PIŁKA NOŻNA: Dobrze u siebie, wyjazdy bez punktu

Sport

PIŁKA NOŻNA: Dobrze u siebie, wyjazdy bez punktu

31.08.2016
autor: MiM
Piłkarze Bugu Wyszków dostarczają swoim kibicom w nowym sezonie skrajnych emocji. Z wyjazdów nie udało się im przywieźć choćby punktu, za to u siebie skuteczni są do bólu.
Szczególnie ciekawie zapowiadał się środowy mecz w Ząbkach. Dla Dolcanu był pierwszym u siebie od 280 dni, czyli od momentu wycofania klubu z rozgrywek I ligi. Od tamtej pory w tym klubie zmieniło się praktycznie wszystko, ten sam pozostał w zasadzie tylko piękny stadion.
Pierwsze 35 minut meczu było wyrównane. Bug szukał okazji w kontrach, gospodarze częściej starali się grać piłką i szukali strzałów z dystansu. W szeregach gospodarzy aktywny próbował być m.in. mieszkający w Wyszkowie Marcin Stańczyk. Król strzelców IV ligi ubiegłego sezonu nie wytrwał jednak na boisku choćby kwadransa. Po zderzeniu z Mateuszem Cichawą doznał urazu stopy i musiał opuścić boisko. Po dwóch groźnych strzałach z dystansu, trzeci przyniósł miejscowym gola. W 41. minucie na strzał z 23 m zdecydował się były piłkarz Legii Kordian Latos. Cichawa chyba do ostatniej chwili wahał się, czy łapać, czy odbijać do boku piłkę. Ten moment zawahania drogo go kosztował, ponieważ futbolówka po rękawicach wpadła do bramki.
Ta bramka nieco ustawiła mecz, choć wydaje się, że gospodarze i tak byliby stroną dominującą. Do kolejnych ataków ruszyli od razu po przerwie. I już pięć minut po wznowieniu gry dopięli swego. Po strzale głową rosłego obrońcy Dolcanu było 2:0. Goście, zwłaszcza po przerwie, nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywy rywali. Co więcej, w drugiej odsłonie nasi gracze nie oddali celnego strzału na bramkę. Z ataków nie rezyg-nowali za to gracze trenera Macie-ja Demicha, byłego obrońcy Bugu. I to właśnie Demich stał się jednym z głównych antybohate-rów małego skandalu, w wyniku którego Dolcan zdobył trzecią bramkę. W 83. minucie brutalnie, wyprostowanymi nogami, został zaatakowany na środku boiska Patryk Kostrzanowski. Nie wiedzieć czemu sędzia nakazał grać dalej. Mimo zwijającego się z bólu Kostrzanowskiego, gracze Dolcanu nie przerwali gry, a Demich dynamicznymi gestami nakazy-wał im atakować bramkę Bugu. Po chwili, w wyniku nieszczęśliwego zderzenia z innym rywalem, na boisko padł Mateusz Paradowski. Pozbawiona swoich dwóch środ-kowych obrońców drużyna Bugu straciła łatwo trzecią bramkę.
To było zachowanie niegodne sportowców, a w przypadku Demicha – wychowawcy młodzieży, bo w Dolcanie trenuje także grupy młodzieżowe. Takie zachowania, tym bardziej przy już rozstrzygniętym meczu, trzeba potępiać i piętnować.
Wracając do meczu, z powodu kontuzji Paradowski musiał opuścić boisko, a że limit zmian został już wykorzystany przez kilka ostatnich minut wyszkowianie grali w osłabieniu.

Dolcan Ząbki - Bug Wyszków 3:0 (1:0)
Bug: M. Cichawa - Ł. Damętko, M. Paradowski, P. Kostrzanowski, K. Maciak (56 K. Kaput) – E. Dobkowski, J. Rejnuś (k) (67 T. Aleksiejuk), P. Bazler, M. Bala - D. Witkowski (56 M. Vogtman), M. Krawczyk (72 Karol Skoczeń).
Żółta kartki: Maciak, Kostrzanowski
Sędziował: P. Marcinkowski (Warszawa)
Widzów: ok. 300
Trzy dni później nasi gracze stanęli trochę pod ścianą. Koniecznie musieli wygrać z beniaminkiem Unią Warszawa, aby nie zbliżyć się do strefy spadkowej. Nie zapowiadało się to jako łatwe zadanie, ponieważ o Unii przed sezonem nie było praktycznie nic wiadomo. Jedynie to, że jej trenerem jest były obrońca Legii Piotr Mosór.
Jak pokazał mecz, warszawian trzeba było uszanować, ale nie jest to groźny przeciwnik. Przez 90 minut gracze trenera Mosóra tylko raz zagrozili bramce Bugu. W 6. minucie wyprowadzili szybką kontrę, zakończoną strzałem napastnika głową. Kapitalną, intuicyjną obroną popisał się wtedy Krzysztof Goleń. Bramkarz to jedna z trzech zmian, które w porównaniu z meczem sprzed trzech dni wprowadził trener Wesołowski. Kontuzjowanych Paradowskiego i Jakuba Rejnusia zastąpili Kaput i Vogtman. W składzie nie było również Bazlera, którego zastąpił Aleksiejuk. Przed przerwą gospodarze mieli tylko jedną dobrą okazję – w 38. minucie po strzale jednego z naszych graczy piłka odbiła się rykoszetem i bramkarz z największym trudem odbił ją nad poprzeczkę.
W drugiej odsłonie dominacja Bugu nie podlegała już dyskusji. W 57. minucie przepięknym strzałem z półwoleja popisał się Vogtman, zdobywając pierwszego gola w barwach Bugu. Pięć minut później swoją pierwszą szansę w meczu miał Witkowski, przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem. W 72. minucie ten sam gracz już się nie pomylił. Pewnie wykorzystał sytuację oko w oko z bramkarzem. Dla niego również była to pierwsza bramka w seniorach Bugu. Swoją drugą bramkę mógł zdobyć Vogtman, ale w 83. minucie zabrakło siły do oddania skuteczniejszego strzału.
Przed Bugiem dwa wyjazdy. 31 sierpnia na godz. 17 do Przasnysza. Trzy dni później o tej samej porze będzie podejmowany przez Pogoń Grodzisk Maz.

Bug Wyszków - Unia Warszawa 2:0 (0:0)
Bramki: Vogtman 57, Witkowski 72
Bug: Goleń – Damętko, Kostrzanowski Kaput (k), Maciak – Dobkowski (79 Rosiński), Aleksiejuk (90 Łada), Karol Skoczeń, Bala – Vogtman (75 Majczyna), Krawczyk (52 Witkowski).
Sędziował: P. Księżopolski (Siedlce).
Widzów: ok. 200


Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość