- w okresie grzewczym przypomina urząd miejski. Ustawa bezwzględnie zakazuje spalania odpadów na podwórkach oraz w piecach domowych. Obawy powinny budzić nie tylko kary i stan środowiska, ale przede wszystkim własne zdrowie.
„Wbrew pozorom to, czym się pali w domowym piecu nie jest prywatną sprawą właściciela” – podkreślają urzędnicy miejscy. – „Od jego rozsądku, wiedzy, ale też samodyscypliny zależy jakość powietrza i czystość w okolicy. Spalanie śmieci w piecu jest nie tylko lekkomyślne, ale również wykroczenie. Dla porównania: podczas spalania odpadów w paleniskach domowych jest emitowanych ponad 700 razy więcej dioksyn niż podczas spalania odpadów w profesjonalnej spalarni.”
Jeśli dym z komina wzbudza podejrzenia sąsiadów, mogą poinformować straż miejską lub policję. Funkcjonariusze mają prawo wejść na prywatną posesję i skontrolować, jakie materiały są używane do palenia w piecu. Straży miejskiej takie uprawnienia przyznają władze samorządowe. Uprawnieni funkcjonariusze mogą:
- wejść do domu w godzinach od 6 do 22
- przeprowadzić badania specjalnym sprzętem w celu ustalenia, jakie materiały palone są w piecu
- żądać wyjaśnień i niezbędnych dokumentów.
Kto uniemożliwia wykonanie powyższych czynności, naraża się na karę pozbawienia wolności do 3 lat. Mandat za palenie śmieci w piecu może wynosić nawet 500 zł. Odmowa jego przyjęcia grozi skierowaniem sprawy do sądu. Ten, kto nie zgodzi się na sankcję nałożoną przez policjanta lub strażnika miejskiego, ryzykuje, że spędzi 30 dni w areszcie lub zapłaci grzywnę nawet do 5 tys. zł. Obwiniony, który przegra sprawę, uiści także koszty postępowania sądowego. Chyba że w toku postępowania udowodni, iż spalał w piecu jedynie dozwolone materiały.
