60 kilogramów i 2 piętra bólu

Wydarzenia

60 kilogramów i 2 piętra bólu

12.03.2018
autor: Sylwia Bardyszewska (opr.)
„60 kilogramów – tyle waży Damianek. Z wózkiem inwalidzkim – dużo więcej. Dwoje starszych ludzi – jego mama i tata – codziennie znosi go na rękach z drugiego piętra. Jedna osoba nie dałaby rady. Kręgosłupy jeszcze wytrzymują. Ręce już nie… Schodołaz, który ułatwiał im znoszenie niepełnosprawnego syna, popsuł się. Używany codziennie od 7 lat, nie wytrzymał ze starości… Dziś mama i tata Damiana mają tylko siebie i siłę swoich rąk. My chcemy dać im nadzieję i pokazać, że są ludzie, którym nie jest obojętny los ich syna, dzięki którym uda nam się kupić nowy schodołaz. To jedyna szansa, by odciążyć ich w opiece nad synem” – czytamy na stronie siepomaga.pl. Zachęcamy do wsparcia tej ważnej zbiórki.
Damian jest mieszkańcem Wyszkowa. Ma 24 lata, ale opieki wymaga 24 godziny na dobę. Trzeba go karmić, przewijać, kąpać… Urodził się w 6. miesiącu ciąży w zamartwicy w wyniku długotrwałego niedotlenienia mózgu. Doszło do rozległego udaru, a w konsekwencji do mózgowego porażenia dziecięcego. - Damianek nie chodzi i nie siedzi. Ma porażone wszystkie mięśnie – mówi jego mama, pani Hanna. - Od urodzenia cierpi też na padaczkę. Każdy atak sprawia, że umieramy z przerażenia. W 2013 roku przeszedł rozległy udar. Żeby dostać się do mózgu, lekarze musieli zrobić kraniektomię – to operacja polegająca na wycięciu kości czaszki. Damianek stracił wtedy 1/3 czaszki. Lekarze nie dawali mu żadnych szans, kazali się żegnać, ale nasz silny i waleczny synek przeżył. Wtedy, gdy walczył o życie, uświadomiliśmy sobie, jak puste i bezwartościowe byłoby nasze życie, gdyby go zabrakło…
Razem z mężem nie traktujemy opieki nad Damiankiem jako męki. Nie! On jest naszym kochanym synkiem, który wypełnia całe nasze życie. Od urodzenia jest uśmiechniętym chłopcem, kiedyś uwielbiał bawić się samochodami, teraz, gdy jest już trochę starszy, woli przeglądać i drzeć gazety... Jedyne, czego chcemy, to tego, by był szczęśliwy. Damianek uwielbia spacery, spędzanie czasu poza domem, świeże powietrze – jak on lubi być wśród ludzi, jak się cieszy, gdy widzi samochody, autobusy, gdy idzie do sklepu! Nie jesteśmy już najmłodsi i czasami brakuje nam sił, ale do niedawna staraliśmy się codziennie zaprowadzać synka do szkoły, a w weekendy organizować mu różne wycieczki. Wszystko, żeby żył godnie i szczęśliwie… Niestety, to wszystko przeszłość. Zepsuty schodołaz to dla nas tragedia. Podobnie jak brak windy… Odkąd syn zaczął dorastać, znacznie urósł i przybrał na wadze. Coraz częściej nie jesteśmy już w stanie sami wnosić i znosić Damianka z mieszkania. Nie jeździmy już na wycieczki. Kiedyś co tydzień Damianek był w kościele, nie opuścił żadnej mszy. Dziś nie mamy siły, by znosić go na godzinę, a potem wnosić na górę…
Nowy schodołaz kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Skąd to wziąć, skoro ledwo na życie wystarcza? Ja od urodzenia dziecka przebywam na rencie zdrowotnej, mąż zarabia najniższą krajową. Żyjemy skromnie, a prawie cały nasz dochód przeznaczamy na opłaty i koszty, związane z opieką i pielęgnacją syna. Serce mi pęka, gdy widzę smutną twarz Damianka, gdy patrzy przez okno. Uwięziony w niedoskonałym ciele. Uwięziony w domu… Tak bardzo chcielibyśmy, żeby po prostu był szczęśliwy.
Wystarczy wejść na stronę www.siepomaga.pl/damian-szczerba. „Prosimy, pomóżcie im i dokonajcie cudu. Jednym kliknięciem w przycisk „Wesprzyj” możesz odmienić nie życie, ale trzy” – apelują organizatorzy zbiórki.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość