Twierdziła, że jest z tajnych służb. W samochodzie miała fałszywą legitymację policyjną i kajdanki, a w organizmie 0,5 promila. Została zatrzymana dzięki reakcji rzecznika Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwestra Marczaka.
 

W niedzielę 2 maja policjant, jadąc akurat na służbę, w Starym Bosewie (gmina Długosiodło) zwrócił uwagę na kierującą BMW, której styl jazdy wskazywał, że może być nietrzeźwa. Sylwester Marczak powiadomił dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie, a kiedy auto zjechało w leśną drogę i zatrzymało się, podbiegł do BMW, żeby sprawdzić, czy kobieta jest pod wpływem alkoholu lub potrzebuje pomocy medycznej. Mieszkanka Warszawy stwierdziła, że nic jej nie dolega, nie potrzebuje pomocy, ale jedzie do szpitala. Kiedy Sylwester Marczak powiedział, że jest policjantem, a ona musi poczekać na przyjazd wezwanego już patrolu, zaczęła się nerwowo zachowywać, pokazała fałszywą odznakę mówiąc, że pracuje w tajnych służbach. Koniec końców odjechała, a zatrzymała się dopiero w Długosiodle… na parkingu przed posterunkiem policji. Z relacji nakom. Marczaka wynika, że w trakcie niebezpiecznej jazdy kobieta stwarzała zagrożenie w ruchu drogowym, łamiąc obowiązujące przepisy drogowe.

Przybyły na miejsce patrol ruchu drogowego potwierdził przypuszczenia rzecznika stołecznej policji. Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało w organizmie 47-letniej mieszkanki Warszawy ponad 0,5 promila alkoholu. W trakcie przeszukania samochodu funkcjonariusze znaleźli m.in etui na legitymację, fałszywą odznakę policyjną oraz kajdanki.

Policjanci zatrzymali jej prawo jazdy. Wkrótce kobieta stanie przed sądem. Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi do 2 lat pozbawienia wolności, wysoka kara finansowa oraz sądowy zakaz kierowania pojazdami.

Śledczy dodatkowo ustalają, czy kobieta podszywała się pod funkcjonariuszkę, skąd miała fałszywą odznakę i inne przedmioty mogące świadczyć, że jest policjantką, jak również do czego jej służyły.