Kolejną osobą, która po wielu latach pracy w Urzędzie Gminy w Brańszczyku odeszła na emeryturę, szkoda, że z żalem w sercu, jest Teresa Kasprowicz. Żegnając się z urzędem, w którym przepracowała 37 lat, usłyszała wiele ciepłych słów, co jednak nie zrekompensowało tego, co zgotowali jej przełożeni tuż przed odejściem na emeryturę.
- Praca, którą wykonywałam bardzo lubiłam, realizowałam się w niej, poświęcałam czasami czas prywatny. Spotkałam się z wielką życzliwością ze strony interesantów, podziękowaniami. Pozostał jednak żal, inaczej wyobrażałam sobie ten dzień – nie kryje Teresa Kasprowicz. - Odwołanie mnie ze stanowiska kierownika USC i przeniesienie na inne stanowisko z zaskoczenia, w okresie, kiedy mogłam jeszcze za porozumieniem stron przejść w normalnych okolicznościach na emeryturę (tym bardziej, że dwukrotnie rozmawiałam z wójtem Przybylskim i nie miał takich planów, co do mojej osoby i stanowiska), zabolało mnie.
Przypomnijmy, Teresa Kasprowicz, która Urzędzie Gminy w Brańszczyku przepracowała 37 lat, przez 30 lat była kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Brańszczyku. Niespodziewanie 31 stycznia 2020 r. otrzymała pismo z wypowiedzeniem dotychczasowych warunków pracy i trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. O tym, że 28 października br. planowała przejść na emeryturę, poinformowała wójta Wiesława Przybylskiego już we wrześniu poprzedniego roku.
Zaproponowano jej objęcie od 1 maja stanowiska starszego inspektora ds. obywatelskich i ewidencji ludności. Zgodziła się na nowe warunki, bo inaczej przestałaby pracować z dniem 30 kwietnia. Ostatecznie jej ostatnim stanowiskiem było po. kierownika Referatu Spraw Obywatelskich i Promocji.
Zabolało ją, że przełożeni nie docenili jej wieloletniego doświadczenia, zaangażowania w pracę, wystawiając ocenę pracy pozytywną, ale zbyt niską, od której się odwołała. Bezskutecznie. Jako degradację odebrała fakt, że nowy kierownik USC, którym od 1 maja jest wójt Wiesław Przybylski, nie zaproponował jej stanowiska zastępcy, by w USC mogła pracować do emerytury.
- Ostatnim dniem mojej pracy był 28 września 2020 r. Podziękowałam i pożegnałam się z pracownikami, z każdym osobno. Pan wójt Wiesław Przybylski z pracownikami Urzędu Gminy wręczył mi list z podziękowaniem za pracę, kwiaty i prezent – relacjonuje Teresa Kasprowicz. – Wysłałam e-meila do wszystkich jednostek organizacyjnych (szkoły, GOPS, GBP, GCKTiI, ZGK) na terenie gminy z podziękowaniami za wieloletnią współpracę.
- Zawsze będę podkreślać dobrą współpracę z najbliższymi współpracownikami: Bożeną Spychalską, Jackiem Zalewskim i Iwona Bralewską. Mogłam na nich liczyć w każdej sprawie służbowej i prywatnej – dodała.
Pani Teresa 2 października zorganizowało też prywatne pożegnanie. Zaprosiła na uroczystą kolację do zajazdu „Borowik” w Knurowcu koleżanki i kolegów, z którymi pracowała, z niektórymi od początku swojej pracy w urzędzie gminy. Większość z nich obecnie już nie pracuje. Zaprosiła też wójta Mieczysława Pękula, jego zastępcę Andrzeja Łapińskiego. Nie zbrakło koleżanek i i kolegi z USC: Wyszków, Węgrów, Ostrów Mazowiecka i Małkinia Górna: – Otrzymałam od nich kwiaty i prezent. Na nich również mogłam liczyć, jak potrzebowałam pomocy w sprawach zawodowych czy prywatnych. Dla wszystkich przygotowałam podziękowanie w postaci magnesu na lodówkę
- Podczas spotkania panowała bardzo przyjemna atmosfera – zdradza świeżo upieczona emerytka. – Była to okazja do spotkania się także z tymi osobami, które odeszły z pracy „po cichu”, bez podziękowań i pożegnań. Nie wyobrażałam sobie, by zakończyć pracę zawodową i nie spotkać się z nimi. Większość mojego życia spędziłam w murach urzędu gminy i właśnie z tymi ludźmi. Przeżyłam z nimi piękne lata, chwile, moje młode lata, z których zostało mi wiele wspomnień. Zawsze byłam jedną z inicjatorek każdego rodzaju integracji. Dziękuję wszystkim osobom, z którymi pracowałam, współpracowałam w różnych miejscach i czasie.