Tygrysice są dla wyszkowskich piłkarek zawsze niewygodnymi przeciwniczkami - do tej pory Loczki nigdy z nimi nie wygrały, dwa razy prze-grywając i notując zaledwie jeden remis. Tym razem wyszkowianki przełamały złą passę, zwyciężając 4:3, ale był to bardzo trudny mecz.
Trener Karol Wołynko tym razem nie mógł skorzystać, z różnych powodów, ze wszyst-kich zawodniczek. Również sobotni rywal Loczków, zespół spod Mińska Mazowieckiego przyjechał osłabiony. Na boisku walka trwała jednak od pierwszej do ostatniej minuty. Początkowo wydawało się, że wyszkowski zespół wygra spokojnie ten pojedynek. Po pół godzinie meczu było bowiem 3:0 dla Loczków. Jednak przed zakończeniem połowy po rzucie wolnym i ładnym uderzeniu głową goście trafili na 1:3.
Do przerwy jednak przewaga Loczków nie podlegała dyskusji. Prócz strzału zakończonego golem piłkarki Tygrysa nie oddały żadnego celnego uderzenia.
Po przerwie dalej wydawało się, że nasze piłkarki kontrolują wydarzenia na boisku. Po pięk-nym uderzeniu Pauliny Pokraś-niewicz (kolejny hattrick) Loczki prowadziły 4:1.
Wystarczyła chwila nieuwagi i rozprężenia i zrobiło się 4:2, a po chwili 4:3. Rozpoczęły się nerwy wyszkowianek. Na szczęście, mimo sytuacji z obu stron, więcej goli w tym meczu już nie zobaczyliśmy.
- Można powiedzieć, że dziś strzeliłyśmy siedem goli, bo wszystkie gole dla Tygrysa same sobie „załatwiłyśmy” - powiedziała po meczu kapitan wyszkowianek - Karolina Pokraśniewicz.
Do końca rozgrywek pozostały cztery kolejki. Jeśli Loczki zdobędą w nich 10 punktów, awansują do II ligi.
Najbliższy mecz wyszkowianki grają w Otwocku ze Startem.

Loczki Wyszków - Tygrys Huta Mińska 4:3 (3:1)
Gole dla Loczków: Paulina Pokraśniewicz - 3 (7., 33. i 55.), N. Chimkowska (18.)
Loczki: K. Kulasińska (41. N. Kaźmierczak) – J. Jeż, A. Wiśniewska, K. Pokraśniewicz, A. Skoczeń (41. N. Markowska), N. Stępkowska,  K. Bonisławska, K. Nadaj, M. Nadaj, N. Chimkowska, P. Pokraśniewicz