.! Dziecko, dorastając, może już stracić uprawnienia do alimentów, ale dług rodzica pozostaje!
Nie płacą uporczywie
Kobieta, która nie otrzymuje alimentów, w pierwszej kolejności kieruje się do komornika. Ten wystawia jej zaświadczenie uprawniające do ubiegania się o świadczenie z funduszu alimentacyjnego. Pamiętać należy, że nie wszystkim fundusz się należy. Kryterium dochodowe wynosi 725 zł netto na osobę. Tak więc samotna matka z jednym dzieckiem raczej szans na świadczenie nie ma.
Egzekucję oczywiście prowadzi komornik, ale pracownicy OPS nie ograniczają się tylko do wypłaty świadczeń z funduszu. Ich zadaniem jest też praca z dłużnikiem, a pierwszym krokiem - wezwanie go na wywiad alimentacyjny. Już w tym momencie pojawiają się problemy, bo nie brakuje osób, które na spotkania po prostu się nie stawiają. OPS sprawdza, czy dłużnik pracuje i jakie są jego dochody. Wśród dłużników jest sporo bezrobotnych, więc OPS nakłada na nich obowiązek rejestracji w urzędzie pracy, ale i tego unikają. Zwraca się do urzędu pracy, by ich w pierwszej kolejności objąć aktywizacją zawodową i poszukiwaniem pracy. Często dłużnikom przedstawione oferty nie odpowiadają lub ich kandydatury nie spotykają się z akceptacją pracodawców. Z przymrużeniem oka należy zresztą patrzeć na bezrobocie dłużników, wśród których sporo pracuje na czarno. - Nauczyli się omijać procedury – przyznają pracownicy ośrodka.
OPS sprawy kieruje też do prokuratury o ściganie z art. 209 kk, który mówi o „uporczywym uchylaniu się od obowiązku alimentacyjnego”. 31 maja weszła w życie nowelizacja tego przepisu. Wystarczy, że łączna wysokość zaległości wyniesie „równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych”, by niesolidny opiekun trafił na 2 lata do więzienia. Wystarczy, że brakiem przelewu czy gotówki narazi osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Skonkretyzowanie przepisu nie pozwala już na własną interpretację określenia „uporczywe niepłacenie alimentów.” Egzekwowanie wyroku i obowiązku spoczywającego na rodzicu nie mogą być uzależniane od różnie rozumianej uporczywości lub tego, czy matka samodzielnie zapewnia dziecku wspaniałe warunki. To właśnie przez określenie „uporczywości” do tej pory dłużnicy w niewielkim stopniu ponosili odpowiedzialność karną.
OPS wnioskuje również do starosty o zatrzymanie dłużnikom praw jazdy. - To jeden z najbardziej motywujących argumentów – przyznają pracownicy OPS. Mimo to rocznie ok. 10 dłużników traci uprawnienia do kierowania.
Osoba niepłacąca alimentów musi liczyć się również z wpisem do rejestru dłużników. A to po latach może odbić się czkawką. Są przypadki, że ktoś, chcąc np. zaciągnąć kredyt, nagle spłaca od razu 30 tys. zł zadłużenia.
Czy to moje dziecko?
Szokujące i po prostu przykre są tłumaczenia mężczyzn unikających płacenia alimentów:
- Przecież ona ma 500+.
- Nie wiem, czy to moje dziecko.
- To jest moja sprawa, czy płacę czy nie.
Rozmowy są bardzo trudne i nieprzyjemne. Zdenerwowani dłużnicy agresję kierują nie tylko w stronę byłych żon, ale też pracowników OPS. Zdarzają się nawet groźby.
Są wśród dłużników alkoholicy, osoby pobierające zasiłek stały. Ale nie brakuje takich, których na łożenie na dzieci po prostu stać. Nie płacą z czystej złośliwości w stosunku do byłej żony. Są przypadki, że w imieniu dłużnika stawia się jego... prawnik. Żeby powiedzieć, że jego klienta na płacenie alimentów nie stać...
- My widzimy dwie strony: wierzycielki i dłużnika. Ale też dzieci. To bardzo trudne sytuacje, w których to one najbardziej cierpią – podkreślają pracownicy OPS. - To ludzie, których coś kiedyś łączyło, ale wciąż łączą dzieci. Ojciec, nawet jeśli ma już nową rodzinę, powinien uczestniczyć nie tylko w wychowaniu dzieci, ale też płacić na ich utrzymanie. Dłużnicy często nie rozumieją, że alimenty są dla dzieci, a nie dla byłej żony. Zadziwiające w tym wszystkim jest też społeczne przyzwolenie…