A wy robicie wszystko dla jednego…

Wydarzenia

A wy robicie wszystko dla jednego…

09.07.2020
autor: Sylwia Bardyszewska
Działka na rogu ulic KEN i Kołłątaja, gdzie - po zmianie planu zagospodarowania przestrzennego - miałby powstać blok, zdominowała dyskusję publiczną, która odbyła się w środę 8 lipca w urzędzie miejskim. - Czym kieruje się urząd, żeby taki skraweczek przeznaczyć pod budownictwo wielorodzinne? - dziwią się sąsiedzi.
 
Projekt planu wykonano dla części nieruchomości położonych przy ulicach: Komisji Edukacji Narodowej, Przemysłowej, Zakolejowej, Stefana Okrzei, Tadeusza Kościuszki, Towarowej, Pułtuskiej i Świętojańskiej.
Dyskusję publiczną zdominował temat niedużej działki na rogu ulic KEN i Kołłątaja, gdzie - po zmianie planu - miałby powstać blok. Przeciwko tej inwestycji protestują mieszkańcy sąsiednich domków jednorodzinnych i osiedla „Nadzieja”, które tworzy kilka niskich bloków. 
- Działka 720 m, narożna, droga jednokierunkowa, nie ma możliwości parkingu i czy zagospodarowania zielenią. Czym kieruje się urząd, żeby taki skraweczek przeznaczyć pod budownictwo wielorodzinne? - dziwiła się prezes spółdzielni „Nadzieja” Halina Trybalska.
Jeszcze do niedawna działka - jako jedna w wielu nieruchomości odzyskanych przez rodzinę Skarżyńskich od Skarbu Państwa - należała do spadkobierców. „Nadzieja” chciała ją odkupić, gdyż przez ostatnie lata i tak swoje samochody zostawiali tam mieszkańcy. Pojawiła się jednak korzystniejsza oferta. 
Obecnie plan przewiduje w tym miejscu zabudowę mieszkaniową jednorodzinną i usługi wolnostojące, jednokondygnacyjne, ale bez określania wysokości zabudowy, a także powierzchnię biologicznie czynną 30%. - To jest ten sam plan, co piekarnia przy państwa osiedlu - sprecyzowała Iwona Kozon, naczelnik wydziału zagospodarowania przestrzennego.
Nowy właściciel złożył wniosek o wprowadzenie zabudowy usługowo – mieszkaniowej. Urzędnicy doszli do wniosku, że usługi będą zbyt uciążliwe dla obecnych sąsiadów, także ze względu na ulicę jednokierunkową. Mniej uciążliwa miałaby być zabudowa wielorodzinna: budynek trzykondygnacyjny z dominantą.
Mieszkańcy zauważyli, że w projekcie i tak zostają usługi, tylko na parterze potencjalnego bloku, więc i tak gmina nie idzie na rękę mieszkańcom, nawet jeśli taka jest intencja. - Ten projekt dopuszcza zabudowę 15 metrów, to tak naprawdę cztery kondygnacje - podkreślił jeden z mieszkańców. - Piekarnia, o której pani mówi, przypomina dom mieszkalny. Budynek, który ma powstać, nijak się ma do tego osiedla, nie pasuje do ładu przestrzennego.
Obecni mieszkańcy obawiają się, że nowi sąsiedzi będą parkowali na ich terenie. Przy tak małej działce trudno bowiem mówić o naziemnych miejscach parkingowych. - Już teraz tam jest problem z miejscem parkingowym - podkreślali.
- Słyszałam, że w tym bloku ma powstać 8 mieszkań, a dziś każdy ma po 2 samochody. Do tego usługi. Gdzie na tej działeczce postawione zostaną samochody? Przecież inwestor jej nie rozciągnie. To dla nas najważniejsza kwestia.
- Żaden plan nie określa, czy miejsca parkingowe mają być pod ziemią czy naziemne, a działka ma ograniczoną wielkość - przyznała Iwona Kozon. - To tylko wskazanie pewnych wskaźników. Ale w tej chwili o konkretnych rozwiązaniach państwu nie powiem.
Mieszkańcy skarżyli się, że gmina nie bierze pod uwagę ich sytuacji: - Inwestor wiedział, jaką działkę kupuje, więc nie powinien się czuć pokrzywdzony, jeśli plan nie zostanie zmieniony. W ogóle nie są wzięte pod uwagę aspekty społeczne. To jest ukłon w naszą stronę, że państwo nie zgodziliście się na usługi tylko budynek wielorodzinny 15-metrowy?
Zdaniem mieszkańców za przychylnością gminy dla inwestora przemawia fakt, że już teraz przesunięto zakaz wjazdu w ul. Kołłątaja, przez co ulica jest jednokierunkowa już nie na całej długości, a do początku konfliktowej działki: - Na życzenie inwestora, żeby mógł wygodnie wjeżdżać. To zagraża bezpieczeństwu. To jest karygodne. My to zgłaszamy na policję.
- Czym kieruje się gmina, żeby tam władować ten budynek? - dalej dopytywała prezes spółdzielni. - Proszę mi argumenty społeczne przedstawić. Chcę mieć pewność, że robicie to nie tylko zgodnie z przepisami, ale też zgodnie zasadami współżycia. Kiedy chcieliśmy kupić tę działkę, mówiono nam, że tak naprawdę nic nie można tam zrobić, a teraz ma być blok. To jest dla mnie szok.
- Ok. 300 osób tam mieszka, a wy robicie wszystko dla jednego, żeby sobie kabzę nabił - skarżyli się mieszkańcy.
- A my będziemy parkować na Olszance. Poza tym miasto na tym wielkiego biznesu nie zrobi. Wystarczy, że po drugiej stronie KEN powstanie taki kołchoz.
- W mojej ocenie zabudowa wielorodzinna jest mniej uciążliwa - propozycji zmiany planu broniła Iwona Kozon.
- Chyba lepiej wiemy, co jest dla nas lepsze, bo tam mieszkamy - odparł jeden z mieszkańców.
Autor projektu Kamil Suchożebski zauważył, że projekt nie uwzględnił wszystkich wniosków inwestora: - Wzięto pod uwagę obecne zagospodarowanie. Gabaryty staraliśmy się dostosować do obecnej zabudowy. Nie można zabudować tej działki w 100%. Muszą być zachowane odległości od ulic, działek sąsiednich, udział powierzchni biologicznie czynnej 20%.
Szkoda, że na dyskusji publicznej zabrakło inwestora. - Żeby mógł przekonywać nas do swoich racji. Może on ma jakieś genialne argumenty. Pani staje się w pewnym sensie adwokatem diabła - do naczelnik Kozon zwrócił się Piotr Płochocki.
Mieszkańcy kilkukrotnie powtarzali, że domagają się za pozostawienia obecnych zapisów w planie zagospodarowania. Złożą w tej sprawie uwagę. Decyzja będzie należała do władz gminy.
 
Huta się rozbudowuje
W dyskusji wziął udział natomiast Jerzy Żołyniak, dyrektor wyszkowskiej huty szkła, która planuje sporą inwestycję, w związku z tym wnosi o dopuszczenie na swoim terenie wyższej zabudowy niż przewiduje obecny plan. Huta istnieje od 1906 r . Przez lata była rozbudowywana i modernizowana. Teraz przyszedł czas na kolejny postęp technologiczny. Nowy budynek ma powstać od strony zachodniej, huta potrzebuje dopuszczenia zabudowy do 35 m. - Wannę mamy dwudziestoparoletnią. Czekamy, by jak najszybciej wybudować nową instalację, żeby nam tamta nie padła. Gmina też ma z tego interes – wyższe podatki - zauważył Jerzy Żołyniak, podkreślając, że planowane jest też zwiększenie zatrudnienia.
Co ciekawe, huta zamierza rozebrać stare kominy, które wznoszą się na wysokość 64 m. Jeden zniknie z krajobrazu Wyszkowa jeszcze w tym roku. W przypadku drugiego sprawę komplikuje maszt telefonii komórkowej. - Chcemy, żeby wybudowali na naszym terenie, ale w innym miejscu i też nie chcą - skarżył się dyrektor huty.
Uwagi do omawianego w środę planu można składać do 27 lipca.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość