BRAŃSZCZYK: Poległym na ołtarzu wolności ojczyzny (foto)

Powiat

BRAŃSZCZYK: Poległym na ołtarzu wolności ojczyzny (foto)

20.05.2019
autor: Elżbieta Borzymek
Podniosła uroczystość patriotyczna odbyła się 12 maja (niedziela) w miejscu historycznym, przy gajówce Udrzyn, gdzie 75 lat temu zginęło trzech młodych ludzi –  plut. Jan Janicki „Leszko”, strz. Ireneusz Małaszek „Jeżyk”, strz. Mieczysław Komor „Wiklina”(z Udrzyna) – broniąc przed Niemcami polskiej radiostacji. – Tym ludziom, którzy polegli na ołtarzu wolności ojczyzny, należy się szczególny hołd i myślę, że to dzisiejsze nasze spotkanie to właśnie ta forma hołdu i upamiętnienia ich czynów, za co organizatorom bardzo serdecznie dziękuję – mówił Jacek Frankowski, potomek jednego z uczestników akcji. 
 
Organizatorom sprzyjała pogoda. W pięknej, wiosenno-leśnej scenerii, po przywitaniu gości, wśród których byli potomkowie uczestników obrony radiostacji – Elżbieta Frankowska, córka postrzelonego w 1944 r. radiotelegrafisty mat. „Fali” oraz przedstawiciel rodziny plut. Jana Janickiego ps. Leszko – bratanek Barbary Gołębiewskiej, córki Hieronima Janickiego, brata Jana Janickiego – głos zabrał wójt Wiesław Przybylski. 
Jacek Frankowski dokładnie przedstawił przebieg dramatycznych wydarzeń z 5 kwietnia 1944 r. (tekst poniżej)
Obecni odśpiewali hymn narodowy i rozpoczęła się Msza św., którą odprawił proboszcz parafii w Porębie ks. Andrzej Grzybowski. W kazaniu szerzej spojrzał na wydarzenia sprzed 75 lat. Nawiązał do toczącej się nieustannie w naszym świecie walki dobra ze złem. 
– Miejsce, na którym teraz się znajdujemy, jest nie tylko miejscem historycznym, jest miejscem wyjątkowym i myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że jest miejscem świętym, bo zostało naznaczone krwią tych, którzy stanęli po stronie dobra. Dla nich dobrem był patriotyzm, czyli miłość do ojczyzny – podkreślił. – 5 kwietnia 1944 r. służyli ojczyźnie. Tutaj, w tym miejscu. Jedni nadawali meldunek do Londynu, drudzy osłaniali radiotelegrafistów. To byli młodzi ludzie, mający rodziny, dzieci, gospodarstwa, plany na przyszłość. Wiedzieli, że te wartości w każdej chwili mogą utracić, ale nie wahali się – wybrali służbę ojczyźnie. Stanęli do walki ze złem, którym był niemiecki okupant, który odebrał Polakom to, co dla nich najważniejsze po Bogu. Odebrał im wolność. I dla nich to nie była łatwa decyzja, żeby stanąć po stronie dobra
- Ale kiedy bycie dobrym było łatwe i proste? – kontynuował kapłan. – Nigdy. Zawsze wiązało się to z wysiłkiem, z wyrzeczeniem i walką i zawsze człowieka dużo kosztowało. Tylko bycie złym przychodzi łatwo, bez wysiłku.
- To nie tylko historia – zauważył – ale to przesłanie, lekcja, w której powinniśmy uczestniczyć z wypiekami na twarzy, przeżywać ją i zastosować to przesłanie partyzantów w codziennym życiu. Dziś nasza ojczyzna potrzebuje partyzantów. Potrzebni są „Leszko”, „Fala”, „Wierzba”, „Wiklina”. Potrzebni są ludzie, którzy staną po stronie dobra i będą tego dobra bronić.
Zachęcał do refleksji: - A my gdzie jesteśmy? Po której stronie, bo nie można być pośrodku... 
Po Mszy św. delegacje złożyły wiązanki kwiatów przed pamiątkową tablicą, która została odsłonięta w 45 rocznicę wydarzenia. 
Koncert melodii patriotycznych dała Orkiestra Darmanista pod batutą Dariusza Pieńkosa.
Pokaz radiowej łączności krótkofalowej przygotowali Paweł Różański i Andrzej Seroka. Paweł Różański zaprezentował też własną kolekcję polskich odznaczeń, zatytułował ją „Chwała i męstwo”. Wystawę zdjęć związanych z „Falą” przygotowała jego córka Elżbieta Frankowska. 
Doskonałym źródłem wiedzy o wydarzeniach sprzed 75 lat jest dostępny na YouTube film „Kula”, zrealizowany w 1973 r. przez Krzysztofa Wojciechowskiego. 
- Chciałabym społeczności udrzyńskiej złożyć bardzo gorące podziękowania i podziękować wszystkim, za inicjatywę, za zaangażowanie i zorganizowanie tak wspanialej patriotycznej uroczystości, szczególnie burmistrzowi Broku i leśniczemu z Nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka – mówiła sołtys Udrzyna Barbara Makowska, inicjatorka wydarzenia. Zaprosiła na grochówkę, ugotowaną przez OSP Białebłoto i smakowite wypieki gospodyń z Udrzyna.

Atak niemiecki na radiostację AK w Udrzynie (autor: Jacek Frankowski)
5 kwietnia 1944 r. specjalna 612 kompania Wehrmachtu zaatakowała zainstalowaną w gajówce w Udrzynie radiostację III bat. 13 pp AK. Utworzony w warunkach wojennej konspiracji pułk nawiązywał do tradycji utworzonego w 1919 r. 13 pułku piechoty, powstałego z przemianowania krakowskiego 8 pp. 
W czasie okupacji niemieckiej na obszarze Puszczy Białej, w ramach przygotowań do akcji „Burza”, w 1944 r. zorganizowano 13 pułk piechoty AK, który tworzyły lokalne jednostki konspiracji wojskowej. Oddziały partyzanckie, działające w obwodzie AK „Opocznik” Ostrów Maz. w strukturze pułkowej, utworzyły III batalion. Stała łączność z Londynem utrzymywana była za pośrednictwem radiostacji obsługiwanej przez: plut. Jana Janickiego „Leszko” i mat. Bronisława Frankowskiego „Falę”. 4 kwietnia 1944 r. radiostacja byla zainstalowana w dworze Jastrzębskich w Udrzynie. W skład osłony wchodzili: dowódca plut. Bonifacy Sępkowski „Promil”, strz. Zbigniew Jarosiński „Puszczyk”, strz. Ireneusz Małaszek „Jeżyk”, strz. Wincenty Puścian „Wierzba” i strz. Mieczysław Komor „Wiklina”, pełniący funkcję łącznika z zadaniem obsługi prądnicy zasilającej radiostację.
5 kwietnia 1944 r. nadawano meldunki z gajówki w Udrzynie (ośrodek AK Poręba „Poraj”). Trwało to długo ze względu na szybkość przesyłu zakodowanych meldunków w tempie 60-70 znaków w systemie Morse’a na minutę. Niemcy, dysponujący nowoczesnym na ówczesne czasy sprzętem do namierzania pracujących radiostacji, mieli dużo czasu na dokładne zlokalizowanie radiostacji. Na miejsce akcji, wg opisu zawartego w książce M. Bartnika„Od Andrzejewa do Pecynki”, Niemcy skierowali trzy samochody specjalnej kompanii Wehrmachtu. 
Grupa osłony radiostacji zlekceważyła zagrożenie i nie wystawiła czujki, pomimo trzykrotnych uwag „Fali” o potrzebie patrolowania okolicy. Niemcy o zmierzchu otoczyli gajówkę, w której niemający poczucia zagrożenia radiotelegrafiści utrzymywali łączność radiową z Londynem. Do pomieszczenia (sąsiadującego z przedsionkiem gajówki), w którym zainstalowana była radiostacja, wtargnęło kilku żołnierzy niemieckich z bronią wymierzoną w radiotelegrafistów. Plut. „Leszko” zerwał z uszu słuchawki i rzucił się w kierunku drzwi do sąsiedniego pokoju, w którym przebywała obstawa radiostacji. Ze strony niemieckiej padły strzały i „Leszko”, ciężko ranny, runął przed progiem pokoju, do którego zmierzał. Mat. „Fala” (stryjek Jacka Frankowskiego), w chwili, gdy zwrócił się w kierunku odłożonych na boku stenów i granatów, został postrzelony w głowę i upadł na podłogę. Obsługujący prądnicę radiostacji Mieczysław Komor „Wiklina” stał się pierwszą śmiertelną ofiarą niemieckiego ataku. Dopiero w tym momencie do akcji wkroczyli czterej pozostali żołnierze z osłony. Na podwórku wybuchł granat. To najprawdopodobniej uchroniło rannego „Falę” przed dobiciem. Niemcy wybiegli na podwórko. 
W walce w obronie radiostacji zginął strz. Ireneusz Małaszek „Jeżyk”. Ranni zostali Bonifacy Sępkowski „Promil” i Zbigniew Jarosiński „Puszczyk”, prowadząc ostrzał przedarli się do lasu, otaczającego gajówkę. Pojmania przez Niemców uniknął także Wincenty Puścian „Wierzba”. W trakcie starcia osłony radiostacji z Niemcami ciężko ranny w głowę mat. „Fala” odzyskał przytomność. Jedyną jego myślą było: „Byle nie dać wziąć się żywcem”. Schwycił stena i granaty, które były na wyposażeniu radiotelegrafistów. Ze stołu ściągnął książkę kodów. Wybiegając na podwórko, rzucił granat, którego wybuch spowodował zamieszanie wśród Niemców. Kilka serii ze stena przydusiło Niemców do ziemi. Mat „Fala” wykorzystał moment paniki i przedarł się do lasu sąsiadującego z gajówką. Spadł świeży śnieg. Ranny, obficie krwawiąc, zmierzał w kierunku Bojan. Na szczęście, Niemcy, czując respekt przed leśnymi żołnierzami, nie mieli odwagi wyruszyć natychmiast w nocny pościg za „Falą”.
Bronisław Frankowski „Fala” odznaczony został przez rząd w Londynie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, za waleczność okazaną w obronie radiostacji AK. 
W walce w obronie radiostacji polegli: strz. Ireneusz Małaszek „Jeżyk” i strz. Mieczysław Komor „Wiklina”. 
Rannego plut. Jana Janickiego ps. Leszko Niemcy wywieźli z gajówki. Wg przypisu w artykule Stanisława Grzybowskiego „Nakrycie radiostacji”, opublikowanym w tygodniku „Ład”, „Leszko” przeżył wydarzenia związane z niemieckim atakiem na radiostację, ale zginął w niemieckim obozie. 
W czasie walki w obronie radiostacji ranni zostali: dowódca osłony Bonifacy Sępkowski „Promil” i Zbigniew Jarosiński „Puszczyk”, którym udało wyrwać się z okrążenia.

Wybory 2024 - Iwona Wyszyńska
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość