Szkoda straconej szansy - mówili po meczu kibice Loczków. Przez 3/4 meczu wyszkowianki były równorzędnym przeciwnikiem dla UMKS Zgierz, ale kolejny raz w końcówce bramki zdobyły rywalki.
UMKS Zgierz w zeszłym sezonie był jedną z najsłabszych ekip II ligi, a nie spadł tylko z powodu wycofania się z ligi Pelikana Łowicz, który mimo zajęcia drugiego miejsca w lidze zlikwidował sekcję kobiecej piłki. Część piłkarek z Łowicza kolejny raz pomogła klubowi ze Zgierza, zasilając ten zespół. Siedem zawodniczek, które wzmocniły ekipę spod Łodzi to realne podwyższenie poziomu. Dzięki temu UMKS zajmuje w tym sezonie wysokie miejsce w tabeli.
Na boisku w Wyszkowie różnicę w sile drużyn można było zobaczyć tylko w końcówce meczu. Pierwsza połowa była wyrównana, a obie bramkarki miały niewiele pracy. Strzały były albo lekkie, albo niecelne. Niemiłosiernie faulowana i prowokowana przez cały mecz Paulina Pokraśniewicz pod koniec pierwszej części meczu nie wykorzystała sytuacji sam na sam z bramkarką UMKS i na przerwę obie drużyny schodziły bez goli.
W drugiej części spotkania wyszkowianki miały kilka dobrych sytuacji, ale albo zabrakło zimnej krwi, albo interweniowała bramkarka gości. Drużyna gości także miała swoje sytuacje, ale do 66 minuty zgierzanki były nieskuteczne. Właśnie w tej minucie po ładnej akcji Paulina Kucina zdobyła pierwszego gola meczu. Niestety, pięć minut później Agnieszka Walak ładnym uderzeniem trafiła do siatki wyszkowskiej bramki i zgierzanki mogły rozpocząć już kwadrans gry na czas.
Ostatni mecz w tej rundzie Loczki zagrają z Ząbkovią Ząbki. Mecz, który odbędzie się w niedzielę o 14.30 przeniesiony został z Ząbek na boisko w Warszawie przy ul. Obrońców Tobruku.