Wydarzenia

1 / 5

I niech się ludzie dalej sami martwią (foto)

19.07.2016
autor: Sylwia Bardyszewska
Znaczne powiększenie terenu zalewowego w gminie Wyszków – to problem, do którego mieszkańcy najczęściej wracali podczas konsultacji społecznych w sprawie nowego studium zagospodarowania przestrzennego.
- Tam i 1.000 lat wody nie było. Decyduje ktoś, kto nie ma pojęcia. To jest jakaś bzdura – krytykowali. I nic dziwnego, skoro wielu osobom nowe zapisy uniemożliwiają budowę.
Studium uchwalane jest dla całej gminy, wytycza kierunki jej rozwoju i muszą być z nim zgodne plany zagospodarowania poszczególnych miejscowości. 
Projekt nowego studium został wyłożony do wglądu po raz drugi. Po pierwszych konsultacjach wpłynęły 72 uwagi. W większości zostały rozpatrzone pozytywnie i uwzględnione w kolejnej wersji projektu. Te nieuwzględnione dotyczą głównie terenów wskazanych przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej jako zagrożone powodzią, co znacznie ogranicza inwestycyjne plany właścicieli nieruchomości.
Nic więc dziwnego, że był to główny temat dyskusji z urzędnikami i projektantem studium, która odbyła się w urzędzie miejskim 14 lipca. I to oni wysłuchali uwag i głosów niezadowolenia mieszkańców, choć jak wielokrotnie podkreślali, nie są ich adresatami. Gmina nie miała bowiem innego wyjścia, jak wkreślenie do studium linii zalewowej wytyczonej przez RZGW.
- W 2000 r. był wyłożony plan Deskurowa i były lepsze zapisy. Jakim cudem mamy zalewowe działki? Czy wy w ogóle byliście w terenie? W 1979 r. woda 100-letnia była, a u nas nigdy. Jak ja będę zalany, to Drogoszewa w ogóle nie będzie widać.
- Tam i 1.000 lat wody nie było. Decyduje ktoś, kto nie ma pojęcia. 
- Przy głównej drodze nie będzie się teraz można budować.
- To jest jakaś bzdura.
Nowe granice zalewowe dotykają też mieszkańców Rybienka Leśnego i Latoszka. Uwagi zgłosili również mieszkańcy Gulczewa:
- Mamy bardzo dużo budynków na terenie zalewowym.
- Mogą być remontowane, rozbudowywane, ale tylko w ramach istniejącego obrysu – wyjaśniła Iwona Kozon, naczelnik miejskiego wydziału zagospodarowania przestrzennego
- Usiadł sobie jakiś człowiek przy komputerze, wyjął kilka mapek i zrobił ten cyrk – komentowali mieszkańcy. – I niech się ludzie dalej sami martwią. 
Iwona Kozon kilkukrotnie wyjaśniała, że swoje uwagi mieszkańcy powinni kierować do RZGW, który w ostatnim czasie przesunął granicę zagrożenia powodzią. Jeśli mieszkańcom uda się przekonać RZGW do weryfikacji tych granic do czasu uchwalenia studium, nowe na pewno zostaną w nim uwzględnione.
- Ta sytuacja dotyczy wszystkich gmin w Polsce – przekonywał projektant studium Adam Wiliński. – Gmina nie uchwali studium, jeśli nie zostanie pozytywnie zaopiniowane przez RZGW.
- Studium uzgadniamy z 30 instytucjami, a one nie rozmawiają z nami na zasadzie partnerstwa – dodała Iwona Kozon.
- To po co taką fikcję przenosić? – dziwili się mieszkańcy.
- Gmina też powinna w tej sprawie opinię wydać – uważają.
- Naszym pierwszym stopniem interwencji jest gmina. I to ona powinna w pierwszej kolejności określić tę granicę. Ale w naszym kraju wszystko jest odwrotnie.
- Nie jestem w stanie pojąć, że nie można nic z tym zrobić. Obowiązkiem gminy jest pomóc ludziom w tej sytuacji. Jeden człowiek nic nie znaczy.
Przepisy prawa wodnego wiążą jednak samorządowi ręce, co pokazał przykład Rybienka Leśnego. Przyjmując plan zagospodarowania, gmina wskazała możliwość zabudowy pod warunkami wypracowanymi wspólnie z RZGW. Uchwałę zaskarżył jednak wojewoda, a jego stanowisko utrzymały w mocy najpierw Wojewódzki, a później Naczelny Sąd Administracyjny. – Żaden sąd nie przychylił się do naszych argumentów – podkreśliła Iwona Kozon. – Wyrok jest taki, że na terenach zalewowych nie ma żadnej zabudowy. Nie mamy innych narzędzi.
- To jest jakaś centralna samowola – komentowali mieszkańcy.
 
Zabudowa pod warunkiem
Póki co obowiązują dotychczas przyjęte plany zagospodarowania poszczególnych miejscowości, gdzie linia zalewowa nie jest przesunięta. – Nie przewidujemy uchwalania planów tam, gdzie byłoby to niekorzystne dla mieszkańców – podkreśliła Iwona Kozon. – Tak zrobiliśmy w Kamieńczyku, gdzie uchwalony został plan tylko w części miejscowości.
Jednak ten zabieg nie do końca rozwiązuje problem mieszkańców. Jak po konsultacjach poinformował nas wicestarosta Adam Mróz, pozwolenia na budowę wydawane są zgodnie ze starym planem, ale mieszkańcy terenów uznanych przez RZGW za zalewowe muszą dostarczyć stosowne wydawane przez tę instytucję zwolnienia. – Wojewoda jako organ nadzorujący zwraca uwagę, czy planowane przedsięwzięcie znajduje się na tym właśnie obszarze. Dlatego sprawdzamy to przy wniosku o pozwolenie na budowę – wyjaśnia Adam Mróz. – Nie jest tak, że obecnie zabudowa jest niemożliwa, RZGW zazwyczaj wydaje zgodę, pod warunkiem spełnienia wymogów dotyczących posadowienia budynków.
 
Obwodnica północna
W czwartkowych konsultacjach wzięli udział również mieszkańcy Natalina, przy poprzednim projekcie studium zaniepokojeni planowanym przebiegiem obwodnicy północnej. W międzyczasie udało się ustalić z GDDKiA koncepcję drogi omijającej zabudowania. Dyrekcja utrzymuje, że na tej podstawie w przyszłości wykonany zostanie projekt drogi.
Pojawiły się też pytania o tereny przemysłowe na terenie Lucynowa. Takie inwestycje przewidziane są tylko na terenie nieistniejącej już stacji paliw, przy dawnej drodze krajowej.
Uwagi do projektu studium można składać do 8 sierpnia. Jego uchwalenie nastąpi najprawdopodobniej jesienią.
Nina Wiśniewska - kwiecień 2023
Komentuj, logując się przez Facebooka, Google+, Twittera, Disqus LUB pisz jako gość